Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2019, 11:29   #647
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Arlo zaczął czytać misternie zapisane słowa zaklęcia. Jego ciało zaczęła otaczać jasna, błękitna mgiełka, której magiczna aura dała się wyczuć każdemu w pobliżu.
-Pokonaliśmy orkowego boga, a zdechniemy na orczym cmentarzysku…- Segrid mruczała pod nosem, ale karcące spojrzenie Balthazaara, dało jej jasno do zrozumienia, że ma zamilknąć. Sytuacja skomplikowała się bardziej, kiedy masywna, potężna kolumna trzymająca całą jaskinię w ryzach pękła w pół, a ziemia pod nogami zatrzęsła się jeszcze bardziej. Tony skał zaczęły z hukiem opadać na ziemię zastępując dziwacznę mgłę otulającą jamę, chmurą pyłu.
-Na bogów Arlo!- krzyknęła Segrid pokazując palcem w górę ku spadającej skale wielkości powozu.
Wtedy nastała cisza. Delikatny chłód przyniósł ulgę, wraz z kropelkami deszczu, które z ukosa opadały na ich twarze.
-Udało się!- krzyknęła krasnoludka podskakując z radości. Venora błyskawicznie oceniła sytuację. Wszyscy poza Xorem i niedźwiedziami Leśnej Zjawy byli w miejscu kręgu teleportacyjnego.

Grupę otaczały górskie szczyty, między którymi wył żałośnie suchy wiatr znad Anauroh.
-Udało się!- skomentował z ulgą czarodziej, osuwając się na ziemię. Jego szata była podziurawiona, a każdy z ocalałych śmiałków pokryty był grubą warstwą pyłu, ale żyli. Przynajmniej takie sprawiali wrażenie.
- Dzięki niech będzie Helmowi... - mruknęła paladynka i wyprostowała się, opuszczając ramiona po sobie. Wystawiła twarz na deszcz, którego chłodne krople przyjemnie obmywały z brudu pobitewnego. Otworzyła usta i głęboko odetchnęła świeżym powietrzem. Teraz w końcu poczuła ulgę. Jeszcze nie wiedziała jak zmieni się jej życie w związku z przyjęciem boskiej cząstki, ale ze wszystkich wskrzeszeń, po tym dzisiejszym czuła się najbardziej szczęśliwa, że żyje. Zdjęła rękawice i otarła twarz. Uśmiechnęła się sama do siebie.
-Nie zabierzemy się z nimi wszystkimi.- Segrid spojrzała na kilka nieprzytomnych ciał, leżących u ich stóp.
-Mogę wysłać wiadomość do mojego mistrza- zaproponował Arlo -Poślą po nas kogoś.- czarodziej wejrzał na Venorę.
Panna Oakenfold pokiwała głową na jego propozycję.
- Zrób tak - zgodziła się. - Ale przede wszystkim ostrzeż, że równina się zawali - poleciła i usiadła obok niego, sięgając po magiczną torbę, by sprawdzić czy ma w niej coś co by się teraz przydało. - A w międzyczasie opatrzymy rannych - dodała.

-Chyba wszyscy i tak o tym wiedzą…- mruknął Balthazaar zerkając w kierunku górskiego szczytu, za którym unosił się gęsty komin czarnego dymu i pyłu.
-He he…- zarechotała niespodziewanie Segrid, ściągając na siebie spojrzenia pozostałych -No co? Przez nas trzeba będzie rysować nowe mapy…- wzruszyła ramionami wesoło.
Venorze udzieliła się wesołość krasnoludki i również zaśmiała się z tego.
- To się Regentka zdziwi jak jutro dotrze i zobaczy wielką rozpadlinę w miejscu równiny - powiedziała. - Nie będzie gdzie toczyć batalii z orkami, choć chyba już niewiele po tym orków zostanie - zamyśliła się.
-Wszystkie kryją się w zamku, to co napotkaliśmy to tylko niewielka grupka. Najgorsze przed nami.- skomentował Arlo.
-Myślałem, że teraz polujecie na smoki, czy inne czarty, a ty dalej się orkami parasz?...- Balthazaar wzruszył ramionami.
- O nie, teraz już będzie tylko łatwiej - stwierdziła Venora. - Do cholery przecież dopiero co ubiliśmy pomniejsze bóstwo! - przypomniała im co właściwie się wydarzyło tam w podziemiach.

-Pomniejsze są sługusami tych większych. To tylko kwestia czasu, aż jakiś zielonoskóry skurwiel wysłany przez Grumsha odwiedzi cię, z zamiarem pomszczenia ziomka.- odparła pesymistycznie Segrid.
-Znajdźmy jakieś lepsze miejsce na odpoczynek. Rozpalimy ognisko, a ja wezwę pomoc.- zasugerował Arlo.
-A ten co się tak rządzi?- Balthazaar syknął półszeptem do Venory, zerkając kątem oka na czarodzieja.
- Jest moim doradcą przydzielonym mi przez Regentkę - powiedziała mu w tonie wyjaśnienia i wstała, spoglądając na krasnoludkę. - Opatrzymy pozostałych i zrobimy jak powiedział Arlo - dodała.
-Od kiedy słuchasz się facetów w sukniach?- zażartował jaszczur, szczerząc lekko kły, co w jego wykonaniu było raczej rzadkością.
-To szata.- odparł mag -My się chyba nie znamy. Jestem Arlo, mag…- smoczydło prychnęło z nozdrzy, gdy czarodziej chciał przedstawić swoje tytuły.
-Daruj mi konwenansów. Arlo mi wystarczy.- skomentował i złapał za ramiona w jedną rękę Leśną Zjawę, a w drugą Grittę, podniósł je bez najmniejszego trudu, przerzucił przez bark i zaniósł pod skalną półkę, gdzie nie padał deszcz. Panna Oakenfold tylko przewróciła oczami widząc, że jej kompan nic się nie zmienił.

Arlo odprowadził smoczydło wzrokiem i uniósł brew, zerkając na Venorę.
- To Balthazaar. Nie przejmuj się nim. On zawsze jest taki “przyjemny” - odparła na to czarnowłosa, uśmiechając się do niego pocieszająco. Następnie pomogła mu wstać i przejść się w miejsce, gdzie smoczy potomek położył elfki.
Pośród wszystkich przytomnych jedynie Venora i Balthazaar mieli dość sił by przenieść tych, którzy polegli w walce w jaskini, ale mieli na sobie ciężkie pancerze. W tym czasie Segrid zajęła się przygotowaniem obozowiska, głównie ułożeniem kamieni pod ognisko i zebranie drwa do palenia. Po kolei pod skalną półką znaleźli się Dundein, Agness i rodzeństwo Tempusytów i elfia druidka - Duch.
Targanie bezwładnych ciał w pełnym rynsztunku zmęczyło Venorę tak, że potrzebowała chwilę usiąść. W końcu od walki z Yurthusem jeszcze nie miała na to okazji. Ale i czas odpoczynku nie zamierzała spędzić bezczynnie. Położyła dłonie na piersi Dundeina i ponownie użyła swoich paladyńskich mocy by go uleczyć.

Niebiańska moc w postaci bladej poświaty spłynęła na krasnoluda. Jego twarz była poobijana, a na policzku znajdowała się bruzda, tak głęboka, że na upartego można było przez nią zajrzeć krasnoludowi do ust. Na szczęście moc rycerki wystarczyła, by przywrócić Dundeinowi dość sił żeby się ocknął. Większość jego ran i siniaków po prostu zniknęło.
-Co do ciężkiej cholery…- mruknął nim zdążył w ogóle otworzyć oczy -Udało się?- spytał, zaraz po tym jak w końcu otworzył oczy i pierwszym co ujrzał była Venora. Młódka pokiwała lekko głową na potwierdzenie jego słów.
-A co ty tu robisz cholerna salamandro?!- Dundein krzyknął w kierunku Balthazaara, szczerząc brzydkie i zaniedbane zęby.
-Znalazłem was po smrodzie twojej brody.- odparł szybko jaszczur, po czym oboje zaczęli się lekko brechtać.
-Nie żyje.- sielankę przerwała Segrid, stwierdzając brak pulsu u Tempusyty. Nie było się co dziwić, pazury Yurthusa rozorały mu całą pierś i nawet ciężki pancerz nie był w stanie tego powstrzymać.
I to Venorze i Balthazaarowi przypadło wykopanie grobu i pochowanie poległego. Dundein odprawił modły na pożegnanie dzielnego wojownika. Paladynka wiedziała jak przekaże wieść o śmierci Gustava jego siostrze Anger, gdy ta odzyska przytomność. Utrata towarzysza zawsze była bolesna.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline