Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2019, 12:02   #379
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
- Jeśli znajdą kogokolwiek z nas, cały plan zrobi się o wiele bardziej skomplikowany. Nikt nie zwróci uwagi na kolejne zwierze krążące na niebie, ale ludzie to co innego. Tym bardziej na wieży. - powiedział Jace. - Zdam się na Twoją ocenę Sulimie ale jeśli będziesz czuć potrzebę, mogę obejrzeć obóz Twoimi oczami. -
- Sulim myśli, że damy radę się przekraść niezauważenie, las jest duży, a hobgobliny mają swoje trasy patroli. - odpowiedział krasnolud z pewnością.
-Zabierz mnie ze sobą Sulimie. Chciałbym zobaczyć to z czym się mierzymy. - poprosił Mikel, na co pytany ochoczo pokiwał głową.

Nikt poza wojownikiem nie wyraził zainteresowanie obejrzeniem obozu - inni woleli raczej przygotować się i odpocząć przed atakiem. Gdy opuścili jar, Sulim szedł zdecydowanie ostrożniej, zwracając bardziej uwagę na otoczenie, by przypadkiem nie wpaść na jakiś patrol. Maszerowali już dłuższy czas, gdy chłopak usłyszał jakieś wrzaski nieopodal. Krasnoluda jednak to specjalnie nie przejęło, dalej prowadził go przez zarośla - ledwie zobaczył fragment wieży obserwacyjnej, mocne szarpnięcie wciągnęło wojownika w gęste krzaki. Przez moment przedzierali się pod ich osłoną, by dotrzeć do samej krawędzi wąwozu, gdzie ktoś już na nich czekał. Hobgoblin! Mikel zdążył już odruchowo sięgnąć do swoich ostrzy, gdy zaskoczony szaroskóry zmienił się w szaroskórą - a więc Emi potrafiła przyjąć więcej kształtów...

Po krótkim powitaniu cała trójka wyjrzała za krawędź wąwozu. Źródło słyszanych z dala wrzasków znajdowało się na jego dnie, w samym centrum obozu Żelaznych Kłów. Cały skład osobowy, liczący sobie prawie dwa tuziny goblinoidów, stał karnie na baczność w kręgu, obserwując odbywającą się właśnie kaźń. O dziwo, nie były to tortury nad jednym z jeńców, a nad zupełnie nagim hobgoblinem! Potężny bugbear, zapewne dowódca obozu, z wyraźną przyjemnością znęcał się nad jednym ze swoich podwładnych, przywiązanym do wbitego w ziemię pala. Obaj byli już cali pokryci krwią tego drugiego, jednak niedźwieżuk dalej z lubością nacinał jego skórę, po czym powolutku, wręcz delikatnie, odrywał całe jej pasy z jego ciała, wsłuchując się we wrzaski katowanego niczym w śpiew barda. Następnie odkładał je w równiutkie rządki na stolik obok, z którego brał także kilka szczypt soli do posypania ran. Cały ten proceder powtarzał kilka razy, kalecząc całe ciało więźnia - pierś, ramiona, uda, brzuch, twarz przypominały teraz krwawe strzępy. Kiedy ten w końcu stracił przytomność z bólu i utraty krwi, dowódca kiwnął głową na hobgoblinkę w stalowym pancerzu, by wystąpiła z szeregu. Gdy zaczęła używać magii do uleczenia ran więźnia, zaczął mówić, wycierając dłonie w szmatkę.
- Powtórzę to raz jeszcze - nie mam zamiaru tolerować kradzieży, ani jakichkolwiek innych przestępstw, w moim oddziale! Każdy przypadek, nieważne, kto, co i komu, będzie traktowany w dokładnie taki sam sposób! Najpierw za brak szacunku do dowódcy - wskazał na pedantycznie rozłożone kawałki skóry - A dopiero potem za przewinę, zgodnie z jej wagą! - odczekał jeszcze moment, aż podleczony hobgoblin odzyska świadomość, po czym sięgnął po długi ząbkowany nóż, przypominający bardziej piłę. Widząc to, skazany chciał zawyć ze strachu, ale z jego gardła wydobył się jedynie ochrypły charkot. Wycie udało mu się dopiero wtedy, gdy bugbear zaczął wykonywać wyrok, a było długie i nieomal zwierzęce. Trwało przez cały czas, gdy nóż powoli, bez pośpiechu przegryzał się przez kolejne warstwy tkanek i kości, obryzgując obu strugami posoki. Gdy dłoń w końcu, po przynajmniej minucie cięcia, odłączyła się od ciała, dowódca odłożył ją na stół, a dopiero potem spojrzał na wykrwawiającego się żołnierza.
- Nie będę tracił zapasów na jego leczenie! Niech się do czegoś jeszcze przyda, rzućcie go wilkom! - wydał rozkazy - Niech to dla was będzie przestroga! Rozejść się! Jutro patrol ma zająć się odnalezieniem reszty dobytku!-
Ciało “złodzieja” zostało bezceremonialnie rzucone do zagrody wilków, które wraz z goblinem od razu rzuciły się do pożerania hobgoblina. Emi wydawało się, że po uderzeniu w ziemię ten na moment odzyskał przytomność, ale na niewiele mu to pomogło. A wręcz przeciwnie.
 
Sindarin jest offline