Czarodziejka rzeczywiście była oniemiała, tyle informacji. Taka szczerość...a może żart?! Nie, mówił prawdę widziała to po jego oczach. W tej nucie nadziei w głowie, że ma szanse na przynajmniej krztynę odpowiedzi.
- Ja... - Wróciła myślami do tego dnia kiedy obudziła się cała we krwi. Zmasakrowane ciało Agaty leżało w chacie. A Morwena nie pamiętała niczego.- ... w okolicy gdzie mieszkałyśmy zaczęli znikać ludzie. Ich zmasakrowane ciała znajdywały się w lesie. Agata zapewniała że jesteśmy bezpieczne ale nie pozwalała mi odwiedzać wioski. - Jej głos przygasł. A Morwena zniżyła głowę patrząc na ściółkę miedzy nią a Oswaldem. - Czułam niepokój...potem, znaczy nie od razu ale po jakimś czasie obudziłam się jednego ranka....moja....matka....leżała zmasakrowana...martwa jak inne ofiary w lesie....nie wiem co się stało przespałam to wszystko - Jej głos zadrżał. - Słyszałam o was. Podróżnicy którzy walczyli z siłą zła i pomogli ludziom. Szukałam was...miałam nadzieje że jak znajdę to dowiem się co się stało z Agata....Czy...?-
Oswald usłyszał jak dziewczyna przełyka głośno ślinę, najwyraźniej zbierając się na odwagę. - Czy .... - Zamilkła. Zaśmiała się - Nawet nie wiem o co chce spytać....