Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2019, 14:18   #65
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Tym razem w nocy nie naszły Leileny żadne sny o Nesselinie. Może sukkub prowadził jakieś przygotowania do misji, o której wspomniał? A może po prostu postanowił nie odwiedzać swej służki, wszak robił to bardzo rzadko. Dość stwierdzić, że dziewczyna wyspała się rewelacyjnie. Może nawet trochę za dobrze, bo zaspała na śniadanie. Obudziło ja dopiero pukanie w drzwi i głos matki.
- Lei, wszyscy już czekają przy stole. Wstawać!
- Już, już! - wymamrotała. Po takim dniu jak ten poprzedni, sen był wspaniale regenerujący dla takiej osoby jak ona. Wstała szybko, obmyła się i szybko ubrała w swoją białą, bardzo krótką sukieneczkę. Przecież nie będzie chodziła w tej już wybrudzonej, a nie miała innej mogącej uchodzić za grzeczną. Tak przygotowana ruszyła z uśmiechem na śniadanie. W jadalni okazało się, że mama nie kłamała. Faktycznie wszyscy już czekali, z głodem w oczach.
- No, wstała nasza księżniczka. Już myślałem, że trzeba ci będzie wszystko podać do łóżka - powitał ją ojciec.
- Nie miałabym nic przeciwko - uśmiechnęła się dziewczyna, zajmując miejsce między bratem i mamą. Nakładając sobie na talerz dokładnie przyjrzała się wszystkim domownikom, ciekawa szczególnie tego, czy mama porozmawiała z Inis. - Nie ma to jak własne łóżko!
- Prawda? Wszędzie dobrze, ale jednak najlepiej jest w domu - zgodziła się matka, choć w tym akurat domu zabrzmiało to dwuznacznie.
Inis z jakichś powodów zapatrzona była we własny talerz i unikała spojrzenia siostry. Siri za to chętnie przypatrywała się zebranej przy stole rodzinie, siedząc jakby odrobinę za blisko Agatusa. Lei nie przejmowała się siostrą, obdarzając wszystkich uśmiechem. Wręcz zaraźliwym. Klepnęła brata w udo, mrugając do niego i spojrzała w drugą stronę, obserwując czy coś zmieniło się w stroju Jiny.
- Zwłaszcza kiedy ma się świadomość, że niedługo znów się wyjeżdża. Siri, muszę się w coś zaopatrzyć przed następnym semestrem? Jakieś podpowiedzi?
Leilena jednak wywarła swój wpływ na mamę, bo tego dnia była ubrana wyraźnie lżej. Nawet z odrobiną dekoltu, choć rzecz jasna miał się on nijak do tego, w czym chadzała lady Aurora.
- W dużo piór i atramentu - odpowiedziała starsza koleżanka. - Będziesz głównie uczyć się nowych zaklęć.
- A jak to jest? To znaczy, jak się uczy czarów? - zaciekawił się Marcus.
- Najpierw dużo czytasz - odpowiedziała mu Lei. - A potem dużo ćwiczysz. Ciągle te same słowa, ruchy, gesty i myśli. Samo uczenie się jest nudne, ale ta przyjemność, kiedy się uda.. - zamruczała w bardzo erotyczny sposób dziewczyna, szybko pałaszując śniadanie. Jeśli ten dzień będzie taki jak poprzedni, to potrzebowała dużo energii. Wydawała się nie zauważać, jak wysoko podwinęła się jej i tak krótka sukienka. Co innego Marcus. On zauważył, przez co nagle zaczął bardzo starać się nie spoglądać w kierunku siostry.
- Nic dodać, nic ująć. Wkuwanie i wkuwanie. Ale efekt końcowy jest tego warty - potwierdziła Siri.
- Ja to wkuwałem mnożenie i geografię, znacznie mniej fajne - westchnął młodzieniec.
- Ale przydatne - ojciec nie mógł pozwolić, na lekceważenie edukacji, w którą przecież zainwestował z własnej kieszeni. - Przynajmniej wiesz co jest za górami.
- Tego też się uczyłam - przypomniała mu Leilena. - Po wczorajszym odnowieniu energii czuję jak zaklęcia wirują mi w głowie… - “nieświadome” wspomnienie odnowienia, cóż, dotyczyło każdego w tym pomieszczeniu. Przy czym oni ciągle nie wiedzieli, że inni także się do tego przyczynili, czym wyraźnie bawiła się rudowłosa. Z całej grupki jedynie Inis, ukradkiem spojrzała na Siri, najwyraźniej sądząc, że to właśnie ona do tego odnowienia się przyczyniła. Całkiem logiczne, nawet jeśli nie w pełni prawdziwe.
- Jak ci tak wirują, to może się jakiegoś pozbądź. Będzie ci lżej - zaproponował Marcus, odruchowo odwracając się do siostry. Spojrzenie momentalnie opadło mu w dół. Dziewczyna lekko rozchyliła uda, nie patrząc na niego bezpośrednio.
- Mogłabym cię rozebrać jednym ruchem ręki, reflektujesz?
- Co? Nie, nie, nie - zamachał obronnie rękami. Nawet wciąż markotna Inis przy tym zachichotała.
- Leileno, nieładnie naśmiewać się z brata - Jina wzięła syna w obronę.
- Dlaczego naśmiewać, myślisz, że ma coś do ukrycia? - “zdziwiona” dziewczyna zerknęła na mamę.
- No wiesz co? - obruszyła się Jina. - Po prostu nie strasz nas tutaj czarami - pogroziła córce łyżką.
- To było niby grożenie? Grożenie to jakbym chciała na nim użyć tego, co trafiło mojego niedoszłego męża - zachichotała. Nagle wypowiedziała cicho kilka słów i dotknęła brata, którego wzrok nagle zaczął przenikać ubrania. Zdziwiony poderwał się, uderzając kolanem o blat i z syknięciem bólu ponownie usiadł na krześle.
- Leileno, naprawdę, przestań dokuczać bratu - tym razem to Agatus postanowił ją skarcić.
- A kiedy on dokuczał mi, to wasze oczy były skierowane w inną stronę - wytknęła im. - Zresztą nic strasznego nie zrobiłam, prawda Marcus? Chcesz bym jeszcze jakiejś magii się pozbyła?
- Nie, nie trzeba - zapewnił od razu, próbując, z marnym rezultatem, zapanować nad własnymi oczami, które przeskakiwały od jednej kobiety do drugiej.
- I właśnie dlatego nie warto drażnić czarodziejów - zaśmiała się Siri.
- Na długo zostajesz w domu, tato? - zmieniła temat Leilena, patrząc na Agatusa i niby to trochę przypadkiem, sunąc pod stołem dłonią po ukrytej pod sukienką nodze mamy. Co nawet trochę ją zaskoczyło, Jina wcale jej nie odgoniła. Niestety, po swojemu miała dość długą spódnicę.
- Raczej tak, przynajmniej miesiąc. Muszę nająć nową służbę, skoro trochę się odkuliśmy. Przecież Jina nie może ciągle sprzątać i gotować.
- Zastanawiałam się wczoraj, jak mogłabym pomóc w stolicy. Tam tylko jakieś rzadkie przedmioty znalazłyby zbyt, za to jakby takie były, to pewnie mało i niewielkie, więc łatwiej transportować - mówiła o tym, ale jej dłoń ściskała i masowała udo Jiny. Upewniła się, że siedzi tak, żeby Marcus to widział. Dla niego mogły to być macanki dwóch nagich kobiet, matki i córki. Na dodatek już wiedział jak dobre są w łóżku.
- Skup się lepiej na nauce, my sobie jakoś damy radę - zapewnił ojciec.
Marcus przełknął głośno ślinę i wbił wzrok w swój talerz. Właśnie w tym momencie druga dłoń Leileny wylądowała na jego udzie.
- Skupiam się na nauce, ale chętnie spróbowałabym czegoś sama. Oczywiście oprócz tych strojów. Wiecie, że nie lubię się nudzić - błysnęła ząbkami w uśmiechu.
- Lepiej nie łapać wielu srok za ogon. Jeszcze pierwszy biznes nie zaczął się zwracać - ostrzegł ojciec.
- Hmm… a może byś porozmawiała z aep Sinn? Przecież Marcus wspominał coś o elfach z zachodu - wtrąciła się przyjaciółka.
Inis i Agatus jeszcze nie zauważyli niczego dziwnego, ale z obiema dłońmi pod obrusem, Lei musiała w końcu wzbudzić zainteresowanie. Mimo tego wcale ich nie zabierała, czerpiąc przyjemność z przesuwania dłoni po mamie i bracie.
- Nie przesadzajmy, na razie i tak wybadałabym rynek - wzruszyła ramionami. - Mogę z nią pogadać - zgodziła się ze słowami Siri, kierując na nią spojrzenie. - Wygląda tak kusząco…
Matka kaszlnęła znacząco.
- No co, Siri może potwierdzić. To pewnie przez egzotykę.
- Może po prostu zapytaj ją o rodzinę - zasugerowała Halruaanka. - O makijażu porozmawiacie potem.
- Naprawdę, nie trzeba - zapewnił Agatus.
- Rozmawiać o makijażu? - Siri udała, że nie zrozumiała.
- Nigdy się nie malowałam - Lei jeszcze bardziej udała, przesuwając językiem po górnej wardze. - Myślisz, że powinnam czasami się ulepszyć? - zapytała ni to Siri, ni to kogoś innego. Dłoń na bracie zbliżała się powoli do jego krocza. Ten odruchowo poprawił się na krześle, ale nie miał za bardzo gdzie uciec… nawet gdyby chciał.
- Nie, naturalna uroda ci służy - zapewniła przyjaciółka.
- A, zmieniając temat - nawet jeżeli Lei pieściła ją pod stołem, to ponad nim Jina utrzymywała swoje pozory. - Co planujecie dzisiaj robić? - spojrzała na męża.
- Myślałem, żeby wybrać się do Alaurimu z Inis i Marcusem. Trzeba uregulować należności, poszukałbym też nowej służby.
- E, to już lepiej ja bym poszła zamiast Marcusa - zaoferowała się nieoczekiwanie Siri. - Przecież to młody chłop, na twarzyczki będzie patrzył, nie na kompetencje - zażartowała.
- Wcale… - głos Marcusa zadrżał, więc szybko ukrył to kaszlem. - Wcale nie.
- No przecież się tylko droczę. Ale w końcu jestem czarodziejką, to na pewno pomoże.
- No, nie wiem. Leileno, mógłbym pożyczyć na chwilę twoją przyjaciółkę? - zapytał tata.
- Nie widzę przeszkód - odpowiedziała mu od razu Lei. - Siri na pewno chętnie zwiedzi nasze rodzinne strony - rudowłosa też zachowywała całkiem niezłe pozory, kiedy jej palce zaczęły macać męskość brata przez jego ubranie. Była już całkiem sztywna, co od razu przypomniało dziewczynie to jak dziko ją posiadł nad strumykiem.
- A jeśli coś kupicie, to nie musicie nic dźwigać. Mam od tego czar - dodała ciemnowłosa.
- Podoba mi się - odezwała się w końcu Inis. - Za to wy zamiast się lenić, pomożecie mamie w sprzątaniu. Już ja cię znam - spojrzała na Jinę. - Nie wpuścisz sprzątaczki do brudnego pokoju.
- Przesadzasz, wcale tak nie robię.
- Będziemy bardzo mocno przekonywać mamę, żeby trochę się odprężyła - Lei mrugnęła do siostry, lekko ściskając członka.
- Zasłużyła sobie - powiedziała jeszcze siostra i wróciła do jedzenia śniadania.
- Zdecydowanie - Lei pokiwała głową, zabierając rękę z brata i dojadając resztę jedzenia, jednocześnie trzymając drugą dłoń na kolanie Jiny. Zostało jej tylko kilka kęsów, które szybko skończyła. Najdłużej jadł Agatus, choć Marcus jakoś nie przestawał dłubać przy talerzu. W końcu jednak głowa rodziny stwierdziła, że wystarczy tego siedzenia.
- No, to do roboty - oznajmił wstając. Na ten sygnał reszta też zaczęła się podnosić. Z drobnym wyjątkiem brata Lei.
- Podobają ci się moje zaklęcia? - dziewczyna wyszeptała do jego ucha, korzystając z zamieszania.
- A niech cię gęś kopnie - odpowiedział.
- A ty co, książę? - zwróciła się do niego Inis. - Ja po tobie sprzątać nie będę.
- Nie trzeba, po prostu… no, chcę to zjeść. Bardzo smaczne mamo, szkoda żeby się zmarnowało.
- Nie przejmuj się, jedz ile chcesz - wspaniałomyślnie pozwoliła Jina, zbierając resztki. Siri zaś wzięła Inis pod rąmię i wymaszerowała za Agatusem z jadalni.
- Nie musisz się krępować, wiem, że ci się podoba Siri - Lei została w kuchni, pomagając mamie sprzątać. Co i raz jej dłonie jakby niechcący dotykała ciała Jiny.
- Ale co ma mieć Siri do mojego apetytu? - zapytał Marcus, wciąż starając się ukryć erekcję.
- No myślę, że trochę ma. Bo dobrze wiemy, na co masz apetyt. Prawda mamo? - zapytała jakby nigdy nic, z uśmiechem na twarzy.
Jina postanowiła dyplomatycznie nie odpowiadać. W domu przecież wciąż była Inis, a matka jasno postawiła swoje stanowisko w temacie gorszenia najmłodszej córki. Ale nie było jej już w kuchni, ale Leilena postanowiła dyplomatycznie poczekać, aż pozostała trójka opuści dom. Nie musiała czekać długo, ale i tak każda modlitwa dłużyła się i dłużyła. Wystarczyłoby tego, aby Marcus się opanował, ale ciągły widok nagiej siostry i matki skutecznie mu to uniemożliwiał. Wreszcie jednak drzwi domostwa trzasnęły, pozostawiając osoby w jadalni same. Rudowłosa spędziła ten czas na powolnym sprzątaniu, a kiedy reszta wyszła, straciła sporo pozorów.
- Podobamy ci się, Marcus? - zapytała wcale nie tak niewinnie.
- Co? - bąknął tylko głupkowato.
- Lei, co to za pytanie? - matka spojrzała na nią z naganą.
- Szczere - odparowała córka. - Przecież mówienie nie jest zabronione. Jestem pewna, że Marcus lubi moją sukienkę. I twoją pewnie też.
- Och, przestań - machnęła ręką. Jina i Marcus nie wiedząc wzajemnie czego zdążyła dopuścić się Leia, grzecznie zachowywali pozory, jedynie zaczynając się czerwienić ze wstydu.
- W chwilach bez Inis mogłabyś spokojnie pozwolić sobie na odetchnięcie i spróbowanie takich, jak moja - zasugerowała, przysuwając się bliżej mamy.
- To nie dla mnie - odpowiedziała krótko, ale zdecydowanie.
- Szkoda, prawda Marcus? - Lei zwróciła się do brata, stojąc tuż przy mamie. - Mnie wolisz w tej sukience czy nagą?
- Dość tego - nie wytrzymała matka. - Do pokoju. Już - rozkazała stanowczo córce.
- Hej, przecież oboje widzieliście mnie nagą! - dziewczyna zaplotła ramiona na piersi.
- Do pokoju - powtórzyła Jina, nie dając tym razem Leilenie zmienić tematu. Wskazała palcem korytarz.
- A mogę chociaż zabrać ze sobą Marcusa? - cóż, groźby mamy przestały być groźne już kilka lat temu. Choć Lei spróbowała wyglądać na odrobinę struchlałą.
- Już! - podniosła głos, naprawdę już rozgniewana nieposłuszeństwem córki. A ta wcale nie zamierzała zbytnio udawać. Naprawdę Jina uważała, że może zamykać córkę w pokoju wcale nie tak długo po tym, jak oddała ją od tak losowemu mężczyźnie za żonę? Co prawda nie wyszło, ale nawet Lei miała w sobie twarde nuty.
- Nie. Nie będę uciekała do pokoju jak mała dziewczynka. Zgoda tylko na to, że sobie stąd pójdę - zadeklarowała i ruszyła do wyjścia, zastanawiając się, czy to nie dobry pretekst do podjęcia zadania swojej pani. Jina ani myślała się opamiętać, rozgniewana podważaniem jej autorytetu i jawnym odzieraniem jej z maski, do której się tak przyzwyczaiła, a Marcus… cóż, miał swoje kłopoty. Zmiany wymagały radykalnych środków, a Lei nie zamierzała rezygnować. Nie wszystko jednak na raz, ja to mówiono. Na wszelki wypadek przerwała jednak działanie swojego zaklęcia, zanim wyszła. Tym samym tak miło rozpoczęty dzień szybko stał się... nudny. Marcus, nie chcąc zostać objętym gniewem matki, unikał siostry. A zwiedzanie własnego domu nie było żadną przygodą.
Rudowłosa zastanawiała się więc, jak skontaktować się z Nesseliną. Przecież jej pani miała dla niej zadanie... tylko, że nie powiedziała, jak Leilena ma dać znać, że jest gotowa. Nie znała żadnego czaru, który umiałby przenosić wiadomości. Wypowiadanie imienia demona do lustra nic nie dawało. W sumie, do tej pory sukkub nawiedzał ją w snach, więc może to było jakieś rozwiązanie? Tylko spać w środku dnia? W sumie nawet na początku, po takiej nocy? Ktoś tak energiczny jak ona nie miał szans zasnąć. Może więc kostur? Czy jego użycie przyciągnie wzrok? Na razie chciała spróbować na sobie w swoim pokoju.
Magia przedmiotu pulsowała równie mocno, jak za pierwszym razem gdy Lei wzięła kostur w dłoń. Jakby chciała, żeby z niej skorzystać. Cóż, rudowłosa taki właśnie miała zamiar. Tym razem jednak przezornie położyła się przed tym na łóżku. Wizje nadeszły natychmiast po aktywowaniu mocy.
Leżała ściśnięta między ciałami brata i ojca. Grube, twarde penisy jednocześnie szturmowały oba jej chętne otwory.
Wielki, włochaty mężczyzna trzymał Siri za gardło, przyciskając ją do ziemi. Ryczał, dochodząc w jej rozciągniętej cipce, z której wypływały już istne strumienie spermy.
Mroczna drowka prowadziła Leilenę na smyczy, paradując z nią między rzędami nagich samców. Zatrzymała się przed jednym, który jęknął i wytrysnął na twarz rudowłosej.
Wizje zmieniały się i mieszały, aż w końcu magia osłabła, pozostawiając Leilenę półprzytomną, walcząca o oddech. Czuła wilgoć między swoimi nogami i nieukojoną żądzę. Nesseliny jednak nigdzie nie było.
 
Zapatashura jest offline