Razem weszliście na górę, do pokoju służki. Śmierdziało jeszcze gorzej niż przedtem, ale Claudia wyglądała lepiej niż przedtem. Nie była już bladozielona, a kubeł był pusty, tak jak Aldebrant zostawił go wychodząc. O, jesteś... - zarumieniła się - Wiesz, słyszałam, pan medyk mówił, że jedzenie było otrute. Podobno w wiosce jest ktoś, kto mógł to zrobić. Ale ja myślę, że nie. To pewnie był ten recydywa, co dwa lata temu wyszedł z Altdorfskiego więzienia. Wiesz... - nachyliła się tak, że tylko Aldebrant mógł ją usłyszeć - Ja myślę, że on nie wyszedł. Oni go transportowali do Kisleva, bo tam miał jakieś porachunki. I potem nagle wrócił... Zamieszkał w domu na wzgórzu. Stamtąd często dochodzą jakieś krzyki, a najwięcej w pełni Morrslieba. - wyrzuciła z siebie jak z pamięci. |