Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2019, 18:04   #649
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Wielu dni nawet nie pamiętam. Jakbym był duszą gdzieś w zupełnie innym miejscu. Nie bił mnie nikt. Nikt mnie nie torturował. Nawet się do mnie nie zbliżali. Zadawali pytania, ale walczyłem z nimi tak jak tylko potrafiłem. Nawet nie masz pojęcia jak ich gmeranie w mózgu jest…- wziął głęboki wdech -nieprzyjemne…- dokończył, choć Venora miała wrażenie, że nieprzyjemne było tutaj eufemizmem.
-Któregoś dnia przestałem już się orientować, co jest jawą, a co ich telepatycznym przekazem. Ujrzałem istotę, która miała fizyczne ciało, ale otaczała je tak oślepiająca aura, że nie mogłem zapamiętać jego twarzy. Ta istota położyła mi na głowie diadem i zniknęła.- mówił.
-Mój umysł nieco oprzytomniał. Niedługo później usłyszałem za celą kroki. Pierwszy raz od kilku dni. Nie wiązali mnie, ani nie krępowali. Przecież na jedno ich skinienie macki sam się przewracam bez własnej woli. Kiedy drzwi stanęły otworem i ujrzałem w progu jednego z nich, natarłem. Najwyraźniej diadem chronił mnie przed ich psioniczną mocą. Bez mocy umysłu illithidzi są krusi jak wapienna skała. Tamtego dnia miałem szczęście. Większości z nich nie było. Na swej drodze napotkałem tylko kilku, ale każdy pękał w mych rękach jak suchy patyk…- powiedział ze spokojem, jakby te wspomnienia nie szczególnie go ruszały, albo po prostu dobrze udawał spokój.
-Lady Venoro. Namiot jest przygotowany.- zagaił młody giermek, kiedy pochód zatrzymał się.

-Mój mistrz prosi byś się czym prędzej przygotowała i ruszyła na spotkanie z jej najznamienitszością - królową Alusair.- przekazał i zniknął. Kolejny raz Venora musiała dźwigać na barkach rolę przywódcy, odpowiadając za swych towarzyszy. Najgorsza była świadomość, że czeka ją długie i żmudne zdawanie raportów, podczas gdy jej kompani będą odpoczywać.
Niezadowolona na samą myśl o tym, udała się do wskazanego namiotu. Musiała zdjąć z siebie cuchnącą zbroję i porządnie wyszorować po walce.
- Arlo pójdziesz ze mną zdać raport? - zapytała maga, gdy weszli już do namiotu.
-No wiesz, jestem żołnierzem elitarnej jednostki, która odpowiada bezpośrednio przed królową. Chyba nie mam wyjścia.- odparł lekko sarkastycznym tonem.
-Zostaw ekwipunek chłopakowi.- wskazał młodzieńca, który czekał przed wejściem do namiotu. -Jest tu po to, żeby robić takie rzeczy, a za srebrnika tak ci wypucuje pancerz, że będziesz błyszczeć jak Lathander.- dodał.
- Już dawno od tego powinnam mieć giermka, ale mój zakon boi się kogokolwiek mi przydzielić - westchnęła czarnowłosa. - A ty jeszcze niedawno byłeś umierający, więc jak nie czujesz się na siłach to nie musisz iść - dodała i zaczęła rozwiązywać rzemienie naramiennika.

-To chyba nie twoja decyzja- skomentował czarodziej -Ty niedawno umarłaś, a i tak musisz pójść.- zaśmiał się.
- Ze mną to co innego - uśmiechnęła się lekko. - W samym tylko tym roku umarłam już kilka razy, więc mam wprawę - sarknęła i spochmurniała wspominając to co wydarzyło się w zaświatach.
-Jeśli ktoś będzie spisywał twoje losy, to pewnie nada Ci przydomek “zmartwychwstała”.- Arlo uśmiechnął się lekko pod nosem. -Tak czy siak, odpowiadam przed mistrzem i królową tak jak i ty. Muszę zdać raport czy mi się podoba czy nie.- Arlo pozbył się butów i położył na rozłożonej pryczy.
- Balthazaarze, pomóż mi ze zbroją - poprosiła jaszczura, bo jak zawsze zbroja płytowa wymagała dodatkowej pary rąk, żeby się jej pozbyć. Smoczydło spojrzało ze zdziwieniem wymalowanym na pysku, w kierunku rycerki.
-A co on nie wie jak rzemienie rozwiązać?- syknął, wykonując delikatne skinienie głowy w stronę Arla.
-Wiem doskonale- odparł czarodziej. W wielkim namiocie było dość miejsca, żeby cała kompania Venory mogła się pomieścić. Tak by było, gdyby nie fakt, że jej połowa leży w polowym szpitalu.
- Co cię ugryzło? - Venora spojrzała gniewnie na smoczydło. - Przestań się boczyć i pomóż mi z tym żelastwem - dodała. Smoczydło mruknęło coś pod nosem, ale w końcu po paru chwilach wzięło się do roboty.

~***~

Przygotowanie do rozmowy z Alusair nie trwało długo. Venora właśnie wróciła z bardzo trudnej misji i nawet sama królowa regentka nie oczekiwała od niej prezencji rodem z balu.
-Możemy już ruszać?- Arlo spojrzał w stronę swej ukochanej wyczekując niecierpliwie, aż ta w końcu będzie gotowa.
Venora założyła buty i wstała ze swojej pryczy. Poczuła się od razu lepiej mając na sobie czyste ubranie. Skinęła głową do maga i wyszła z namiotu. Tak jak zasugerował jej to blondyn, paladynka przywołała jakiegoś z młodszych giermków i kazała wyczyścić swój pancerz, obiecując srebrną monetę. Po tym ruszyli w końcu w kierunku najbardziej okazałego namiotu w całym obozowisku.
Namiot znajdował się w samym sercu obozu. Było to miejsce pilnie strzeżone, nie tylko przez garnizon Purpurowych Rycerzy, ale również profilaktycznie zabezpieczone magicznymi barierami, które Arlo od razu wyczuł. Żołnierze nie sprawiali problemu i bez słowa przepuścili parę zmierzającą na audiencję u królowej. W środk panował półmrok, a kilka oliwnych lamp nie dawało zbyt wiele światła. Przy masywnym, dębowym stole na którym rozłożono dziesiątki map stała grupa doradców Alusair. W tyle, za nimi na wygodnym stołku siedziała królowa słuchając z uwagą rozmów doradców i generałów.
-Miłościwa pani. Lady Venora Oakenfold, z jegomościem Arlo.- rzekł, któryś z podstarzałych mężów. Alusair zerwała się z miejsca, choć królowej to nie przystało.

-Jakie wieści przynosisz?- zapytała bez ogródek ucinając rozmowy pozostałych osób w namiocie.
Czarnowłosa pokłoniła się przed władczynią.
- Barbarzyńcy z gór mieli rację, faktycznie był jeden filar, którego zniszczenie zawaliło całą równinę - zaczęła panna Oakenfold. - Mimo, że nie udało nam się temu zapobiec to z sukcesem udało się zniszczyć lliczącą tysiące armię nieumarłych, których tam napotkaliśmy wraz z tym, który je powołał do istnienia, czyli orczym bożkiem Yurthusem - o dziwo paladynka wyjątkowo tym razem mocno ograniczyła się w słowach opisujących to co ich tam spotkało. Zgromadzeniem zawładnęła cisza, przez którą raz po raz przebijały się ledwie słyszalne komentarze co niektórych osób. Alusair już nawet nie dopytywała Venory o szczegóły, niedowierzając jej słowom, jak to miało miejsce wcześniej.
-Grumsh ma wobec orków wielkie plany, skoro zesłał jednego ze swych sługusów aby was zatrzymał- skomentowała w końcu królowa.
-Naprawdę jesteśmy bardzo wdzięczni lady Oakenfold i jej świcie, za pokonanie Yurthusa, lecz jak teraz zdobędziemy zamek?- odezwał się Bestekes. Jego protekcjonalny ton głosu, oraz złowrogi wyraz twarzy zbił Venorę z tropu.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline