Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2019, 19:21   #66
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Oh. Zapomniała o tym efekcie ubocznym. Te wizje były tak wspaniałe! Teraz potrzebowała dojść. Było jej wszystko jedno gdzie i z kim, chociaż pamiętała jak zakończyło się śniadanie. Wyjęła ze świecznika świeczkę i jednym ruchem wsunęła ją w swoją rozgrzaną cipkę. Jęknęła głośno, chyba zbyt głośno. Nic jej to nie obchodziło. Zaczęła się nią zaspokajać, musiała poczuć chociaż trochę… jęki stawały się szybsze i głośniejsze, a przedmiot pracował w mlaszczącym wnętrzu.
Hałas nie umknął czyjejś uwadze. Rozległo się gniewne łomotanie do drzwi. Marcus raczej by się tak nie zachowywał, więc pozostała matka, której już przecież podpadła. Ale jak mogłaby przestać w takiej chwili?! Zaczęła pracować ręką jeszcze szybciej, próbując jedynie dojść. Starała się tłumić jęki, lecz z niewielkim skutkiem. Jina szybko straciła cierpliwość i wpadła do środka, zatrzaskując za sobą drzwi.
- Co ty wyprawiasz?
- Przepraszam… - stękała Lei. - Nie… mogę… przestać… to zbyt… silne… - sapała, czując, że świeczka to za mało na jakieś przyjemne i odprężające ciało spełnienie.
- Co to znaczy, nie możesz? Marcus cię może usłyszeć - ukrywanie przed wszystkimi faktu, że Lei spała już prawie z każdym w domu chyba się mściło. Z drugiej strony, gdyby Jina wiedziała, to może tylko bardziej by się wściekła? Tak czy inaczej, wyraźnie nie była w nastroju do pomocy córce. Choć… przecież było na to zaklęcie.
Dziewczyna nie chciała go używać. Nie miała też do tego teraz głowy.
- On wie… co muszę robić… - wystękała, w skrajnym podnieceniu nie bawiąc się w zbyt wiele tajemnic. - Muszę dojść… jestem uzależniona…
- To, że wie, jeszcze nie znaczy, że ma wysłuchiwać jak jego rodzona siostra się masturbuje. Jak już musisz to robić, to chociaż pójdź do łaźni - ton głosu Jiny wcale nie tracił na stanowczości.
- Pójdę… bo raz nie wystarczy… - sapała, otwarcie posuwając się świeczką. - Inis… przecież nie ma… on na pewno… by nie protestował… spytaj go…
- Za dużo ci powiedziałam i teraz żałuję - kobieta tupnęła nogą. - Weź się w garść i zmiataj do łaźni.
- Nie dam… rady… teraz… - odychyliła głowę i dyszała głośno, świeczka co i raz znikała w środku.
Matka, coraz bardziej rozgniewana nieposłuszeństwem córki, podeszła bliżej i sięgnęła ku świeczce, by wyrwać ją Lei z ręki… i szparki. Dziewczyna nawet tego nie widziała, więc krzyknęła z zaskoczeniem, kiedy przedmiot został jej zabrany. Nagle pusta cipka prysnęła mocno sokami, wprost na sukienkę Jiny.
- I jeszcze… ty… - zapowietrzyła się kobieta. Szarpnęła Leilenę za ramię. - Wstawaj natychmiast.
Jej córka sapnęła z frustracją.
- Słuchałaś pod moim pokojem, bo jesteś zła? - spytała zaskakująco spokojnym głosem. - Po co to wszystko? Chciałaś, bym przestała przy tobie, to przestałam. Ale nie zrobię się nagle aniołkiem, szczególnie bez Inis w domu, którą to ponoć trzeba przed czymś chronić.
- Słychać cię było na całym korytarzu - odszczeknęła Jina. - Wykorzystałaś moją słabość, a teraz chcesz mnie ośmieszyć przed Marcusem?
- W jaki sposób mam cię ośmieszyć w ten sposób? Przecież mówiłam, że on wie.
- O czym?
- O Akademii. O mnie. O Siri - Lei usiadła i wzruszyła ramionami.
- I to ci daje prawo, żeby mnie przy nim obłapiać? I… i go podrywać? - matka była szczerze i niesłabnąco zagniewana.
- Nie uważam, że to coś złego, kiedy wszyscy chcą - powiedziała po prostu. - Ale dobrze, będę tą grzeczną dopóki tu będę. Za długo nic się u nas nie zmieniało, aby teraz zbyt szybko próbować coś zmienić.
- Wszyscy chcą? Wszyscy chcą? Skąd ci to niby przyszło do głowy?
- Pytam i widzę - w jej ustach brzmiało to bardzo pewnie. Bo przecież tak było.
- Och… nie potrafię się z tobą dogadać - westchnęła sfrustrowana. - Masz nad sobą panować. A jeśli nie potrafisz, to zaspokajaj się z dala od cudzych uszu - stwierdzając, że rozmowa jest skończona poszła do drzwi.
Leilena nic nie powiedziała. Powstrzymała chęć wykrzyczenia kilku rzeczy, w tym stanie Jina nie była partnerką do rozmowy. Zresztą dziewczyna uważała, że jej matka jest taka przez cały czas. To udawanie musiało ją już bardzo męczyć. Tylko ja to zmienić? Nie miała natury cierpliwej negocjatorki.
I ciągle była niezaspokojona! Z frustracją podniosła się i ruszyła w stronę łaźni. Nawet przywołać Nessaliny się nie udało, co za dzień-porażka!
Na korytarzu było cicho jak makiem zasiał. Jina trawiła gdzieś własną złość, a Marcus najwyraźniej ukrył się gdzieś przed burzą. A tak by się teraz przydał z tym swoim twardym, grubym… uch. Chuć nie osłabła w dziewczynie ani trochę, przez co nogi gnały ją do łaźni niemal biegiem. Potrzebowała jednak czegoś. Pobiegła najpierw do kuchni, z której wzięła butelkę, drewnianą łyżkę o grubym trzonku i ogórka. Dopiero tak wyposażona czym prędzej pognała do miejsca, gdzie wreszcie będzie mogła osiągnąć upragniony orgazm. Bez niego nie było szans na włączenie się myślenia.
Łaźnia była pusta, a jak już Leilena zdążyła przetestować, jej ściany i drzwi dość grube by tłumić dźwięki. Idealne miejsce na chwilę relaksu. Nie myślała już logicznie. Było tak zawsze, kiedy nie doszła na czas, kiedy w ciele zbierało się tyle nieposkromionej chuci. Weszła do pomieszczenia, przymknęła za sobą drzwi i opadła na kolana w płytkim basenie. Pochyliła się, wsuwając trzonek łyżki w cipkę i ruszając kilka razy. Wyjęła ją szybko, ociekającą śluzem i powoli zaczęła wprowadzać w anus, centymetr po centymetrze.
- Tak… głębiej… - jęczała półprzytomnie, nie przestając dopóki cały trzonek nie wszedł w jej małe ciało. Wtedy sięgnęła po butelkę, ustawiając ją w płytkiej wodzie i trzymając. Zmieniła pozycję, klęcząc teraz nad szklaną szyjką zaczęła się opuszczać i przyjmować przedmiot w bardzo mokrą szparkę.
W ciągu dnia łaźnia nie była często odwiedzana przez domowników, przez co Leilena miała dla siebie tyle czasu ile tylko chciała. Chyba, bo zgubiła jego poczucie starając się ugasić szalejący w niej ogień. Była już spocona, lekko zmęczona i tylko trochę usatysfakcjonowana, gdy usłyszała z dala głos przyjaciółki.
- Lei! Jesteś tu?
Czyżby ojciec zdążył już wrócić z miasteczka?
- Och… tak… - bardziej wyjęczała niż powiedziała Lei, obecnie leżąca na plecach i wsuwająca sobie ogórka w zaczerwienioną i rozciągnięta cipkę. Poważne myśli nadal nie chciały docierać do jej głowy.
Ciemnoskóra śmiało weszła do łaźni. Jeśli to miało oznaczać, że na czymś przyłapie rudowłosą, tym lepiej.
- No proszę, proszę - mruknęła. - Nikt cię nie chciał? - zażartowała, uśmiechając się szeroko i kładąc dłonie na biodrach.
- Powiedzmy, że postanowiłam być grzeczna - pokazała język Siri. - I chyba spróbowałam na sobie złego zaklęcia - dodała trochę bardziej skruszonym tonem.
- W to, że byłaś grzeczna, to ci nie uwierzę - odpowiedziała od razu. Zamknęła za sobą drzwi i podeszła bliżej Lei, kusząco przy tym kręcąc biodrami. - W to, że schrzaniłaś coś przy czarowaniu wierzę od razu - spojrzała na pulsującą szparkę i oblizała wargi.
- Nie schrzaniłam! - prychnęła Lei, nie wyjmując z siebie ogórka. - Zadziałało za mocno.
- A co miało zrobić? Wywołać świerzb? - w swoim stylu, ciemnoskóra nie przestawała się droczyć. Niemniej widać było, że przedstawienie bardzo jej się podoba.
- Chcesz to ci później pokażę, w jakiejś odpowiedniej sytuacji - odparowała rudowłosa.
- Yhmm… Kusząca propozycja, nie powiem - skinęła głową. - No, to mów co się stało. Jakaś klątwa? Przymus?
- Nie umiem jeszcze nic tak mocnego, ale umiem wzbudzać… no wiesz… pożądanie. Chuć. Testowałam coś nowego - nie przyznała się oczywiście do posiadania magicznego kostura.
Czarnowłosa usiadła sobie wygodnie przed przyjaciółką, krzyżując nogi. Dlaczegóż ona ciągle chodziła w spodniach? Nic przez to nie było widać!
- Można ci jakoś pomóc?
Leilena ruszyła kilka razy, mocno, dłonią trzymającą warzywo. Jęknęła.
- Jak powiem, że tak, to znów się będziesz droczyć i nabijać.
Dziewczyna ściągnęła w zamyśleniu brwi. Trwało to może z pół oddechu.
- Daję słowo, że nie będę się z tobą droczyć - obiecała poważnie. - To znaczy, w tej sytuacji. Zachowuje sobie prawo do droczenia w przyszłości.
- Musi mnie ktoś doprowadzić - jęknęła błagalnie. - Sama nie umiem… to nie działa, jak na naszą moc…
- Dobrze, kochana. Jak chcesz to zrobić? - dziewczyna bez zbędnego tracenia czasu zaczęła ściągać z siebie ubranie.
- Jakkolwiek - jęknęła Lei, zaczynając szybciej ruszać ogórkiem w podrażnionej cipce. Dyszała głośno. - Tak potrzebuję… - jej ton był niemal błagalny. - Zrób jak tylko masz ochotę…
- Tyle możliwości - zamruczała. Bluzeczka wylądowała na podłodze, a pełne piersi zakołysały się kusząco. Siri pochyliła się, zdecydowanie odtrącając dłoń Leileny trzymającą ogórka i narzucając swoje własne tempo. Bardzo szybkie. Dziewczyna krzyknęła. Odtrąconą dłonią sięgnęła do pięknej piersi Siri i złapała ją mocno, w niekontrolowany sposób. Drobne ciało wygięło się, cycuszki drgały mocno. Pierwszy orgazm przyszedł od razu, targnął rudowłosą. Kolejny krzyk był głośniejszy. Było jasne, że to spełnienie to wciąż za mało.
- Taka zachęcająca reakcja. Aż chce się kontynuować - ciemnoskóra pochyliła się i ucałowała Leilenę. Namiętnie, mokro, ale krótko. - Obróć się na czworaka - nakazała.
Dziewczyna pospiesznie wykonała to polecenie, wypinając do niej swój szczupły, ale jędrny tyłek. Sięgnęła jedną dłonią i odchyliła na bok jeden z pośladków.
- Proszę… jeszcze… - ton Lei był wręcz płaczliwy.
- Nie mazgaj się - skrytykowała ją przyjaciółka, dając klapsa. - Dopiero zaczynam. - Wypowiedziawszy to, szybko wyjęła warzywo z pulsującego wnętrza i naparła grubą końcówką na anus rudowłosej. Nie kłopotała się z pytaniem, czy jest gotowa. Dobrze wiedziała, że w takim stanie jest gotowa na wszystko. Mokry od soków ogórek wszedł gładko. - I jeszcze dla towarzystwa… - mruknęła, po czym wepchnęła w opróżnioną cipkę trzy palce.
Krzyk zamienił się we wrzask, kiedy ogórek przełamał opory mokrej pupy i wniknął do środka. Lei była tak spragniona i rozgrzana, że niemal wsysała go głębiej w siebie, jednocześnie z całej siły zaciskając się.
- Wepchnij go głęboko… całego… wezmę go…! - krzyczała rudowłosa, całkowicie pochłonięta intensywnością doznań. Z tak wypełnionym anusem palce z wielkim trudem się mieściły, rozciągały pochwę boleśnie.
- Kochanie, wtedy musiałabym wypuścić go z palców i nie mogłam bym robić tego - zaprotestowała Siri, zaczynając kręcić warzywem w ciasnym wnętrzu, a drugą ręką szybko poruszać, biorąc kobiecość Mongle mocno… prawie agresywnie.
- Aaach…! - kolejny orgazm targnął Leileną, która otwierała się coraz bardziej na oferowane jej przez przyjaciółkę doznania. Wsysała w siebie całą rozkosz, z umysłem wypełnionym najbardziej perwersyjnymi myślami. - Chcę… go… głęboko… i wyciskać… - krzyki już zmalały do jęków, teraz najwyraźniej od mocy liczył się stopień zboczenia, które to kierowało pochłoniętą głową rudowłosej.
- Jak sobie życzysz. Tylko spróbuj się rozluźnić, mimo wszystko nie chcę ci zrobić krzywdy - poprosiła. Ograniczyła swą inwazję szparki do raptem dwóch palców, za to warzywo zaczęła wsuwać coraz dalej i dalej. Nie robiła tego szybko, dając ciału przyjaciółki czas na przywyknięcie do tak dużego intruza, ale nie ustępowała.
Lei starała się rozluźnić. Czuła centymetr po centymetrze jak długi ogórek wnika w tyłeczek. Tak bardzo perwersyjnie! Wypięła się trochę bardziej, poruszając ostrożnie biodrami, aby ułatwić Siri wciskanie w nią warzywa i postękiwała.
- O tak… to cudowne…
- Długo się już tutaj przygotowywałaś? Bo idzie o wiele łatwiej, niż myślałam - zagadnęła lekko Siri. Zupełnie już wyjęła palce z koleżanki, zamiast tego rozprowadzając dokładnie śluz na końcówce warzywa.
- Nie wiem… długo… wepchnij tak daleko… jak możesz… - sapała podniecona do granic Lei, czując się tak bardzo wypełniona. Było to bardzo uzależniające, z każdą chwilą chciała jeszcze więcej i dalej.
- No to wielki finał - zaśmiała się murzynka i pchnęła mocno. Ogórek wszedł cały! Tak głęboko jeszcze nikt jej nie posiadł. Lily chyba miała rację, że z zielonymi jest bardzo fajnie.
Rudowłosa sapnęła, czując jak zwieracz zamyka się za warzywem. Poruszyła biodrami, jakby chcą sprawdzić jak twardy ogórek układa się w jej ciele. Jęknęła, zaciskając pupę i próbując utrzymać w sobie intruza.
- Możesz… popchnąc go jeszcze dalej…? - wydyszała, cała drżąc.
- Są prostsze sposoby, żeby ogórek znalazł się w twoim brzuchu… - syknęła. - Miałam się nie droczyć, przepraszam. Ale głębiej już raczej nie pójdzie. To i tak imponujące, że cały wszedł w taką małą dupkę.
- Tylko go tam… dotnij… potrzyj… a go… wydalę… - Lei mówiła trochę bez sensu, ale czuć było jak bardzo na skraju jest, jak niewiele jej trzeba. Jak niewiele perwersji, tej lub innej, lecz równie intensywnej.
- Spróbuję - najpierw położyła obie dłonie na pośladkach wypiętej dziewczyny. Jedną zsunęła ku jej łechtaczce, pocierając ją kciukiem. Drugą skierowała do brązowej dziurki, rozwierając ją dwoma palcami. - Jestem już przez ciebie cała mokra. Oczekuję rewanżu.
- O bogowie… - jak tylko Lei poczuła palce, zaczęła niekontrolowanie przeć. Krzyknęła, kiedy ogórek naparł na zwieracz i zaczął wychodzić. Wydalała go powoli, czując jak intensywne to odczucie. Doszła od razu, ale orgazm budował się wraz z każdym centymetrem wychodzącego warzywa. Wrzeszczała i parła, czując, że wreszcie orgazm jest odpowiednio silny.
- Już ci lepiej? - zapytała po chwili Halruaanka, uważnie przyglądając się pulsującemu anusowi. - Bo z krzyków wnioskuję, że doszłaś.
- To był najdłuższy orgazm w moim życiu - wydyszała z trudem dziewczyna, nie zmieniając swojej pozycji.
- To chyba miło - zachęciła do dalszych zwierzeń, sama zaś wysunęła języczek i przesunęła nim po pulsującym, ciasnym otworku.
- Mhhhmm…. Uwielbiam jak coś tam ze mnie wychodzi - zamruczała ciągle dochodząca do siebie dziewczyna.
- No dobrze, a co ja z tego mam? - spytała w końcu dziewczyna.
- Jak zawsze, co zechcesz - Lei obróciła się do niej przodem, szeroko uśmiechając. - I jak zechcesz. Na przykład ogórka - zachichotała.
- A jakbym wolała parówkę? - zapytała, unosząc się z podłogi i zsuwając z siebie spodnie. Stała przy tym tyłem do przyjaciółki, a obnaża dupcia był w zasięgu ręki.
Lei drapnęła ją pazurkami, a potem dała mocnego klapsa.
- Pokaż tylko jak dużą - zamruczała.
- Zostawiam inwencję tobie - wyszła ze swoich spodni i rozejrzała się po wnętrzu. - Gdzie chcesz mnie posiąść? Tylko nie odpowiadaj mi tu, że gdzie tylko chcę. Mam ochotę być wyruchaną, a nie robić za przewodniczkę - oznajmiła wulgarnie.
- Możemy zostać tutaj - wymruczała Lei, jak zawsze chętna do podziwiania nagiej przyjaciółki. - Albo być bardziej ryzykowne, jeśli nie boisz się gniewu mojej mamy.
- Miałam raczej na myśli, czy na podłodze, czy w balii, czy opartą o ścianę - wyjaśniła. - I jako dobry gość, nie chcę nikogo rozgniewać.
- Zastanówmy się… - Leilena wstała i wymruczała zaklęcie. Zamiast szparki zaczął wyrastać jej tam wielki penis. Gruby, długi, pełen żyłek i nierówności, o solidnym żołędziu. - ...w którą dziurę mam cię zerżnąć?
- Co ja mówiłam o pytaniach? - przewróciła oczami w odpowiedzi. - Bierz mnie gdzie chcesz i jak chcesz.
- Oh, pytałam samą siebie. Bo jesteś takim kuszącym kawałkiem mięska… - popchnęła Siri w stronę balii, łapiąc przy okazji za miękką pierś przyjaciółki. W drobnym ciałku rudowłosej obudziła się mroczna strona, podsycana przez Nessalinę co jakiś czas. - Wypnij się, muszę sobie na tobie ulżyć.
Ciemnoskóra posłusznie oparła ręce o krawędź balii i rozstawiła nogi szeroko, bezwstydnie. Jej włoski lepiły się już od podniecenia.
- Najpierw warzywa, teraz mięso. Pełny posiłek - choć przyjęła bardziej spolegliwą postawę, ani trochę nie zmieniło to jej charakterku.
- Pyskata suczka - zamruczała Lei i wymierzyła mocnego klapsa, aż cały pośladek mocno się zakołysał. Złapała za biodra Siri i pchnęła mocno, bez przygotowania szturmując cipkę. W końcu nie było mowy o nie drażnieniu ciemnowłosej. Jęknęła, czując miękkie wnętrze. Już się przyzwyczaiła do tych doznań, potrafiąc wytrzymać przez jakiś czas bez wytrysku. Wymierzyła jeszcze jednego klapsa, po czym sięgnęła ręką po czarne włosy.
Kochanka zapiszczała jak pies. Skoro miała być suką, to na całego. Zacisnęła ścianki jak mogła najmocniej. Może dla przyjemności Lei, a może dla swojej własnej. Tak czy inaczej nie musiała się bardzo wysilać, bo czarodziejski trzon nie pozostawiał wolnego miejsca. Syknęła, gdy poczuła szarpnięcie swoich pukli.
- Tylko mi ich nie wyrywaj - zakazała. - Ale poza tym… używaj sobie. - Po czym dodała jeszcze - hau.
- Szczekaj, nieposłuszna suniu… - Lei byłaby się zaśmiała, ale rozkosz była zbyt mocna. Siri zbyt ciasna. Zamiast tego dyszała i sapała, pchając biodrami raz za razem, aż do końca. Nieważne czy wielki członek się mieścił czy nie. Złapała sporo włosów i szarpnęła do siebie, zmuszając kochankę do odchylenia głowy w tył.
- Hau, hau - murzynka sama z trudem powstrzymywała śmiech. Wszystko to traktowała jako wspaniałą zabawę. Kątem oka spojrzała na swoją “panią” i zaczęła wychodzić naprzeciw jej pchnięciom. W jej spojrzeniu błyszczało czyste pożądanie.
Rudowłosa czuła już narastającą przyjemność i zbliżający się wytrysk.
Wtedy się wycofała, opuszczając dziurkę Siri. Jej mina jasno wskazała, że się jej to nie spodobało. Nie zaprotestowała jednak. Zamiast tego zaczęła kręcić biodrami i jęczeć, w ten sposób próbując ponownie zachęcić swą “panią”. Leilena mocno przytrzymała te ruszające się biodra, rozchyliła na boki pośladki, wycelowała i pchnęła z całej siły. W anus czarnowłosej, który tak ślicznie pulsował.
- Aaaaach - kochanka niemal zawyła. I to już bynajmniej nie dla żartu. Czuły punkt pchnął ją w objęcia przyjemności i wystarczyło tylko parę sztychów, by przez jej ciało przeszedł dreszcz spełnienia. Absolutnie nie znaczyło to, że miała ochotę by zwolnić. Jeśli już, to zaczęła napierać na Leilenę jeszcze bardziej. Rudowłosa wcale nie zamierzała przestawać. Mając członka już dawno nauczyła się, że tylko wytrysk da jej odpowiednie spełnienie, przyniesie ulgę twardemu narządowi. Znowu złapała przyjaciółkę za włosy i zaczęła rytmicznie pchać, zanurzać się jak najdalej w anus, patrząc z fascynacją jak mieści się tam naprawdę wielki oręż. Ucisk wyćwiczonych ścianek był wielce przyjemny, ale to chyba entuzjazm z jakim Siri przyjmowała każde pchnięcie potęgował doznania. Dyszenie, przerywane okazjonalnym, długim jękiem. Dziewczyna nie protestowała przed odrobiną bólu, delektowała się nim niczym przyprawą do głównego dania. Wielogodzinne jak się wydawało podrażnianie się wcale jednak nie działało na wzmocnienie wytrzymałości Leileny. Po kilku następnych chwilach tej ostrej jazdy stęknęła głośno i wbiła się do końca zaczynając mocno tryskać głęboko w kochance.
- Dobrze wiedzieć, że wciąż cię podniecam, kochana - zachichotała Siri, ale głos uwiązł jej w gardle, gdy znowu zadrżała z przyjemności.
- Zawsze, skarbie - wydyszała z trudem rudowłosa.
- To dobrze, bo tatusiek chyba niedługo będzie miał nową kochankę - rzuciła w odpowiedzi ciemnoskóra, w nastroju na rozmowy.
- No proszę, jak rozumiem po rozmowie z mamą zdecydował się na wyjątkowo ciekawą służącą? - Lei nie byłaby sobą, gdyby nie pociągnęła za język.
- Możliwe, że doradziła mu coś czarodziejka ze stolicy - odparła, niby to tajemniczo, Halruaanka.
- Oh, to on jakąś zna? - zdziwiła się młodsza z dziewczyn, wysuwając z pupy Siri.
- No, rzekomo to jakaś znajoma jego córki - ciemnowłosa obróciła się powoli, by stanąć z przyjaciółką twarzą w twarz.
- Ciekawe, pewnie obudziła się w niej magia niedawno i nie wiedziałam o tym przed pójściem do akademii - stwierdziła z cała pewnością, rozpraszając zaklęcie i przywracając swój naturalny wygląd.
Siri udała, że się zamyśliła.
- To nie wykluczone - przeszła koło Lei, celowo ocierając się o nią bokiem i zaczęła zbierać swoje ubrania. - Chyba dosyć tych kąpieli, bo się zamienimy w gąbki.
- Jaka jest w zasadzie pora dnia? - zapytała rudowłosa, także sięgając po swoją sukienkę.
- No proszę, proszę. Naprawdę się tu zapomniałaś - murzynka uniosła brwi. - Już pora obiadowa. Południe dawno za nami.
- Akademia oduczyła mnie samodzielnego zaspokajania tego co zwykle czuję - westchnęła Lei i ruszyła do drzwi.
Kłótnia matki z córką skwasiły atmosferę na tyle, że przy obiedzie wszyscy czuli, że coś wisi w powietrzu. Jina nawet nie spoglądała na Leilenę i rozmowy przy stole nie chciały się kleić. Podobnie było przy kolacji. Z tego wszystkiego Lei nawet przeszła ochota na figle i tego wieczoru położyła się nadzwyczaj wcześnie, licząc że nawiedzi ją Nessalina. Skoro sprawy w domu wymagały czasu, by się zmienić, to mogła go poświęcić służąc swej pani.
Choć po prawdzie, nie miała w tym zakresie wielkiego wyboru.
 
Lady jest offline