Znajdująca się całkiem blisko kula stanowiła cel wręcz banalny dla doświadczonego strzelca jakim był Cedmon. Naciągnięte łęczysko zaskrzypiało i strzała uderzyła w dziwaczny wieloręki twór. Jednak zamiast wbić się w niego, zrykoszetowała i uderzyła w jeden z kamiennych posągów, odkruszając mu nos. Kula zupełnie zignorowała wymierzony w nią atak, przybliżając się do Ianusa. Legionista zamachnął się i cisnął manierką. Tym razem reakcja kuli była przewidywalna. Istota przeturlała się po manierce wchłaniając ją w siebie. Thoer wykonał szybki wykrok i ciął mieczem. Podobnie jak w przypadku strzały, atak nie przyniósł żadnego efektu. Ostrze wyszczerbiło się na twardej niczym kamień powłoce konstrukta, a Ianusowi aż zdrętwiała ręka.
- Wszystko! Wszystko! – tym razem twór nie pozostał dłużny. Znajdując się bezpośrednio przy legioniście, kula wyciągnęła w jego stronę dłonie chwytając poły chałata i zaczęła go pochłaniać cal po calu. Była niesamowicie silna i Accipiter czuł, że wraz z ubraniem on sam wolno lecz nieubłaganie zmierza w kierunku wnętrza żarłocznej istoty.