Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2019, 10:17   #143
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Miałbym pomóc mu uciekać?! - zapytał, a jego twarz wyrażała zaskoczenie i oburzenie.
- Przykładowo, żeby wewnętrzni go nie przesłuchali - zasugerowała i wbiła widelec w kawałek mięsa, po czym je skosztowała.
- Znacznie gorzej mu życzę, a gdybym podjął jakieś kroki to na pewno dopiął bym swego -
wyjaśnił.
Uwierzyła mu, ale zanim kontynuowała temat wpierw podjadła trochę swojego makaronu z warzywami i mięsem.
- No to komuś innemu zależało, żeby go sprzątnąć zanim dotrze do centrali - wyjaśniła. - Jako że jego zeznania pokrywały się ze śladami pozostawionymi w dokach to pojawiły się okoliczności łagodzące. Mianowicie przychylono się to tego, że działał w samoobronie.

- Jakimi śladami? - zainteresował się. - Były jakieś mocne dowody na to?
- Tak. Plus znaleźli się świadkowie potwierdzający konkretną wersję wydarzeń - dodała po przełknięciu kolejnego kęsa.
- Świadkowie? W tamtej okolicy? - zakpił Morgan. - Wygląda na to, że komuś bardzo zależało na tym, żeby Anderson został na wolności. Ciekawe czy White kogoś przekupił.
- To nie koniec - wtrąciła się w jego domysły. - Tych świadków zaczęto mordować.
- O! W końcu zaczyna mi się ta historia podobać - widocznie się ożywił.
- Nie ciesz się tak - ucięła jego entuzjazm. - Jak dostałam cynk że coś się dzieje u drugiego świadka to natrafiłam na dwóch heretyków. Podszywali się pod wewnętrznych, a później próbowali pod świadka.
- Skąd wiadomo, że byli heretykami? - zaciekawił się.
- Wyczułam ich - powiedziała z lekkim uśmiechem.
- No tak… - przyznał Morgan. - A coś więcej zauważyłaś? Jakich konkretnie mocy używali?
- Zmiana wyglądu i to coś co miał Hill, że oberwał a i tak stał - wymieniła.

- To coś, że oberwał i stał to akurat jest dosyć popularne, ale zmiana wyglądu już nie. Musiałbym to skonsultować z Pandoriną - zasępił się Morgan.
- Jeden z tamtych zginął na miejscu, ale drugi jest wciąż poszukiwany - dodała. - Jak za dużo zaczniesz jej zadawać pytań to zrobi się za bardzo zainteresowana. A to i tak nie jest moja sprawa - wzruszyła na koniec ramionami.
- Czyli zaangażowanie Pandoriny ci i tak bardzo nie zaszkodzi. Mam pewne podejrzenia, które i tak chcę sprawdzić.
- Co to za podejrzenia? - spytała skupiona na wygrzebywaniu makarony z dna kartoniku.
- Masz świadomość, że im więcej wiesz tym dłużej i skuteczniej Bractwo będzie z ciebie wyciągać informacje? - zapytał z rozbawieniem.
- To jest takie słodkie jak okazujesz troskę o mnie - uśmiechnęła się do niego uroczo. - Moja ciekawość jest większa niż groza jaką roztacza Bractwo, więc mów wszystko.
- Moja troska o ciebie jest bardzo powiązana z troską o samego siebie - powiedział pół żartem. - Wygląda na to, że w tą sprawę zamieszane są siły Illian, a moja ciekawość wcale nie ustępuje twojej.

- Ha ha, cóż za altruizm z twojej strony - zaśmiała się, bo faktem było, że dla każdego z nich osobna byłoby dużo łatwiej gdyby zamiast być ze sobą, zdecydowali się zlikwidować tą drugą osobę. - Może ktoś z Crimeshield jest heretykiem i wykorzystuje swoje siły do pozbycia się Andersona. On przecież może znać jakieś niewygodne fakty na temat firmy - zasugerowała.
- Nie - zaprzeczył. - Nie ma nikogo poza mną. Ludzie Parkera mogliby próbować się go pozbyć, ale innymi sposobami. Stawiałbym raczej, że ktoś robi mi niedźwiedzią przysługę.
- To może Szefowa po tym jak bardzo nie udało ci się mnie zabić, zdecydowała się dla ciebie sprzątnąć Andersona? - zasugerowała. - Ale cynk o świadkach musiała dostać od strony wewnętrznych. Za nich też podszywali się heretycy i zabili co najmniej czterech ludzi Mitchella.
- Czterech? - zaciekawił się Morgan.
- Szef wewnętrznych jest dobrej myśli, że to nie jego ludzie byli heretykami tylko zostali przez nich zamordowani i podstawili się na ich miejsce - powiedziała głosem mocno ociekającym sarkazmem. - Ale burzy tą wizje fakt że ci którzy wzięli z posterunku Andersona nie mieli w sobie mrocznej harmonii.

- Tego nie możesz być pewna - powiedział Charles. - Z tego co mówiłaś, byłem pierwszym heretykiem jakiego świadomie wyczułaś. Nie znaczy to, że nigdy z nimi nie miałaś do czynienia. Twoja zdolność przecież nie obudziła się ot tak - pstryknął przy tym palcami. - Swoją drogą obie hipotezy są realne. Albo agenci zostali wyeliminowani i zastąpieni heretykami w czasie akcji jakiej byłaś świadkiem, albo byli nimi od początku. - Przerwał na chwilę. - Pamiętaj też, że Wewnętrzni będą chcieli zadbać o swój wizerunek. Niezależnie od prawdy wygodniej im twierdzić, że nie ma wśród nich heretyków.
Irya pokręciła lekko głową.
- Nie mówiłam, że byłeś pierwszym jakiego wyczułam tylko byłeś pierwszym, który zainteresował mnie co tak naprawdę wyczuwam - poprawiła go. - Od czasu jak ciebie poznałam to zrobiłam się przeczulona na tym punkcie i prawie odruchowo każdego ze swojego otoczenia sprawdzam, więc gdyby agenci byli heretykami to bym zauważyła - wyjaśniła. - Wiem jak to działa w wydziałach, że każdy woli udawać, że problemu nie ma niż przyznać się, że cokolwiek jest źle - westchnęła. - Chyba powinnam powiedzieć ojcu o tym, że jestem Cleanerem - dodała i wstała kierując się do kuchni. - Podać ci coś jeszcze do jedzenia? - zapytała po drodze
- Nie, dzięki - odparł odkładając pudełko po makaronie, po czym kontynuował temat. - Heretyków jednak wyczuwasz na różnym poziomie. Nawet mnie w różnych sytuacjach inaczej odczuwałaś. To, że nie wyczułaś nic od agentów nie znaczy, że nimi wtedy nie byli. Mimo wszystko Pandorina będzie w stanie rozwiać najwięcej wątpliwości.

- Ty się z tym nie kryłeś przy naszym pierwszym spotkaniu choć było to na posterunku to czemu oni mieliby się kryć? - powiedziała próbując zdecydować się co jeszcze chciałaby zjeść. Małe słonowodne robaczki wydawały się w tej chwili najciekawszą opcją więc wzięła pudełko wraz z sosem. Wyciągnęła jeszcze z lodówki butelkę piwa i wróciła do stołu.
- Jak dla mnie pierwszych dwóch po prostu wzięło w łapę, a kolejni dwaj to już heretycy i jedynie pytaniem jest czy podmienili się na miejsce agentów czy byli nimi w ramach infiltrowania wydziału wewnętrznego. To znowu budzi pytanie komu tak bardzo zależało na tym, żeby sprzątnąć świadków niewinności Andersona, że był gotów poświęcić dwie swoje wtyki - zakończyła wypowiedź siadając na powrót do stołu.
- Poświęcenie swoich wtyk chyba nie było ich planem. Gdyby nie działania twoje i wewnętrznych to by im się udało. Co do twojego pytania to postaram się znaleźć na nie odpowiedź. W końcu mamy swego rodzaju sojusz - dodał z nikczemnym uśmiechem.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline