Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2019, 16:22   #18
Lynx Lynx
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Johny wstał, a ubranie już miał na sobie. W końcu jakby ich nie miał to by zamarzł. Potem zaczął zbierać się do wyjścia na trening. “Ciekawe co to będzie?” myślał Capahalla.

Sigismund stanął przed swoim oddziałem. Odetchnął głęboko.
- Wspaniały poranek, nieprawdaż? - Uśmiechnął się szeroko.
- Zaczynamy od rozgrzewki. Pięć okrążeń. Potem, seria próbnych strzałów, upewnijcie się że wasze instrumenty są prawidłowo ustalone. Następnie, powtarzamy manewry taktyczne, tak długo aż nauczycie się ich wszystkich. Jasne?

- Tak jest!- krzyknął Johny po czym ruszył biegiem wokół sali zdeterminowany się rozgrzać, byle nie zamarznąć w tym nad wyraz mroźnym hangarze. Potem oddać strzały próbne. Pytanie tylko czy jak wystrzela amunicję teraz to czy dostanie jeszcze uzupełnienie? Na koniec manewry taktyczne. O nich wiedział tylko tyle że nazywają się manewrami i to taktycznymi.

Po usłyszeniu komend Stan odpowiedział razem z oddziałem
-Tak jest.
Po rozgrzaniu stawów ruszył za resztą oddziału. Starał się utrzymać równy oddech i narzucic miarowe tempo. Na pewno nie skończy jako jeden z pierwszych ale też zakładał że nie dobiegnie jako ostatni. Panując nad sobą nie będzie miał żadnych skurczy a strzelając później nie będzie musiał panować nad ciężkim oddechem.

Jeśli chodzi o resztę oddziału to zdecydowanie najlepiej szło Sviecie. Flur w ogóle nie umiała strzelać, a kiedy już to robiła, to za każdym razem zamykała oczy, przy odrobinie szczęścia jej pierwszą ofiarą będzie ona sama. Jeśli zaś chodzi o samo bieganie to chyba nikomu nie szło lepiej od dzikiej kobiety. Pewnie jakakolwiek walka w zwarciu też dobrze jej pójdzie.
Fizycznie najbardziej odstawała Yasha, strzelała może lepiej niż Flur ale widać było, że sam ciężar broni jej doskwiera. Mimo wszystko młodociana zelotka nadrabiała braki w tężyźnie zapałem, nieustannie mieliła pod nosem jakieś modlitwy.

Kto wolno biega ten szybko umiera. Tak głosi mądrość z księgi ulicy, która nie jest praktycznie księgą bo nikt nigdy takich mądrości nie spisał, ale Johny uważał że takie wypowiedzi brzmią mądrze. Wracając jednak do tematu to jak patrzył jak Mała święta biega to mu się siostra przypomniała. Opowieść o niej byłaby zbyt długa by ją tu przytoczyć, więc najlepiej streścić ją krótko. Biegłą za wolna i kula była szybsza. Niesiony wspominkami Johny zwolnił trochę w czasie przebieżki by zrównać się z Yashą.
-Nie mów jak biegasz i skup się na tym jak dychasz. Musisz też więcej ćwiczyć bo kula będzie szybsza niż Ty.

- I… m… pe… ra… tor chro… ni… - wysapała zlana potem dziewczyna ale przytaknęła ruchem głowy.

Sam Sigismund obserwował ich uważnie. Specjalnie, celowo, nie narzucił morderczego tempa. Chciał zobaczyć jak sobie poradzą.

Nie było tragicznie. Stanowczo mogło być lepiej, ale nie było tragicznie. Kiedy zaczęli strzelać, narzucał im drobne poprawki. Lepszy chwyt tu. Poprawka celowania tam. Nie był pewny co zrobić z Flur, rekruci z bardziej… zacofanych części Imperium zawsze byli trudni. Nauczy się, albo zginie. Nie było innego wyjścia w Gwardii.

- Pierwsza lekcja. - rzucił do wszystkich - Jesteście oddziałem. Każdy element musi pracować w harmonii, by stać się czymś więcej niż tylko sumą części.

Uniósł w swej dłoni las-pistolet, i wystrzelił, precyzyjnie trafiając w jeden z celów.

- Może wam się teraz to wydawać proste. Możecie myśleć że będziecie w stanie zabić każdego kto stanie wam na drodze. Jest to nieprawda. Będą przeciwności losu, i wrogowie, których będziecie w stanie pokonać tylko dzięki współpracy. I pamiętajcie: Jesteśmy Gwardią. To co odróżnia nas od naszych wrogów to dyscyplina, wyszkolenie, i sama siła woli.

Spojrzał raz jeszcze na cel.

- Tego typu strzał powali dorosłego człowieka. Ale jeśli naprzeciwko was będzie stał Ork, zwłaszcza jeden z tych większych, wzruszy on ramionami, i odrąbie wam palce by zrobić sobie z nich naszyjnik. To co będziemy ćwiczyć teraz, to skupiony ogień. Podążajcie za moim przykładem. Kiedy ja strzelam w cel, wy strzelacie w cel. Nie wszyscy jednocześnie. Niewielki odstęp czasowy uniemożliwi waszemu przeciwnikowi łatwość poruszania się, oraz odpowiedzenie ogniem. Na komendę, zmieniacie cel na następny. Powtarzamy to aż będę zadowolony z waszych postępów. Zrozumiano?

- Tak jest!- zakrzyknął znowu Capahalla i spróbował robić mniej więcej tak jak Pan Dowódca przykazał.

- Tak jest - mruknął pod nosem Stan. Podążał wzrokiem za celami sierżanta. Słał kontrolowane serie po 2-3 pociski w kierunku przez niego narzuconym. Wiedział że tężyzną fizyczną ani celnością nie bryluje ale co do spostrzegawczości i delati jakie rejestrował w czasie gdy adrenalina buzowała mógł nadrobić to czego mu brakowało. Podczas treningu samoistnie zaczął powtarzać pod nosem kierunki w które celował sierżant.
-Lewa drugi cel od końca…. Prawa ten na podwyższeniu… środek za beczką…

Astra, Svieta, Harmon, Bobi i Malakai radzili sobie tak jak i inni. Raz trafiali raz chybli. O dziwo Yashy szło całkiem dobrze. Oczywiście dziewczyna przypisywała każdy celny strzał łasce Imperatora. Flurr natomiast… cóż. Wystarczy powiedzieć, że strzelanie nie było jej mocną stroną.

Boom prawie środek. Lekcje strzelectwa z Bobim i dbanie o broń na coś się przydały. Gorzej tylko manewry szły. Raz miał strzelać raz nie. Coś niezdecydowany ten Pan Dowódca, ale ogólnie to wszystko chyba dobrze poszło. Pomyślał sobie Johnny kiedy przystanął na chwilę podczas ćwiczeń.

Wyglądało to w miarę dobrze. Nie perfekcyjnie. Na pewno nie na poziomie Cadian, ale to porównanie zawsze wypadało na korzyść tych ostatnich. Weterani będą z nich po pierwszej kampanii.
Rzucił na chwilę okiem na Yashę. Martwiła go. Flurr mniej. Flurr była typem który ginął w pierwszej bitwie, bądź przeżywali do końca kampanii. Yasha… fanatycy byli nie przewidalni. Potrafili utrzymać linię przeciwko demonom i Astartes, albo zrujnować perfekcyjnie dobry plan swoją gorliwością. Zanotował sobie w pamięci by z nią porozmawiać. Odrobina manipulacji mogła tutaj bardzo pomóc.
Prawidłowe słowa do prawidłowej sytuacji. Wszystko by oddział był na jak najwyższym poziomie.

Ćwiczenia trwały przez kolejne kilkanaście godzin. Kiedy wreszcie Sig poprowadził drużynę na pokład, który dzieliła z innymi, każdy gwardzista, myślał już tylko o spaniu. Nawet Yasha nie miała już siły choćby na jedną modlitwę co musiało być dowodem na to, że dziewczyna jest skonana. Flurr jakoś specjalnie na zmęczenie nie narzekała, ale oczywiście znów się nie umyła… w sumie, tym razem nikt się już prawie nie mył. Bobi na przykład umył się przy pomocy kubka z wodą, który zostawił przy swoim łóżku jeszcze rano.

Bobi był mentorem można by tak rzec Capahalli podczas służby. Zawsze miły zawsze pomocny, zawsze coś doradzi. Na przykład po ćwiczeniach nauczył Johnego jak szybko wziąć kąpiel. Problem tylko taki, że biedny Johny nie miał tak wszystko przemyślanego jak Bobi i nie zostawił sobie szklanki z wodą. Tak więc poszedł spać jak stał, a raczej jak spadł na wyrko po ćwiczeniach.
 
Lynx Lynx jest offline