Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2019, 20:36   #19
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Kolejnego poranka równo o piątej - co wiedzieliście gdyż przecież dźwięk pobudki zawsze był punkt piąta, Zerwaliście się z łóżek zlani potem. Ogrzewanie musiało zacząć działać kilkadziesiąt minut wcześniej, teraz termometr pokazywał 38 stopni na plusie...
Chcąc nie chcąc, każdy musiał założyć pełne umundurowanie i znaleźć się na korytarzu w czasie nie krótszym niż dziesięć minut.

Gdy tylko wybiegliście przed kajutę, do waszych nozdrzy doleciał duszący odór spalenizny.
Stan rozpoznał oficer medyczną, która dawała mu trening jeszcze na rodzinnej planecie, kobieta rozpychała się przez zatłoczony korytarz stojąc na czele pochodu niosącego nosze z ciałami. Wszystkie były zakryte materiałem lecz niektóre jeszcze się dymiły.

Okazało się, że w kilku kajutach temperatura wzrosła w krótkim czasie do ponad dziewięćdziesięciu stopni celsjusza…

Gorliwe modlitwy i palenie świeczek przyniosło rezultaty.
-Błogosławione duchy ogrzewania znów grzeją i chyba chcą nadrobić ten cały czas co było zimno- tonem trudnym do określenia.. Coś pomiędzy żartem, a stwierdzeniem faktu z drobiną przeświadczenia iż to cud no i nie zapominając o dawce głupoty w głosie z jaką Johny zwykł się wypowiadać.

Sigi tylko pokręcił głową, wyraźnie zamyślony.

- Imperator chroni… nawet przed kaprysami maszyn. - rzucił tylko, prowadząc swój oddział.

Poranną musztrę przerwała syrena alarmowa, z trzeszczących głośników rozległ się komunikat:
“Uwaga, opuszczanie Immaterium za 10

...9
8…
...7
6…
...5

Każdy próbował się czegoś złapać, wielu ludzi zaczęło się modlić. Yasha oczywiście, ale i Svieta, Malakai a nawet Bobi Flur ściskała jakiś plemienny totem.

4…
...3
2…
...1

Statkiem chwilę potrzęsło, na całym korytarzu zgasło światło pogrążając was w ciemnościach na pół minuty. Wreszcie ponad połowa lamp zapaliła się ponownie. Statek wrócił do realnej przestrzeni.

Stan rozejrzał się uważnie czy nikomu nic się nie stało. Nie skakał może często ale wiedział że przypadków rozbitych łbów albo złamań przy zakończeniu lotu nie brakuje. Na szczęście nie w jego oddziale. Będzie mógł zaoszczędzić na medykamentach. A przy okazji nie będzie musiał słyszeć jęczenia. Żeby jeszcze to dziecko przestało się tak siarczyście modlić…
-Ale Urwał! Ale to było dobre!- rzucił tylko Capahalla zbierając się po wyjściu z tego tam imumututu coś tam.

Tego dnia znów były ćwiczenia, choć krótsze, gdyż zaledwie po kilku godzinach przerwało je przybycie waszego porucznika. Teodor Sarvus nie należał do tych, którzy mówili “spocznij” toteż całą jego przemowę wysłuchaliście na baczność.
- Żołnierze! Znajdujemy się kilkanaście godzin drogi od planety Villes 4.
Villes 4, za sprawą podszeptów obcych prowokatorów, i podżegaczy wojennych, odwróciło się od światła Imperatora. Skorumpowany, samozwańczy gubernator planety, bezprawnie ogłosił secesję Villes 4 z Imperium. Jednak Imperium, nie może odwrócić się od ciemiężonego ludu, który nie pragnie niczego innego, jak powrotu pod Imperialną opiekę. Dowództwo kazało mi przekazać, że nasza podróż potrwała… znacznie dłużej niż przypuszczaliśmy. Z tego powodu duża część strategicznych informacji jakie zgromadziliśmy może nie być więcej poprawna. Nasza dywizja wraz z innymi przeprowadzi desant w okolicach jednego z większych miast na południowej półkuli planety. Naszym celem jest przede wszystkim zabezpieczenie tamtejszego portu kosmicznego. Planowane rozpoczęcie operacji nastąpi za 20 godzin. Następnym razem gdy usłyszycie alarm, będzie to sygnał do mobilizacji. To wszystko żołnierze, rozejść się!*

- Słyszeliście! Panie i panowie, jutro nastąpi wasz chrzest. Dziś daję wam spokój z treningiem. Odpocznijcie. Zmówcie modlitwę do Imperatora jeśli przyniesie wam to ukojenie. Sprawdźcie swój ekwipunek, i przekujcie swą wolę w stal! - Na twarzy Sigismunda pojawił się nowy uśmiech. Krwiożerczy i trochę straszny. Nikt z jego oddziału jeszcze takiego nie widział, choć Astra była w stanie go rozpoznać. - Jutro wyruszamy na kampanię przeciw zdrajcom. I na Złoty Tron, powiadam wam: Śmierć wszystkim którzy odwrócą się od Świętej Terry. Śmierć wrogom Imperatora.

Kiedy oddział się rozszedł, Sigi odetchnął głęboko. Poczuł dłoń na swoim ramieniu. Astra. Uśmiechała się, rzadki widok. Odwzajemnił uśmiech. Mieli stary zwyczaj: Ostatnią noc przed operacją zawsze spędzali razem. Przyjemnie. Odrobina nieba przed wspaniałym piekłem wojny.

Następnego poranka syreny alarmowe wyły już nieustannie. Sznur drużyn poruszał się truchtem przez pokłady korwety do wyznaczonych rejonów załadowania. Wasza drużyna jak i cała dywizja jak oraz trzy inne zostały skupione na płycie doku
Numer 2. Wszyscy wraz z całym sprzętem mieliście zająć miejsce na pokładzie jednego z dwóch stojących tam devouerów.
[MEDIA]http://2.bp.blogspot.com/-ssHa4iJRQlg/TbwfDTNsXOI/AAAAAAAAB3Q/pazdiMSF9Nc/s1600/devourer2.JPG[/MEDIA]

Podróż okrętem desantowym zajęła cztery godziny. Wszyscy uważali, że najgorszą częścią było wchodzenie w atmosferę, kiedy to co raz ktoś krzyczał, rzygał czy Tron wie co jeszcze się z niego wylewało. Na większości siedzeń brakowało pasów pewnie już od stuleci. Techkapłani skupiali swoją uwagę na zabezpieczeniu pozycji spakowanych na pokładzie pojazdów i gestie trzymania się kupy śmiertelnej załogi pozostawili samej załodze. Każdy więc starał się trzymać czegoś, zazwyczaj był to ktoś obok.

Wchodzenie w atmosferę było definitywnie złe, na pewno ktoś został zmiażdżony, zadeptany na śmierć.

Wchodzenie nie było jednak tak złe jak samo lądowanie, kiedy zerwał się pas mocujący jednego z leman russów.
[MEDIA]https://vignette.wikia.nocookie.net/warhammer40k/images/2/23/LemanRussTank00.png[/MEDIA]
Czołg przejechał bokiem po ładowni kosząc w kilka uderzeń serca dobre kilkanaście drużyn. Na dystansie kilkudziesięciu metrów ciągnęła się teraz mokra czerwona plama.

Komisarze, dowódcy oddziałów, pododdziałów, drużyn zaczęli wrzeszczeć na swoich podkomendnych i po kilku chwilach jednostki zmechanizowane oraz piechota zaczęła opuszczać transporter w zorganizowany sposób.
[MEDIA]http://vignette4.wikia.nocookie.net/warhammer40k/images/6/66/4708_cadian.imperial_guard.imperium.jpg[/MEDIA]


Lądowanie traktuje tu jak spadanie. Obrażenia od spadania losuje się 1k10 plus metry. Metry sobie odpuszcze… rzucam tylko 1k10
Kostnica
3 - nie chce mi się rzucać za każdego więc flat 3 dmg dla każdego.
Dla każdego za to rzucę na miejsce które dostało
Czyli 10k100
Kostnica
Johny 95, - lewa noga
Stan �-24 - lewa ręka
�-Sig 98 - lewa noga
Bobi �-23 - lewa ręka
Svieta 57 - tułów/plecy
Astra �-28 - lewa ręka
Flurr 15 - prawa ręka
Yasha 96 - lewa noga
Harmon �-66 - tułów/plecy
Malakai �-66 - tułów/plecy

Dla żadnego z was 3 rany to nie jest jeszcze coś poważnego
Na razie


Ostatnie, wyższe temperatury na okręcie w pewnym sensie przygotowały was na Villes 4. Planeta, przynajmniej na tej szerokości geograficznej była upalną dżunglą.

Czytaj: Vietnam do kwadratu


Kolumna leman russów skutecznie “wycinała” drogę dla piechoty. Do miasta było około dziesięciu kilometrów. Jak na razie w pobliżu nie było żadnych oznak wroga.

Nie licząc węży, robali i innego tałatajstwa, które natychmiast zaprzyjaźniło się z waszą skórą oraz każdym zakamarkiem waszego ubrania…

 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline