Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2019, 22:16   #52
Gerwazy
 
Reputacja: 1 Gerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputację
Gunter, Garran, JeanLuc

Karczma “U Skully’ego” niemal pękała w szwach. Widocznie walki na arenie były tutaj znaną i cenioną rozrywką. Wykidajło który złożył propozycje Gunterowi stał na bramce przy drzwiach. Skinął łowcy i po paru zamienionych zdaniach wskazał grupce mężczyznę okupującego coś na kształt podium w głębi sali. Przedstawiony osobnik nazywał się Olaf i pełnił funkcję mistrza ceremonii a zarazem przyjmował zakłady na kolejne walki. Był to niewysoki mężczyzna o błyszczącym spojrzeniu i krzykliwym ubiorze. Brakowało mu co najmniej połowy zębów a nos wieńczył potężny czyrak. Niedostatki urody nadrabiał potężnym głosem, który bez problemu przebijał się przez panujący w mordowni gwar.
Pretendenci do walki zostali zmierzeni kalkulującym spojrzeniem z rodzaju tych jakie posyła się żywemu inwentarzowi na jakowymś targu. Ocena nie wypadła pomyślnie, gdyż kanciarz nie był skory do przyjęcia zaproponowanego przez rycerza zakładu. Zgodził się dopiero na nieco ponad trzecią część proponowanej sumy dziesięciu koron, a i to kręcąc okazałym nosem. Ruchem głowy wskazał wam wydzielony linami placyk na lewo od wielkiej metalowej klatki w kształcie półkola.

Czasy świetności tutejszej areny już dawno minęły, gdyż tworzące ją żelazo zdążyło przerdzewieć, miejscami tworząc ziejące pustką dziury. Mimo to wciąż pełniła swoją funkcję. Aktualnie ścierało się na niej dwóch pięściarzy. JeanLuc i Gunter mieli być kolejni, natomiast Garran jako ich medyk miał pozostać w wyznaczonej linami strefie. Po drugiej stronie na identycznie wydzielonym miejscu rozgrzewało się dwóch drabów. Jeden kręcił niewielkie młynki dwuręcznym toporem, drugi sprawdzał umocowanie tarczy i ostrość klingi swojego miecza. Widząc wkraczających w pole śmiałków obaj zaczęli wykrzykiwać w ich stronę obelgi i groźby.

Ogłuszający ryk tłumu na moment zagłuszył wszystko, gdy jednemu z pięściarzy udało się dokonać widowiskowego nokautu. Pokonanego szybko wyniesiono a triumfator został nagrodzony burzą oklasków.

Następni w kolejce byli przedstawieni tłumowi przez Olafa nowi w mieście pretendenci. Występująca przeciwko nim dwójka drabów zebrała owacje i zachęcające pohukiwania. Widocznie nie pierwszy raz przychodziło im występować na tej arenie. Szybko zamknięto oba wejścia na arenę i na sygnał dany przez Olafa, który okazał się również sędzią, rozpoczęto walkę.

Luiza i Ernst

Przechadzka po okolicznych przybytkach oferujących usługi najstarszego zawodu świata nie była najlepszym pomysłem. Znajdujące się w Taalgadzie burdele znacząco odbiegały jakością od tych w Altdorfie czy innych miastach Imperium. Dodatkowo dzięki napływowi uchodźców w niedawnym czasie powstało wiele nowych, naprędce zorganizowanych domów rozkoszy. Jakby tego było mało, klientela tychże lokali stanowiła najbardziej podły margines społeczeństwa w promieniu wielu mil. Toteż już w drugim lokalu para została zaczepiona przez czteroosobową bandę najemników, którzy widocznie uznali Luizę za pannę lekkich obyczajów. Dopiero wycelowany w łakomie spoglądające pyski pistolet otrzeźwił maruderów. Korzystając z chwili zawahania napastników para szybko ewakuowała się z lokalu.

Niezrażeni początkowym niepowodzeniem postanowili jeszcze raz spróbować znaleźć jakieś informacje, tym razem jednak zmieniając taktykę. Szybko dowiedzieli się gdzie można znaleźć najlepszej jakości burdel i udali się pod wskazany adres.

Dwupiętrowa narożna kamienica stojąca niemal vis-a-vis miejscowego garnizonu przyciągała klientów charakterystycznymi czerwonymi latarniami i sączącą się z wnętrza delikatną melodią. W progu minęli dwóch czujnych osiłków. Ci początkowo zmierzyli ich wzrokiem ale nie dostrzegając niczego podejrzanego szybko odpuścili. Para natychmiast znalazła się w centrum zainteresowania. Kilka nadobnych panien zaoferowało w dwuznaczny sposób swoje usługi, lecz usłyszawszy w odpowiedzi jedynie pytania odchodziły zniechęcone. Zakręcił się również koło pary strojny żigolak, ale też odszedł z niczym. Wydawało się, że Ernst będzie zmuszony “poświęcić się” dla dobra sprawy, gdy do pary podeszło dwóch nowych osiłków i jakby dowodząca nimi kobieta.
Na pierwszy rzut oka było widać, że postawna przedstawicielka płci pięknej w jesieni wieku to tutejsza matrona. Osiłki tylko czekały na jej jedno słowo a cała uwaga lokalu momentalnie została przez nią zagarnięta. Nawet nucący w kącie bard przestał brzdąkać na lutni.

- Jestem ciotka Irga. Zarządzam tutejszym przybytkiem. Chciałabym wiedzieć co was trapi moje maleństwa. Może ciotuchna będzie w stanie wam pomóc. No chodźcie ze mną, chodźcie. Znajdziemy lek na wasze zmartwienia. - dziwny sposób bycia tej kobiety jedynie w klientach lokalu wzbudził zdziwienie. Niemniej jednak kobieta ruszyła w stronę bogato zdobionych drzwi, natomiast towarzyszący jej ochroniarze postanowili eskortować dwójkę bohaterów. Jeden z nich zachęcająco skinął głową w stronę znikającej w drzwiach niecodziennej postaci.
 

Ostatnio edytowane przez Gerwazy : 20-06-2019 o 22:19.
Gerwazy jest offline