Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2019, 16:58   #582
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Zdając sobie sprawę z tego jaką okazję przepuścili w trakcie pierwszego spotkania z karawaną Galeb intensywnie myślał jak naprawić ten błąd.
Niestety cokolwiek by nie wymyślił wszystko sprowadzało się do posiadania nadziei że gdzieś po drodze zza rogu wyskoczy zasadzka partyzantów i zacznie spuszczać łomot konwojowi.
Niepodobne, szczególnie że na pierwszy rzut oka oni też wyglądają na część tego konwoju.
Jednak choć nadzieja matką głupich to się mówi, że każda matka swoje dzieci kocha i Galeb miał nadzieję, że wydarzy się coś co zdoła zaburzyć przewagę liczebności i uzbrojenia Granicznych nad ich grupą. Odejście najemników było tutaj o tyle pozytywem że w sytuacji starcia pewnie nie byliby skorzy do walki ze swoimi "kamratami".

Dlatego kiedy nagle nad głowami Ostatnich przeleciał kruk Leo, który narobił zamieszania na czele karawany Galeb szybko z zaskoczenia przeszedł do kalkulacji, a kiedy wóz zaczął się zsuwać ze zbocza już wiedział że oto jest okazja.

Teren był idealny - strome zbocze i wąska droga minimalizowały przewagę liczebną Granicznych. Ciężkie wozy stanowiły doskonałą osłonę, a oni mieli dwie potężne przewagi - czary i ładunki wybuchowe. Ucieczka wozów pod górę była małoprawdopodobna - ryzyko zsunięcia się lub tego że zwierzęta się zamęczą było zbyt duże. Wystarczyło że Loftus zablokuje pole widzenia tamtym, a drużyna zdoła się dozbroić. Bert z Detlefem mogliby spokojnie wyeliminować granatami chowających się za wozami ludzi, szczególnie, że najcenniejszy ładunek utknął w wozie zakleszczonym na drzewach. Na wypadek strzałów na oślep jadący na czele pochodu Ostatnich wóz z krasnoludami mógł osłonić ludzi i niziołka.
Długo myślał podczas wieczorów nad kompetencjami towarzyszy, co który z nich potrafił i przy odpowiednim zgraniu mogli przy tak sprzyjających okolicznościach pokonać liczniejszą grupę.
A co potem? Trzeba będzie uciekać w głuszę, ale wątpliwe było, aby sytuacja rozwiązała się bez walki.

Ten plan...
mówiąc kolokwialnie chuj strzelił.

Leo zaczęła się drzeć. Głowę miała zakrwawioną, darła się o zdradzie, zasadzce i o więźniu. Galeb odwrócił się i szybko rzucił ostre spojrzenie Gustavowi. Ten zrozumiał o co chodzi i wydał rozkazy by Oleg i Karl pojmali rozszalałą Leo.
Problem był taki że po "ataku kruka na kobietę i wóz" następne "zdradzieckie działania zasadzkowe" nie nastąpiły więc...
Dalej z jakimikolwiek znakami krasnolud nie zdążył.
Loftus coś krzyknął o złotym klinie, co Galeb odebrał jako że w końcu czarodziej coś wyczuł od cholernego ptaszyska, ale co konkretnie to Runiarz nie miał pojęcia. Przynajmniej po ruchach dłoni było widać, że coś tam chyba czaruje.
Oleg ani drgnął by pomóc Karlowi chwycić Leo. Co więcej wyglądało na to że ma zamiar zwiewać gdzie pieprz rośnie.
Bert nawet nie spojrzał na skrzynię z ładunkami tylko też zaczął krzyczeć.

Galeb odniósł wrażenie, że cały incydent więcej wywołał zamieszania pośród Ostatnich niż pośród Granicznych, którzy w końcu dźwigali większą odpowiedzialność na sobie za tamtego człowieka w wozie.

Po raz kolejny. Po raz kolejny każdy robił co uważał za słuszne, bo nikt nie miał zaufania do kogokolwiek, ani do cudzych decyzji. I tym razem ciężko było powiedzieć by to była wina von Grunnenberga...

To zamieszanie rozsiewało się niczym zaraza bo Galeb sam zaczął czuć, że traci grunt pod nogami i nie miał pojęcia co właściwie ma dalej robić.

I gdzie w tym wszystkim podziało się to cholerne ptaszysko?

- Jaka kurwa zasadzka? Gdzie?- krzyknął kładąc rękę na broni i rozglądając się po zboczach góry.

Będąc odwrócony plecami do Granicznych, spojrzał w pewnym momencie spojrzał na Berta, a potem na skrzynię z ładunkami wybuchowymi, ale miał wrażenie że już jest za późno, aby nawet pod osłoną wozu i całego tego zamieszania, Bert przygotował chociaż jeden granat by zaskoczyć Granicznych gdyby sytuacja dążyła do starcia.
Pozostawało rżnąć głupa.
Może Graniczni się zbiorą w kupę. Może Loftus zdąży z czarem. Może Bert przygotuje granat. Może zdołają sprzątnąć ich jednym atakiem... Może nie zechcą zasiepać Leo na drodze. Może ten Kruk wykolei kolejne wozy...

Może, może, może...

Za dużo tego "może", zdecydowanie za dużo.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 21-06-2019 o 17:06.
Stalowy jest offline