Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2019, 16:20   #87
Koime
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację

ely przez chwilę wpatrywała się w szalejące płomienie jednocześnie zachwycona i przerażona możliwościami swoich mocy. Dopiero krzyk diablęcia dobiegający z dołu wyrwał ją z transu i zwrócił uwagę na to, że budynek na którego dachu się znajduje zaczyna płonąć. Dziewczyna próbowała skupić swą rozedrganą jeszcze poprzednim zaklęciem energię, by po chwili rozpłynąć się niczym mgła i znaleźć się na ziemi za domem. Czym prędzej pobiegła w stronę tych, którzy zostali na dole.
Musimy ugasić ten ogień, zanim rozprzestrzeni się na resztę wsi! – rzuciła do towarzyszy biegnąc w ich kierunku.
Tymczasem Hanah również uporała się ze swoim problemem. Nie mając takich umiejętności jak pół-drowka po prostu pobiegła do drabiny, która szczęściem się jeszcze nie zajęła ogniem i zeszła na dół. Zamiast jednak biec do pozostałych pobiegła po Delrana.
Upewniwszy się, że żadnemu z towarzyszy nic już nie grozi, zwrócił się do Lisa i Golasa.
Lepiej niech Troa spojrzy na wasze rany. Ja pobiegnę zobaczyć czy nie trzeba pomóc Dzierlatce.
Po tych słowach odwrócił się i pobiegł za dziewczyną.
Słowa elfa, zwróciły uwagę pół-drowki na stan Mukalego i Pelaiosa. Faktycznie nie wyglądali najlepiej, szczególną uwagę zwróciła na bok wojownika, który został poparzony przez nią.
Może znajdźmy trochę bezpieczniejsze miejsce na opatrzenie waszych ran. Nie wiem, czy okolica płonącego budynku jest na to dobrym miejscem. – zasugerowała przenosząc wzrok na pożerany przez ogień budynek.
Nie żebym żywiła jakieś uczucia względem tej dziury, ale zostawianie pożaru za plecami nie jest najlepszym pomysłem – skomentowała sytuację Valfara.
Słowa niewiast zatrzymały na chwilę elfa. Myślał energicznie, po czym spojrzał na Iskierkę.
Twoja szata! Jej magia może nam pomóc.
Cely obejrzała się po sobie, przypominając sobie o właściwościach jej szaty, jednak gdy spojrzała ponownie na ogień nie była pewna czy da magia szaty da radę powstrzymać ogień przed rozprzestrzenianiem się.
Obawiam się, że te zaklęcie nie obejmie wszystkich płomieni! – zawołała za elfem.
Możemy użyć szaty, ale potrzebujemy czegoś więcej czym możemy ugasić ten ogień. – dodała już bezpośrednio do reszty towarzyszy.
Rób co możesz… – od strony Pelaiosa dobiegło rozeźlone warknięcie – Resztę ugasimy ze studni.
Diabelstwo trzymało dłoń wciśniętą pomiędzy ramię, a bok. Ciężko było ocenić gdzie i jak bardzo jest ranny, z uwagi na szpecące go liczne plamy dyniowej posoki. Włosy były potargane, a rzemyk trzymający je do niedawna w ładzie gdzieś się zgubił. Choć twarz wykrzywiona była w grymasie złości zrodzonej z bólu, to jednak stał wyprostowany jak struna, a ostrze rapieru dzierżonego w zdrowej dłoni zataczało leniwe kręgi tuż nad pomarańczowym błotem.
Przejęci pożarem i zmęczeni starciem dopiero po chwili zorientowali się, że kogoś brakowało. Tym kimś był Herd. Spojrzeli uważniej na Valfarę i z jej pokrytej zmarszczkami, stężałej twarzy zdołali wyczytać gniew zmieszany z frustracją oraz smutkiem. Raczej dość pozytywny Zaszir zaś stracił swą radość ducha. Ręce trzymające w dłoniach sztylety były mniej żywe, ciążące. Nieobecnym wzrokiem wpatrywał się przez moment w płomienie, aż nie usłyszał toczącej się obok rozmowy. Jego rysy twarzy zdradzały kryjący się wewnątrz smutek.
Skończmy to i chodźmy stąd… – W słowach Valfary można było dosuzkać się nuty żalu.

 
Koime jest offline