Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2019, 01:07   #101
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Pozbycie się leśnego kompleksu, było sporym sukcesem, jego neutralizacja i całkowite zniszczenie, gigantycznym. Chociaż miał dziwne wrażenie, że obaj czarodzieje musieli sięgnąć po coś naprawdę mocnego. Czy było to otwarcie wrót do astralnych płaszczyzn ziemi, czy sprowadzenie żywiołaka, które zaczepili o sadzawki krwi, by to ich mocy użyć do podtrzymania zaklęcia, nie miał pojęcia. Na wojnie nie było świętych, więc wolał nie wnikać. Im mniej wiedział, tym lepiej spał w tym wypadku, a i tak miał z tym problemy.


Kiedy przysłuchiwał się tłumaczeniom odnośnie tego, co zastali pod spodem, dorzucił własne pytanko. - To gdzie się podział uran czy pluton, też go wygasiliście, czy było tam jakimś cudem samo promieniowanie? - Nie miał zamiaru babrać się w krwawej magii, ale sposób na dezaktywowanie wzbogaconych pierwiastków radioaktywnych, byłby co najmniej ciekawy. Był w stanie sobie wyobrazić, że już w miarę niedługo zaczną się kolejne fale ataków na elektrownie, zawsze były doskonałym celem dla eko aktywnych. Za to miejsca takie jak SOX, mogłyby na tym sporo zyskać. Tylko nie był pewien, czy nawet jeśli ktoś znałby taki sposób, ktoś inny pozwoliłby na jego użycie. Ostatnio uświadamiał sobie, że bardzo wielu ludzi czerpie zyski na nieszczęściu innych.


Pojawienie się Lubomirskiego, zaraz po uspokojeniu się lasu, było mieszanym błogosławieństwem. Co prawda wolałby zostać na dłużej pod uspokajającą aurą lasu a na dodatek każdy kolejny szybki rajd wyczerpywał zapasy jak i siły towarzyszy, to jednak teoretycznie przesuwał linię frontu i przybliżał zwycięstwo. Ciężko było się nie zgodzić, że pośpiech był wskazany, zwłaszcza ze względu na psychozę z Pomoryi. Nie wiedział nadal czyja to była zagrywka. Mógł mieć jedynie nadzieję, że kiedyś się dowie i nic z tych osób nie zostanie.


Zbyszkowi udało się nieco zdrzemnąć, chociaż nie był to sen ani spokojny, ani długi. Pobudka zastała go przy mechanicznym przeżuwaniu porcji żywnościowych. Przysłuchiwał się odprawie ze stoickim spokojem, kiedy jego umysł, zazwyczaj nastawiony na maszyny, starał się przetrawić przedstawiane mu informacje. - Ktoś wziął pod uwagę tych kultystów ognia? Na kogo oni się rzucą, kiedy zacznie się jatka? Ta dywersja na Warcie, to będzie duża, mała? Ma ich rozproszyć, czy ogłupić? Może wysłać tam puste kajaki sterowane wydrami, albo rybami? Niech się wstrzelają w wodę bez konkretnego powodu. Siły zawsze przydadzą się gdzie indziej, ale ja tam się znam na maszynach i agregatach, nie na taktyce. O, właśnie, skąd zasilają ten cały pociąg? Z lokalnej elektrowni, czy osobna linia? Bo jak tak patrze, to elektrownia zdaje się być na obrzeżach, mimo że pewnie będzie solidnie strzeżona, jak całe miasto. Eeee, dupa, mieliby nas jak na widelcu, a tracąc miasto, pewnie zrównaliby i elektrownię z ziemią, za to można trakcję rozwalić, tak dla zasady. - Wyrzucił z siebie mechanicznie Kowalik i wrócił do opróżniania swojego kufla kawy. Nie podobał mu się plan dzisiejszego dnia.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline