Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2019, 20:44   #91
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
aszenie i powrót do świątyni były obarczone kolejną złą wiadomością dla kapłanki. Nie było jej przy tym jak pozostali się zorientowali o braku towarzysza Valfary. Wiedząc, że ta pokazuje siebie jako hardą wojowniczkę Hanah zmówiła modlitwę do Ilmatera w imieniu duszy zmarłego. Zło tych ziem nie dawało o sobie zapomnieć. Te drobne chwile zadowolenia były potrzebne, aby choć trochę podnieść pozostałych na duchu. Aby zapomnieć o sytuacji w jaką wszyscy tutaj wdepnęli.

Kiedy weszli do świątyni widziała zmęczenie na twarz pozostałych. Szczególnie mocno odbijało się ono na Pelaiosie, który był ciężko ranny. Jako że przez zbieg wydarzeń stał niepisanym guru tej grupy Hanah uznała, że najwyższy moment mu ulżyć w podejmowaniu decyzji. Zrobiła, krótką przemowę, na tyle motywacyjną na ile można sobie było pozwolić. Potem zabrała się do pracy. Z pomocą tych silniejszych, Astine i kto tam jeszcze zechciał pomóc ustawiła na nowo barykadę, aby mogli w czasie rytuału czuć się bezpiecznej.

Jak za każdym razem, kiedy trzeba było wykonać rytuał Hanah zaczynała czuć dreszcz podniecenia. Jeszcze w czasach życia w klasztorze pomagała czasem przy nabożeństwach jak pozostali akolici. Potem wraz z bratem brała udział w rytuałach jakie jemu przyszło odprawić. Kilka razy sama musiała to zrobić. Teraz miała akolitkę Lathandera do wsparcia. Widząc jej zdenerwowanie Hanah nie pozwalała jej na zwątpienie. Kiedy udało jej się poświęcić ziemię uśmiechnęła się pokazując, że cieszy się z jej sukcesu. Potem przeszły do samego rytuału. To było coś innego niż do tej pory. Zaśpiewy może i podobne, ale cel inny od jakiegokolwiek do tej pory. Ona, której nie udało się zwrócić uwagi swojego ukochanego bóstwa prawdziwie pomagała teraz innemu odzyskać pieczę nad miejscem. To była wielka chwila. Oraz bardzo piękna. Woda rozlewająca się po podłodze i ścianach zamieniającą ją w tafle lustra. Niczym za przysłowiowym dotknięciem magicznej różdżki skaza jaką został napiętnowany budynek została zmyta. Hanah zaś czuła JEGO obecność. Zawstydzona i podekscytowana otrząsnęła się i kontynuowała z Sile drugi rytuał.

Przez moment chciała namówić akolitkę aby ona go prowadziła, ale widać było, że zbyt się bała. Nie zmuszała jej. Do tego trzeba dojrzeć. Ponownie magia rytuały przypominała wodę - źródło życia dzięki której rosną wszelkie rośliny. Natura i życie związane z Chaunteią. Piękny widok, którym kapłanka napawała się mając wrażenie, że współgra i z jej duszą. Ostatnie chwile rytuały i już miał być koniec, kiedy... zobaczyła GO.

[media]http://pm1.narvii.com/6735/f1aa7f5ebba26da2c49aa4e28c9c8466d3b81c02v2_00.jpg[/media]

W jasności i blasku, chwale i glorii. Piękny i ostateczny. Serce zabiło jej szybciej, umysł zalała jasność jego słów. Zaparło jej dech w piersiach, a jeszcze musiała utrzymać inkantacje. Oszołomiona śpiewała dalej nie kontrolując już siebie. Wiedziona niewidzialną dłonią raz po raz przywoływała uwagę bogini dzwoniąc sierpem o ołtarz. Fale mocy, znów jak okręgi na wodzie, rozchodziły się po wnętrzu świątyni obmywając swoją mocą pozostałych. Dźwięk w końcu zaczął cichnąć, a Hanah odzyskała jasność umysłu. Niewidzialna dłoń przestała ją prowadzić. Trwając w oszołomieniu spoglądała na sierp, który właśnie odłożyła. Został pobłogosławiony przez samą boginię. Kryła się w nim moc niszczenia zła, jak i odnajdywania niebezpieczeństwa. Takiego które współgrało z domeną Chauntei.

Kapłanka w końcu przypomniała sobie, że musi oddychać. Kiedy spojrzała na Sile dostrzegła, że i ona jest zmęczona i lekko oszołomiona.

Udało się nam – szepnęła do niej, a na jej twarzy zajaśniał uśmiech. – Udało się. Sile... nie poradziłabym sobie bez ciebie.

Całując ołtarz, w podzięce za wspaniały podarunek bogini, podeszła do akolitki i w przytuliła ją mocno do siebie. Szczęście rozdzierało ją od środka. Dla tego uczucia żyła, dzięki temu trwała. Udało się im odnowić boskie siły świątyni. Łzy spłynęły po jej policzkach. Pocałowała Sile w czoło i jeszcze raz spojrzała jej w oczy.

Zrobiłyśmy to. Razem. Jestem z ciebie dumna. – wyszeptała nie mogą powstrzymać ani uśmiechu, ani łez.


 
Asderuki jest offline