Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2019, 13:07   #54
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Kolejni przeciwnicy stanowili wyzwanie. Wyglądało na to, że zostali docenieni i wystawiono przeciwko nim lokalnych czempionów. Olega i Bolega, jak można było wywnioskować po skanowanych okrzykach tłumu. Gunter i Jean-Luc, którzy stoczyli w swoim życiu niejedną już walkę zauważyli, że ta "nowa" dwójka to nie byle jakie oprychy. Potężni, muskularni, z wieloma bliznami znaczącymi ich mordy. Widać było, że w swoim “fachu” robią od dawna. Obaj uzbrojeni byli w porządne miecze i tarcze. Może to być ciężka przeprawa.

Tak samo jak w poprzednim pojedynku, walka miała trwać do poddania się. Albo do śmierci, wypadki się w końcu zdarzają.

Po rozpoczęciu walki najszybciej zareagował jeden z braci, Oleg, który zachęcająco kiwał mieczem w kierunku Guntera, starając się sprowokować go do ataku. Łowcy nie trzeba dłużej zachęcać. Z dzikim grymasem na twarzy rzucił się na przeciwnika, chcąc go zastraszyć. Wydał z siebie przypominające hienę dźwięki i okazywał jak najwięcej pewności siebie. Z perspektywy przeciwnika musiało to wyglądać jakby wpadł w szał.
Oleg nie spodziewał się takiej furii po swoim przeciwniku. Przerażony wzniesionym przez Guntera korbaczem zareagował zbyt wolno i nie zdążył wyprowadzić planowanego ataku. Dziki okrzyk Guntera wpłynął również na Bolega. Ten spróbował przeciwdziałać temu i głośno walnął mieczem w tarczę i przysunął się do brata.
Jean-Luc umiał rozpoznawać okazje i wykorzystywać je. Runął na braci a szarże zakończył ciosem, który ominął zastawę Olega pozostawiając szramę na jego skroni.

Oszołomiony czempion rozpaczliwie osłaniał się przed atakami łowcy i rycerza... i choć nie dał rady zrobić nic więcej, nie pozwolił się trafić. Do kontrataku przeszedł za to Boleg. W pojedynku miecza z korbaczem wygrał ten pierwszy, ale Gunter zdołał osłonić się tarczą.

Zachęcony ostatnimi sukcesami Oleg poszedł w ślady brata i potężnym pchnięciem odepchnął Jean-Luca, który tylko cudem utrzymał się na nogach. Wystawił się tym samym jednak na atak Guntera który tylko czekał na taką szansę. Korbacz zawirował w szaleńczym ataku gdy łowca nacierał niczym najprawdziwszy gladiator, nie dbając o własne bezpieczeństwo. Rozpaczliwa próba zablokowania ciosu nie powiodła się i choć przez moment wydawało się, że bijaki miną cel, wilczy bóg, któremu spodobała się brawura atakującego, wsparł atak siłą swojej furii. Do celu dotarł sam co prawda tylko koniec potężnego korbacza ale z siłą zdolną łamać żebra. Potężny cios wywrócił draba na ziemię, który z bólu stracił przytomność.

Rozwścieczyło to jego brata, który natychmiast spróbował wziąć pomstę. Warcząc i tocząc niemal pianę zaatakował Guntera, który starając się za wszelką cenę trafić wroga nie poświęcał uwagi obronie. Choć skórzana kurta zamortyzowała uderzenie, a samo ostrze ześlizgnęło się po żebrze, łowca poczuł, że jego dobra passa może się szybko skończyć. Do tego samego wniosku doszedł bretończyk, który mimo wrażenia, jakie wywarła na nim wściekłość Bolega, natychmiast doskoczył by ochronić towarzysza.

Przerażony przerażony starającym się pomścić swojego brata Bolegiem Gunter wycofał się, a drab skupił swoją uwagę na rycerzu. Ten przygotowany do parowania z łatwością odbił pierwszy cios, a kolejny przyjął na tarczę. Tarczę, która będzie wymagała malowania - kolejne uderzenie było bowiem tak potężne, że nawet w ostatnich rzędach widowni ludzie podskoczyli na widok snopu iskier i lecącego łukiem w górę miecza. Jean odruchowo osłonił się przed iskrami i nie był w stanie wykorzystać tego, że broń jego przeciwnika leżała na piasku trzy wzrosty mężczyzny dalej.

Taktycznie myślący łowca postanowił jeszcze zwiększyć przewagę nad przeciwnikiem i choć nadal ostrożny, okrążył walczących tak by Boleg znalazł się pomiędzy nimi dwoma i nie był w stanie się osłonić. Osiłek nie był głupi i zareagował na to, atakując Guntera. Z braku miecza użył tarczy, ale nie dość, że łowca zdołał uniknąć ciosu, to jeszcze sam Boleg był teraz zwrócony plecami do Jean-Luca. Ten jednak był Rycerzem. Bretońskim Rycerzem. Zwycięstwo było oczywiście ważne. Ale nie tak jak honor. Tchórzliwy atak w plecy zaś był chyba najbardziej niehonorową rzeczą jaką można sobie wyobrazić w pojedynku. Może poza użyciem trucizny.
Jean-Luc odepchnął draba tarczą w kierunku jego miecza rzucając do niego krótkie - podnieś broń.
- Albo się poddaj i zajmij bratem, ta walka zaczyna mnie nużyć, a mój kompan z korbaczem trochę się napalił. Nie masz szans. A do następnej walki wolałbyś pewnie stanąć zdrowy - dodał, bo walka w przewadze byłaby dla niego rzeczywiście nudna i bezcelowa.
Widząc możliwość i wykorzystując pęd od popchnięcia go tarczą drab sam rzucił się w stronę miecza. Przeturlawszy się wstał z nim w ręku, lecz wysłuchawszy słów bretończyka i ponownie spoglądając na nieprzytomnego brata, rzucił miecz pod nogi zwycięzców.
Gunter i Jean-Luc zwyciężyli po raz kolejny. Być może był to swego rodzaju początek...
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 28-06-2019 o 00:11.
hen_cerbin jest offline