Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2019, 18:29   #162
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Gdy znalazł już wycieńczone zwierze, Bosch obszedł je tak aby nie podchodzić od strony nóg i nie narazić się na kopnięcie. Pogłaskał spanikowanego i parskającego konia po szyi aby choć trochę go uspokoić i zaczął majstrować przy uprzęży. W tej pozycji nie było to łatwe, ale w końcu udało mu się odpiąć żywe zwierze od resztek zaprzęgu.

Kucał jeszcze chwilę przy koniu i pozwolił mu wstać we własnym tempie. Gdy koń stał już na własnych nogach i lekko drżał ze zmęczenia, Oswald popuścił mu lejce i dał czas na chwilę oddechu, po której podszedł do niego i uspakajająco poklepał po policzku. Następnie ponownie pogładził szyję i zbliżył się powoli, aby zdjąć z niego zbędną teraz uprząż. Zostawił jedynie ogłowie z lejcami dla jakiejś kontroli nad wierzchowcem.

Ciągle wolnymi, ostrożnymi ruchami podprowadził konia do pobliskiego drzewa i przywiązał lejce. Ciągle chciał odzyskać koniec dyszla i drugie homonto. Przez chwile dumał nad odcięciem nogi powalonego konia. Tyle szynki na zmarnowanie. Dodatkowo mogliby urozmaicić dietę... ~Nie. Pomyślał kręcąc głową. To tylko spłoszyło by i tak już wystraszone zwierze, które przed chwilą oswobodził, a zapasów im nie brakowało.

***

Homontoa zarzucił na ramiona, utrącony dyszel wziął w jedną rękę, a lejce w drugą. Tak objuczony zaczął powoli prowadzić zdobycznego konia z powrotem do obozu, gdzie dotarł po niedługim spacerze. Przynajmniej miał nadzieje, że niedługim, bo homona i dyszel z każdym krokiem zaczynały coraz bardziej mu ciążyć.

- Patrzcie, co znalazłem w lesie! - Pochwalił się, wiążąc nowego konia do pobliskiego drzewa żeby trochę odpoczął i poskubał trawy. Homonta rzucił obok i odetchnął z ulgą, rozprostowując plecy i strzelając kośćmi karku. - Morweno, ten będzie twój. Jednak teraz jest wyczerpany, więc lepiej żeby reszte dnia szedł za nami jako luzak bez ładunku ani jeźdźca. Nie chcemy go przecież zajeździć. Wyczyści się go, kupi po drodze siodło i będzie służył. Jeszcze tylko sprawdzę jak zachowuje się pod jeźdźcem skoro dotąd ciągnął wóz, ale nie powinno być problemów. - Pogładził konia po szyi. - No chyba, że umiesz jeździć na oklep. Umiesz? - Dopytał zainteresowany i podszedł do wypakowanego już wozu.

- No no, ładnie. Widzę, że nawet koło jest. Doskonale. - Rzucił na ziemie ułamany koniec dyszla. - Mam dyszel, więc może okucia się przydadzą. Szkoda było zostawiać. Tylko ciągle nie widze nowego. Nic to. - Westchnął wyciągając zza pasa toporek i ponownie rozglądając się po okolicy w poszukiwaniu drzewka na żerdź.

- Dajcie chwile i wszystko się przygotuje. Zaprzęgniemy mojego i zobaczymy jak nam pójdzie powożenie. Ktoś powoził wczesniej?
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline