Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2019, 07:18   #81
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Jedno trzeba było przyznać. Przynajmniej przemieszczanie się z miejsca na miejsce szło im podczas tej misji sprawnie i bez komplikacji. Tak Woods pomyślał sadowiąc się wygodnie w przedziale pociągu do Leer, czy jaka tam była jego stacja docelowa. Anglik nawet tego nie sprawdził na tabliczce przymocowanej do boku wagonu. Wystarczyło mu, że zawiadowca wskazał mu właściwy skład. W każdym razie niedługo miał odszczekać te myśli.

Jego podróż faktycznie przebiegła sprawnie. Agent opuścił kapelusz na twarz i postarał się o kilka godzin snu. Ten został przerwany na potrzeby krótkiej odprawy granicznej, ale zaraz potem przyszedł kolejny. W jakiś sposób Woods obudził się tuż przed stacją, na której powinien wysiąść. Instynkt rzadko go zawodził w takich sytuacjach. Zawsze budził się tuż przed budzikiem, albo odpowiednim przystankiem.

Na miejscu czekała go jednak niemiła niespodzianka. Był pierwszy. Nie było w tym może niczego niepokojącego, lecz przeciągająca się z godziny na godzinę nieobecność Faucher i Hawthorne'a budziła coraz większe obawy. Gdy szefowa zespołu wreszcie się pojawiła, nieco zmalały, choć na ostatniego jego członka musieli czekać aż do rana. Woods zdążył go już skreślić i miał proponować jak najszybszy wyjazd do Wilhelmshaven, gdy ich kolega wreszcie się objawił.

"Odprawa" przy kawiarnianym stoliku była krótka. Zresztą nie było za bardzo o czym rozmawiać. Starszy agent powątpiewał w ogóle w jej słuszność, ale przełknął jakoś jej odbycie. Nie mógł jednak dać milczącej zgody na to, co przed chwilą rozkazała Belgijka:

- Jedną chwileczkę - powiedział spokojnym, acz nieuznającym sprzeciwu, tonem i spojrzał ostro na swoją przełożoną. Nie powiedział nic więcej dopóki z powrotem nie usiadła na krześle, a nawet wówczas najpierw rozejrzał się wokół. - Nie chcę brzmieć jak paranoik, ale zbyt częste spotkania obywateli trzech różnych krajów, którzy teoretycznie nie powinni się znać, mogą się wydać ździebko podejrzane, a weryfikacja naszych przykrywek nie zajmie więcej niż parę godzin. Chyba że w jakimś hotelu faktycznie odbywa się zjazd flamandzkich aktywistów, wtedy chociaż ty jesteś bezpieczna - umyślnie zrezygnował z "pani". - Moim zdaniem nie ma potrzeby spotykania się, jeśli niczego nie ustalimy. Działamy solo, dopóki ktoś nie będzie miał czegoś do przekazania. Restauracja na dworcu może być pierwszym miejscem kontaktowym. Ja pojawię się w niej o 11:30, ty o 12:00 - wskazał na Noemie - a on o 12:30. Jeśli będę miał jakieś istotne informacje, na moim stoliku będzie leżało pudełko zapałek. Jeśli go nie będzie, a sama nie będziesz miała czegoś ważnego, siadaj osobno. To samo ty - zwrócił się do Kennetha. - Jeśli cała trójka siądzie osobno ja wychodzę pierwszy. Zostawię na stoliku gazetę z zakreślonym lub napisanym na brzegu adresem następnego spotkania. Godziny te same, protokół ten sam. Miejsce kolejnego spotkania wybierasz ty, a jeszcze kolejnego ty - wskazał palcem kolejno na Belgijkę i Anglika. - Ostatni wychodzący zabiera ze sobą gazetę. Jasne?
 

Ostatnio edytowane przez Col Frost : 28-06-2019 o 07:21.
Col Frost jest offline