Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2019, 08:48   #84
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Woodsowi to wszystko się nie podobało. I nie byłoby w tym niczego dziwnego, bo jemu zwykle coś się nie podoba, ale teraz było gorzej. Miał wrażenie, że misja zmierza w niewłaściwym kierunku, a przynajmniej, że zespół zabiera się za nią w niewłaściwy sposób. Tracili cały dzień na... No właśnie, na co? Na zwiedzanie niezbyt interesującego niemieckiego miasteczka? Faucher, jeśli odczuwała taką potrzebę, mogła wracać do Holandii, by skontaktować się z centralą, ale dlaczego oni musieli tu na nią czekać? Nie lepiej było od razu ruszyć do Wilhelmshaven?

Nie poruszył jednak tego tematu na ich spotkaniu w hotelu. Hawthorne potrzebował odpoczynku, Woods zresztą też, chociaż nie przyznałby się do tego nawet sam przed sobą. Ponadto zawsze istniała możliwość, że nie jest o wszystkim informowany i zwłoka ma jakiś sens, choć on go nie zna. Każdy wie tylko tyle ile musi wiedzieć, normalne. Dlatego też sprawdzając na dworcu godziny odjazdu pociągów zwalczył chęć kupienia biletu i natychmiastowego wyjazdu. Zresztą nie miałoby to przecież sensu. Straciłby w ten sposób kontakt z centralą, więc co za różnica, czego by się w tym czasie dowiedział?

Stracona doba nie podobała mu się jednak z jeszcze jednego powodu. Ta jazda Faucher w tą i z powrotem, częste przekraczanie granicy. Miał nadzieję, że jakiś podejrzliwy strażnik graniczny nie zwróci na to uwagi. Tak, następny kontakt przez radiostację powinien być nawiązany dopiero po zakończeniu misji. Będzie musiał na to nalegać jeśli szefowa oznajmi zamiar kolejnej wycieczki do Holandii.

W drodze powrotnej coś zmusiło Woodsa do oderwania się od ponurych myśli. Ktoś za nim szedł i nawet się z tym nie krył. Para mężczyzn podążała za nim przez kilka przecznic w odległości zaledwie kilkunastu kroków. Wreszcie zbliżyli się i jeden z nich położył Anglikowi rękę na ramieniu, zmuszając go do zatrzymania się i odwrócenia.

To byli funkcjonariusze, według pokazanych odznak policjanci. Ale od kiedy to policjanci patrolują ulice po cywilnemu? Byli po służbie i dla praktyki, albo dla draki postanowili wylegitymować pierwszego napotkanego faceta? Woods nie wierzył w przypadki, nie podczas trwania misji. Nie znając niemieckiego nie odzywał się. Zachował obojętny wyraz twarzy i zerkał to na jednego, to na drugiego tajniaka. Prawą ręką wyjął paszport i wręczył temu, który go zatrzymał. Lewą rękę cały czas trzymał w kieszeni, w której spoczywało niewielkie pudełko z kapsułką w środku. Otworzył je i wyjął jego zawartość, którą zacisnął w dłoni.

Po chwili jednak Niemcy zwrócili mu dokumenty, przeprosili i pozwolili odejść. Woods z ulgą schował kapsułkę i paszport. Skręcił za najbliższy róg, a potem za kolejny. Będzie musiał nadrobić nieco drogi i upewnić się, że nikt go nie śledzi w drodze do hotelu. Niepokoiło go to dziwne spotkanie. Gdyby chcieli go naprawdę śledzić, zrobiliby to jak należy. Może miało to na celu tylko uświadomienie przyjezdnemu, że służby czuwają? Może takie tu mają praktyki? A jednak fakt, że obaj policjanci byli bez mundurów był zastanawiający. Będzie musiał o tym zameldować Faucher. Będzie mógł to też wykorzystać jako argument, by w Wilhelmshaven spotykali się tylko wtedy, gdy będzie to naprawdę konieczne.
 
Col Frost jest offline