Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2019, 18:31   #339
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Kolejna bomba trafiła drzewną skazę dochodzącą z ostatnią falą potworności. Ogień zniszczył całe skupisko potwornych dzieci drzewa Gulthiasa.
Mnich obiegł towarzysz i zaatakował drzewną skazę, lecz tym razem nie trafił jej.
Tanis ponownie przelał swoją lecząca moc na Zazę.
Otoczona drzewna skaza nie miała najmniejszych szans - cios toporem odrąbał pseudoramię potwora.
Morn zakończył pseudo życie ostatniego z potworów ognistym pociskiem.
Zaza wzięła głęboki oddech i wydała z siebie triumfalny ryk.
- RAAAAGHHHHH! Toż to było iście zacna potyczka! - Zielonoskóra była najwidoczniej zadowolona z wyniku jak i samego faktu że mogła w końcu rozczłonkować jakieś istoty swoim toporem.
- Wspaniale się spisaliście - powiedział Morn, z uznaniem kiwnąwszy głową. - Prawdę mówiąc nie do końca wierzyłem, że nam się uda wyjść z tego cało.
Rzucił wykrycie magii, chcąc sprawdzić, czy jakieś ciekawe rzeczy padły łupem drużyny.
Przy bardzo silnej magii nekromancji i transmutacji, aż bijącej od Drzewa trudno było coś odkryć. Jednakże zbroja druida uczyniona z skóry zielonego smoka była niewątpliwie magiczna, tak jak i jego sejmitar i sierp, płaszcz i torba wisząca u pasa. Również magiczny był miecz długi, którym posługiwał się paladyn.
- Spalimy to przeklęte drzewo? - zaproponował Morn, równocześnie odsuwając na bok przedmioty, które - jego zdaniem - zasługiwały na uwagę.
- Popieram Morna, to plugastwo powinno zostać unicestwione - stwierdził Zoren, wraz z Tanisem cucąc Kaivena - Użycie ognia alchemicznego będzie najbardziej bezpośrednim i potencjalnie najskuteczniejszym rozwiązaniem, acz zastanawiam się, czy nie będą konieczne dalej posunięte działania, tak jak to było potrzebne w przypadku kołkownic. Wtedy mieszanka kwasu, ognia oraz boskiej energii powinna zadziałać. - spojrzał pytająco na drużynowych specjalistów od boskiej magii, po czym kontynuował - Proponowałbym też chwilowo nie oddalać się od grupy, wszak hobgoblińscy strzelcy wciąż mogą być w okolicy. Rozsądek nakazywałby im powrót do swoich pobratymców, ale jak już zauważyliśmy, ślepy fanatyzm jest w tych okolicach częsty i nie zdziwiłbym się, gdyby wrócili, by dalej nas nękać.

***

Walka zakończyła się tragicznie. Kaiven po szybkim badaniu przeprowadzonym przez Zorena i Tanisa okazał się nieodwracalnie martwy. Nawet silniejsze leczenie mocą bogów nie mogło pomóc na śmierć.


***

Zarówno Tanis, jak i Zoren domyślali się, iż do zniszczenia Drzewa Gulthiasa, będzie potrzebne coś na podobieństwo mikstury, którą Zoren wynalazł na potrzeby zniszczenia kwiatów śmierci, będących zapewne pokłosiem działania tego Drzewa i druida Belaka.
Tanis domyślił się, iż użycie alchemii i konsekracja tego miejsca zapewne zniszczyłoby Drzewo. Innych środków trzeba by było zużyć nieporównywalnie wiele. Zapewne trzeba by Drzewo zalać beczkami ognia alchemicznego by je spalić. Tych jednak nie posiadali.
Jak zadziała ogień alchemiczny w połączeniu z rzucaniem na drzewo leczenie ran trzeba by było wybadać doświadczalnie.

W tym czasie Zaza zabrała się za szabrowa...znaczy zbieranie zasłużenie wygranych fantów wojennych ze zwłok pokonanych przeciwników. Dodatkowo rozglądała się za tymi maluczkimi poszukiwaczami przygód których przysłano ich tutaj znaleźć.

Przemienieni suplikanci drzewa: czarodziejka i wojownik, byli bardzo do siebie podobni, zatem musiało to być rodzeństwo Hucrele. Kolejny suplikant zapewne był kiedyś paladynem Lathandera sir Braford. Ciała rodzeństw zostały przeniesione do Azylu, by były dowodem wykonania zadania. Nie znaleziono przy nich jednak pierścieni, o których mówiła matrona. Jedynie czarodziejka posiadała przy sobie swoją księgę zaklęć.

Drużyna podzieliła się Tanis z Zorenem zajęli się ostatecznym zniszczeniem Drzewa Gulthiasa. Tanis wezwał moc Lathandera, konsekrując teren wokół drzewa. Obrzucenie ogniem alchemicznym nie zniszczyło drzewa do końca. Zoren musiał poświecić wszystkie swoje ogniste bomby. Tanis zaś wspomóc niszczeni nieumarłego drzewa czarami leczącym z różdżki. By zniszczyć definitywnie drzewo poświęci wszystkie pozostałe ładunki.

W tym czasie reszta drużyny przeszukiwała pobojowisko i jego okolice. Morn po zniszczeniu drzewa odnalazł jeszcze pięć medalionów kluczy o kształcie czaszki zabezpieczających pułapkę nekromantyczną. Trzeba było się zając się też martwym towarzyszem. Anthem przeniósł jego ciało do Azylu. Przeszukanie zagajnika nie odkryło żadnych drzewnych skaz czy też kwiatów śmierci. Reszta drzew i krzaków była zwykłą florą Podmroku. Mistrzowsko wykonaną kosę również przeniesiono do azylu. Reszta sprzętu przeciwników była bardzo niskiej jakości nawet kusz, z których strzelały niedźwieżuki były tak podłe, iż mogły się rozpaść przy następnym strzale.


***


Wróciwszy do gabinetu drużyna odkryła olbrzymi zbiór ksiąg i wolumenów w języku wspólnym dotyczących nekromancji oraz natury. Jedna trzecia była zapisana w jakimś innym języku najpewniej leśnym, na szczęście nie było wśród nich ksiąg z zaklęciami, bo i one pewnie dotyczyły by nekromancji. W gabinecie Belaka odnaleziono jeszcze pod jego łożem, skrzynkę, w której znajdowało się trzysta sztuk złota, różnorodne klejnoty trzydzieści o przybliżonej wartości tysiąca sztuk złota.
Przenoszenie ksiąg do azylu trwało tylko dzwon.

***

W drodze powrotnej używając medalionów zabezpieczono pułapkę. W komnacie za tym przejściem znaleziono ciało hobgoblina z odcięta głową, ograbione z wszelkiego ekwipunku.

***

W obozowisku Koboldów na przeciw drużyny wybiegły dziewczynki. Powitalny uśmiech Silji zbladł gdy nie dostrzegła Kaivena, z twarzy towarzyszy wyczytała straszne wieści. Zbladła, opadła na kolana i załkała. Xina dopadła przyjaciółki, okryła ją i siebie płaszczami ze skór wilków, tworząc coś na kształt namiotu. Po chwili można było usłyszeć oprócz szlochu, cichy śpiew w smoczym.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline