Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2019, 14:54   #149
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Mrugnięcie oka później przewrócili się obficie zakrwawiając czyjś dywan. Ciemnowłosa kobieta siedząca przy biurku nieopodal nich podniosła brew w zaskoczeniu i z zaciekawieniem przyglądała się scenie. Morgan w tym momencie stracił przytomność nie przestając się wykrwawiać. Corday czuła się jakby wpadła do lodowatej wody i chwilę w niej musiała spędzić. Ręce jej się trzęsły, ale kurczowo trzymała w dłoni pistolet. Wolną dłonią już nie trzymała się za szyję tylko podpierała na dywanie, by utrzymać się w pozycji siedzącej. Potrzebowała dwa oddechy, żeby zorientować się gdzie są. Gabinet Pandoriny.
" Kurwa " przeszło Iryi przez myśl i zacisnęła zęby, gdy jej wzrok spoczął na wpatrującej się w nią właścicielce burdelu, w którą odruchowo Irya celowała, jako że była ona jedynym ruchomym elementem tego pomieszczenia. Z deszczu pod rynnę, choć wiedziała, że była to jedyna opcja, by Charles wyszedł z tego z życiem.
Opuściła prawą rękę i położyła pistolet na podłodze. Prędko zrzuciła rękawiczki i przyłożyła gołą dłoń Morganowi do szyi by zmniejszyć krwotok. Nie było to proste bo użycie za dużego ucisku mogło skutkować uduszeniem go.

- Ma podcięte gardło, stracił dużo krwi - odezwała się Corday siląc się na uprzejmy ton, w którym na pewno wyraźna była obawa o życie mężczyzny.
- Widzę - odparła Pandorina spokojnym głosem. - Nie wiem tylko czy jest powód, żeby ratować życie tego nieudacznika - powiedziała wpatrując się z zaintrygowaniem w Iryę.
- Nie miał szans z tamtym - rzuciła przez ramię blondynka dokładając drugą dłoń do szyi Charlesa. - Daj mu chociaż szansę, żeby sam się wytłumaczył - syknęła zerkając na kobietę kątem oka. - Bo udusić go zawsze będziesz miała jeszcze czas.
Pandorina westchnęła i przewróciła oczami.
- Kończą mu się rzeczy jakie mi może zaoferować w zamian za moje przysługi - powiedziała wstając od biurka. - Zostaw nas - poleciła podchodząc do mężczyzny.

Corday ugryzła się w język, żeby nic nie powiedzieć, ale puściła szyję prawnika i wstała. Wzięła swój pistolet, chowając go pod płaszcz i chwiejnym krokiem odsunęła się od niego, dając miejsce Pandorinie, jednak nie miała zamiaru kierować się do drzwi. Ociekając krwią swoją i Charlesa, stała nieruchomo, ciężko oddychając, ale nie odrywała spojrzenia od zakrwawionego dywanu.
- Chyba nie myślisz, że zdradzę przed tobą swoje tajemnice - żachnęła się Pandorina. - Wystarczy, że ten kretyn to zrobił.
- Daruj sobie. Wiem, że jesteś Heretykiem. Wyczułam to od razu - odparła Irya z chłodem jakiego nie powstydziłby się wyznawca Ciemności. - A on jest jedynym powodem, dla którego jeszcze nie zabawiają się z tobą Inkwizytorzy - o dziwo zabrzmiała jak osoba, która nie ma nic do stracenia.
Pandorina na te słowa odchyliła głowę do tyłu i wybuchła śmiechem jakby Corday opowiedziała jej coś bardzo zabawnego.
- To, że ja wiem, że jesteś inspektorem nie upoważnia mnie do tego żebyś ty opowiadała mi swoje sekrety. Pospiesz się, bo zaraz nic już nie dam rady zrobić - powiedziała z uroczym uśmiechem kompletnie nie pasującym do sytuacji.

- I co? - warknęłą Irya mrużąc gniewnie oczy. - Mam ci taka zakrwawiona wyjść na korytarz i przespacerować się przez główne wejście - zapytała ironicznie, rozkładając ręce, a kropelki krwi poleciały na podłogę. - Gdzie masz łazienkę? - zapytała nieco schodząc z tonu.
- Może i masz rację - zreflektowała się kobieta. - Lepiej zostań tu gdzie jesteś. Nie napaskudzicie bardziej niż to konieczne... - Pandorina skupiła wzrok na ciele Morgana, a Corday wyczuła delikatny powiew chłodu od kobiety. W miejscu rany pojawiło się czarne światło, które w kilka sekund zasklepiło ranę bez śladu, a następnie znikło. Prawnik otworzył oczy i podniósł się z ziemi jakby nic się nie wydarzyło.

- Za kilka minut znowu stracisz przytomność - powiedziała kobieta do Morgana. - Więc muszę się was stąd jak najszybciej pozbyć. Mam z tobą do pogadania jak wydobrzejesz. I to nie z powodu tego, że prawie poświęciłeś swoją duszę, żeby ją ratować - dodała tonem krytyki.
Słysząc to Irya otworzyła już usta, ale nie była w stanie nic powiedzieć i zmarszczyła tylko brwi zdumiona słowami Pandoriny. Po minie na twarzy wyraźnie było widać, że Inspektor miała w sobie bogatą mieszankę złości, zdenerwowania, pretensji jak również troski i ulgi. A to wszystko skupiało się w tej chwili na Morganie.
- Dla Cleanerów świecisz teraz jak świeca w piwnicy - przestrzegła go heretyczka. - A przez to co musiałam ci zrobić musisz przez kilka dni unikać Bractwa. Jedyne co mogę zrobić to otworzyć wam przejście do twojego mieszkania - powiedziała szefowa tego przybytku do prawnika.

Nie słysząc sprzeciwu Pandorina na środku gabinetu otworzyła identyczny portal jak ten, który niedawno stworzył Charles.
- Znikajcie - ponagliła.

Corday wyraźnie zawahała się przed wejściem w portal, mając już co do niego wyrobioną niechęć, ale Charles chwycił ją za ramię i pociągnął za sobą. Blondynka nie opierała się i tylko zamknęła oczy nim weszła w tą zimną czerń.

***

Było tak samo nieprzyjemnie jak i za pierwszym razem. Na szczęście mimo początkowych wątpliwości druga strona portalu wyprowadziła ich w samym środku salonu Morgana. Prawnik puścił jej rękę i niemal od razu zaczął się rozbierać, ruszając w kierunku kuchni.
Corday stała tam gdzie ją zostawił i tylko patrzyła się na Charlesa. Nie wiedziała czy jest bardziej mu wdzięczna za wyciągnięcie ich z tamtego syfiastego podziemia, czy raczej była bardziej wściekła na niego za to, że pójście tam było jego pomysłem. Ale niezależnie od tego co czuła to pewne było to, że wszystko mocno się pojebało.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline