Zawodowym wojownikiem Galeb nie był... Ale krasnoludem był jak najbardziej. A że do tego szybkim to po tym jak przeciwnicy się poddali rozejrzał się, dostrzegł uciekinierów i skierował na nich swoją agresję.
Wskazał młotem oddalającą się grupę po czym popędził w jej stronę.
Wybuchy granatów niewiele zdołały mu zrobić krzywdy. Zatrzymały się na zbroi, tarczy i grubej skórze. Niektóre drobne odłamki poszarpały mu bandaże na twarzy i pocięły policzki powodując niewielkie krwawienia.
Z tego że przeżył dwa wybuch, będąc tak blisko cieszył się niepomiernie.
Ale robota nie została jeszcze zakończona. |