|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
26-06-2019, 20:56 | #591 |
Reputacja: 1 |
|
27-06-2019, 06:35 | #592 |
Reputacja: 1 | Zgodnie z prośbą Detlefa Galeb przekazał pozostałym wiadomość o tym że przeprowadzą jednak atak na karawanę. Niestety wariant wymyślony przez kaprala nie miał jak się spełnić przez wyczarowane loftusowe widziadło. Bardzo przekonujące z resztą. Może bestia nie wyglądała jak jakieś chaosyckie czy skaveńskie widziadło od którego robiło się w portki, ale jej dzikość powodowała uczucie zbliżającej się szybko śmierci. Niestety ich oponenci okazali się twardsi niż przypuszczali. Na szczęście nie wszyscy. Powalony przez ich panikujące zwierzęta Galeb zgramolił się z ziemi i czym prędzej chwycił za tarczę i młot. To była okazja, nawet dużo lepsza niż to co zaplanował Detlef. Musieli tylko to dobrze rozegrać. - Co tak stoicie? Do broni! - rzucił do reszty Ostatnich. Miał zamiar pobiec naprzód i pomóc temu zawszonemu gaar pokonać trzech strażników na czele. Nadzorca karawany zwiewał w ich stronę, ale Oleg, Bert i Leo powinni sobie z nim spokojnie poradzić. Gustav tymczasem dobył tarczy, wychlał jedną z mikstur leczniczych, po czym jeszcze chwycił za miecz. Tyle dobrze, że nie przywalił na dzień dobry żadnemu, to może zdoła zaatakować kiedy już będzie miał wsparcie. |
27-06-2019, 13:01 | #593 |
Reputacja: 1 | Pojawienie się wizji potwornej istoty mimo ostrzeżenia i tak zaskoczyło Olega. Możliwe, że to z tego powodu iż nie do końca wiedział czego się spodziewać. Nigdy prawdziwego gryfa nie widział, a ten który runął z nieba bardzo różnił się od tych, które wyobrażone były na herbach i rycinach. Przede wszystkim zdawał się głodny, prawdziwy i zdecydowanie większy niż powinno być zwierzę. Nie dziwiła reakcja rumaka, który wytrzeszczając oczy zarzucił łbem chcąc zerwać się do ucieczki. Frietz szarpnął lejce wbijając pięty w ziemię i warknął starając się przywołać do porządku przerażonego wierzchowca. Przy tej okazji nie uszło jednak jego uwadze, że równie przerażony graniczny, którego niestety nikt za uzdę nie przytrzymał, rwał ziemię zelówkami w panicznej ucieczce gnając wprost na niego. A, że czas na negocjacje się skończył Oleg wiedział już, że to czas na przelanie krwi. Znów nie miał na to ochoty, ale znów wiedział, że sprawi mu to radość. Zacisnął lewą dłoń na drzewcu gotów by puścić lejce. Jeśli wierzchowiec ucieknie to trudno. Może poszukać go później, a tak dogodna okazja by rozerwać trzewia wroga może się nie powtórzyć. Uciekający mężczyzna dużo więcej uwagi poświęcał stworowi ryczącemu za jego plecami i nie spodziewał się zagrożenia tuż przed sobą. Frietz chciał to wykorzystać. Pierwsze uderzenie miało być ordynarne i pozbawione finezji, na odlew. Miało zacząć się nisko nad ziemią i poszybować ku górze. Nie miało nawet zabić, a jedynie zdruzgotać i poharatać kulasy, uniemożliwić dalszą ucieczkę lub przyszłą walkę. Później mógłby dokończyć, co zaczął zależnie od efektu pierwszego ciosu. Tak, czy inaczej nie zamierzał wdawać się równą i otwartą walkę. Plan był taki, by zachować bezpieczny dystans i zostawić wroga za sobą z jątrzącymi ranami. Oleg Frietz uświadomił sobie, że preferuje brzydką walkę. Bogowie nie będą nią uraczeni. Przynajmniej dla większości z nich nie będzie miła do oglądania. Ostatnio edytowane przez Morel : 27-06-2019 o 13:03. |
29-06-2019, 21:24 | #594 |
Reputacja: 1 |
|
01-07-2019, 10:05 | #595 |
Reputacja: 1 | Oleg Frietz osiągnął zamierzany efekt. Pozwolił sobie jedynie na krótką chwilę by delektować się wyrzutem adrenaliny do krwi. Ciarki przeszły przez ciało od karku do czubków palców, a włosy na karu zjeżyły się. Dziwny pisk wyrwał się z gardła przez otwarte usta. Wciąż drżące nogi niemal natychmiast same wykonały dwa kroki w tył i porwały w stronę walczących już otwarcie kompanów. Ugięty tułów przeważał w przód, ale dzięki temu ukrył jego sylwetkę za szerokimi barkami krasnoludów. Przed ścianą ze zbrojnych pleców Oleg wyprostował się w dwutakcie i wspierając dłonią o skórzany naramiennik Detlefa wystrzelił szpic rohatyny. Wyrzucił go przed siebie byle dalej, byle mocniej i głębiej. |
02-07-2019, 19:55 | #596 |
Reputacja: 1 | - Atakować! - krzyknął Gustav wskazując mieczem przed siebie. Pierwsza linia Granicznych została unieszkodliwiona. Dla pokreślenia swojego rozkazu sierżant jeszcze sieknął jednego z półprzytomnych przeciwników mieczem po lewym ręku. A może dla rozładowania frustracji że tam mu słabo idzie walka. Podobnie było z Galebem. Przywalił swojemu przeciwnikowi niewiele mu robiąc. Kiedy więc towarzysze pokonali hardych najemników którzy zagrodzili im drogę, zaszarżował na następną linię zaraz po tym jak Detlef wpakował w tamtych ładunek z garłacza. I tu niestety Runiarz kunsztem bojowym się nie popisał pudłując haniebnie zamaszystym ciosem młota. Zmusił jednak przeciwników do walki wręcz czym miał nadzieję ochronić pozostałych przed kolejną salwą z kusz. |
07-07-2019, 22:19 | #597 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 07-07-2019 o 22:23. |
08-07-2019, 08:43 | #598 |
Reputacja: 1 | Oleg dał się ponieść euforii wywołanej przez buzujące w żyłach hormony. Choć od szału bojowego w który wprawiali się wojownicy północnych plemion był jeszcze daleki to wywijał bronią jak opętany. Nie baczył nawet na to czy jest jeszcze z kim walczyć. Dopiero, kiedy grot rohatyny z siłą walnął w ubitą ziemię przenosząc bolesny rezonans na rękojeść i trzymające ją dłonie ich właściciel zatrzymał się i skupił dotąd jakby nieobecnego wzrok. Nie chciał jednak spocząć i pozwolić oddechowi się uspokoić. Dojrzał oddalającą się grupę i momentalnie zrzucił plecak i puścił broń. Namierzył upuszczoną przez któregoś ze strażników kuszę, dopadł do niej, porwał kołczan gwizdnął na swojego konia i ruszył do niego. Ostatnio edytowane przez Morel : 08-07-2019 o 08:48. |
09-07-2019, 06:42 | #599 |
Reputacja: 1 | Zawodowym wojownikiem Galeb nie był... Ale krasnoludem był jak najbardziej. A że do tego szybkim to po tym jak przeciwnicy się poddali rozejrzał się, dostrzegł uciekinierów i skierował na nich swoją agresję. Wskazał młotem oddalającą się grupę po czym popędził w jej stronę. Wybuchy granatów niewiele zdołały mu zrobić krzywdy. Zatrzymały się na zbroi, tarczy i grubej skórze. Niektóre drobne odłamki poszarpały mu bandaże na twarzy i pocięły policzki powodując niewielkie krwawienia. Z tego że przeżył dwa wybuch, będąc tak blisko cieszył się niepomiernie. Ale robota nie została jeszcze zakończona. |
10-07-2019, 11:31 | #600 |
Reputacja: 1 | - Rób konia czarokleto! - Zwiadowca zawołał podnosząc w biegu leżący na ziemi miecz. Gdy dopadł do swojego wierzchowca załadował kuszę i zarzucił ją na plecy. - Odetniemy im drogę z Gustawem! - Ustawił skórzany pasek kuszy tak, by przypadkiem wystrzelony bełt nie przebił zadu, ani konia, ani jego własnego. Wskoczył w siodło i czekał na kompana gotów pognać w kierunku uciekinierów. Ostatnio edytowane przez Morel : 10-07-2019 o 11:38. |