Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2019, 19:13   #99
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
eff rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym utkwił wzrok w ziejącej szczelinie.
”Ta roślina musiała wyrosnąć z niezwykle potężną siłą” – przekazał telepatycznie – ”Może podejdę i rzucę okiem do wnętrza. Będę wdzięczny, gdyby ktoś zechciał asekurować mnie liną.”
Spojrzał jeszcze w stronę samotnej zbroi, zastanawiając się gdzie zniknęła jej bliźniaczka. Kusiło go, by spróbować wyprowadzić w stronę pancerza mentalny atak, lecz przypominając sobie, jakie zamieszanie pierwsza taka próba wywołała wśród dyń, zawahał się.
Pelaios pokiwał głową w podziwie jak bardzo to miejsce zostało zdemolowane. Już chciał odpowiedzieć na propozycję Neffa, ale uświadomił sobie, że to wiadomość telepatyczna. Rozejrzał się po pomieszczeniu szukając miejsca do przywiązania liny.
“Lepiej ją przywiązać” - skomentował w myślach.
Z niezadowoleniem zauważył, że dwie pary drzwi są po drugiej stronie wyrwy. Przy okazji przesunął się do przodu ostrożnym krokiem. Po drodze zwrócił na siebie uwagę Cely, Hanah i Mukalego kolejno kładąc dłoń na barku. Wskazał palcem jedyne dostępne po tej części domu drzwi i przytknął palec do ust.
Kapłanka westchnęła bezgłośnie i skinęła głową. Ostrożnie ruszyła do tamtych drzwi najpierw przytykając do nich ucho a dopiero potem je delikatnie uchylając.

Mukale spojrzał na Rozmawiającego z Duchami, rozumiał bowiem, że jego prośba była przeznaczona dla wojownika. Skierował swe słowa do ogółu chyba tylko po to, by nie obrazić tutejszych kobiet, którym łatwo zdarzało się wpadać w złość, przynajmniej Kobiecie-Kameleon. Chyba nie myślał, że któraś z nich jest w stanie utrzymać go na lianie przy pomocy swoich wątłych ramion? Albo nie zamierzał zaufać odszczepieńcom, którzy szli tutaj wraz z nimi? Wolał się w to teraz nie zagłębiać, nie należało się dekoncentować w tym złym, tajemniczym miejscu.
–[i] Jestem u twego boku, Rozmawiający z Duchami. Idźże, ja będę twą opoką.[i]
Elf rozważył dwie przedstawione opcje.
“Przywiążmy linę do czegoś. M… Mukale twa włócznia niech będzie w pogotowiu na wypadek, gdyby pojawiło się nagłe niebezpieczeństwo. Wiem jednak, że mogę na ciebie liczyć, gdyby lina się odwiązała.”

Pelaios ostrożnie zbliżył się do kominka, który nie widział ognia od tygodni. Jego zimna, kamienna bryła była poprzecinana cienkimi odrostami wszędobylskiej rośliny. Po chwili zbliżył się do niego elf z obwiązaną wokół siebie liną. Wręczywszy drugi koniec diablęciu wymienił z Mukalem porozumiewawcze spojrzenie. Pelaios nie był marynarzem ani grotołazem, lecz szybko znalazł odpowiednie miejsce do przywiązania liny. Oplótł ją wokół kominka w taki sposób, by stawiała jak największy opór od strony rozpadliny. Przesławszy mu w myślach znak, że może iść Neff zaczął stawiać kroki w kierunku ziejącej wyrwy w podłodze. Wraz ze zbliżaniem się do krawędzi drewniana podłoga coraz wyraźniej informowała o swoim złym stanie. Czyniła to cichymi zgrzytami oraz skrzypnięciami, lecz koniec końców trzymała się nie najgorzej. Na tyle dobrze, że elf mógł się spokojnie pochylić nad zapadliskiem i ujrzeć, że jego dno nie było wiele głębokie. Spadek mógł mieć na oko nie więcej niż trzy metry. Rozchodziły się z niego największe okoliczne pędy, lecz to dostrzegli już wcześniej. Czymś nowym natomiast było kłębowisko mniejszych pędów zalegające na dnie. Listowia i łodyg było tak wiele i tak gęsto ściśniętych, że z ledwością udało mu się dostrzec kolorowe kawałki ubrań oraz fragmenty gruzu pomiędzy nimi. Niedaleko miejsca, w którym winna być druga ozdobna zbroja znalazł jej elementy pośród pędów na dole rozpadliny. Neff czym prędzej przekazał telepatycznie towarzyszom, krótkie sprawozdanie z tego co zobaczył.

W tym samym czasie Hanah zbliżyła się do wskazanych przez Pelaiosa drzwi. Wyglądały na nienaruszone, a drobne rzeźbienia wskazywały na to, że musiały pełnić funkcje dekoracyjne lub reprezentacyjne tak samo jak cała owa sala. Zaczęła od przystawienia doń ucha i przekonania się czy nie czai się za nimi jakieś niebezpieczeństwo. Nie usłyszawszy żadnego niepokojącego dźwięku pchnęła je lekko i zajrzała do środka. Zobaczyła fragment pokoju równie zdemolowanego przez roślinę, jak wielka sala. Nie wyłapawszy żadnego ruchu otwierała je szerzej i szerzej, aż wreszcie całe stanęły otworem. Jej oraz pozostałym ukazało się pomieszczenie wyglądające na jadalnię. Wnosili to dużym stole ustawionym pośrodku. Po przeciwnej stronie, pod ścianą ział pustką kominek, a pod wewnętrznymi ścianami ustawione były półki gabloty. Ich zawartość stanowiły różnego rodzaju kurioza pokroju figurek, szkatułek, medali czy starych egzemplarzy broni. Szczególnie te ostatnie wyglądały na naruszone. Pomiędzy najbliższą gablotą, a kolejnymi drzwiami wisiał natomiast grupowy portret przedstawiający potężnego mężczyznę z barońską obręczą na czole i surowym obliczem. Towarzyszyły mu dwie kobiety, starsza, najpewniej żona, o spiętych w finezyjny kok czarnych włosach i miłym uśmiechu. Młodsza, również czarnowłosa, była blada, podobnie jak matka, a twarz jej zdradzała niepewność i zakłopotanie. Obraz był w dość dobrym stanie, nawet pomimo wszechobecnych zniszczeń. Kiedy mu się przyglądała Hanah postąpiła krok do środka i o mało co nie podskoczyła, kiedy rozległ się głuchy, metaliczny dźwięk. Wydała go rękojeść miecza leżącego zaraz za drzwiami.

[media]https://i.pinimg.com/originals/d1/eb/ec/d1ebecc98642fdb4c14c17b83d129f28.png[/media]

Hanah zamknęła na moment oczy uspokajając serce, które nagle podskoczyło. Uklękła i podniosła miecz z ziemi aby go obejrzeć. Ten zaś pokryty był niewielką warstwą kurzu i pyłu. Po pozbyciu się zabrudzeń ukazała jej się dobrze wykonana, pozbawiona jakichkolwiek śladów klinga. Dopiero potem zaczęła się rozglądać po całym pomieszczeniu. Skupiła się w pierwszej kolejności na elementach, które nie pasowały do reszty bądź mogły poinformować ją o ewentualnym zagrożeniu. Po uważnym obejrzeniu całego pomieszczenia była w stanie stwierdzić jedynie kilka mało znaczących i niezbyt odkrywczych faktów. Po pierwsze umeblowanie i jego stan wskazywało na to, że pokój opuszczono w pośpiechu, a do tego wyglądało na to, że ktoś w pośpiechu musiał szukać broni, lecz poza tym nie była w stanie powiedzieć nic więcej. Może to była kwestia tego, że nadal nie była przyzwyczajona do widoku świata w odcieniach szarości bądź tego, iż rzeczywiście w tym konkretnym miejscu nie wydarzyło się nic znaczącego.

W międzyczasie do wielkiej sali weszła Valfara i pozostali, którzy asekuracyjnie zaczekali na zewnątrz. Wojowniczka wraz z rycerzem zbliżyli się raczej do Hanah, aniżeli elfa, bowiem zbliżanie się do rozpadliny w ciężkich pancerza nie wydawało się być dobrym pomysłem. Z kolei Troa z Zaszirem zajęli miejsca przy wejściu. Kobieta wytężając wzrok próbowała przyjrzeć się pomieszczeniu, a kruk, który przysiadł na jej ramieniu nerwowo kręcił głową. Kiedy Neff badał rozpadlinę, a Hanah zaczęła zaglądać do następnego pomieszczenia Valfara przyklęknęła i przejechała dłonią po podłodze zbierając z niej trochę brudu. Przystawiła sobie palce do twarzy i powąchała. Następnie przez dłuższą chwilę przyglądała się ciągnącym się wszędzie pędom.
Coś tam jest? – skierowała pytanie Elfa stojącego zaraz nad krawędzią.
Neff syknął z lekką irytacją. Cała zabawa w bezszelestne badanie otoczenia poszła w las.
Więcej pędów rośliny, do tego jakiś inny rodzaj ich skupiska. Na dole widzę też kawałki ubrań i gruz, ale nie dostrzegam niczyich ruchów. Jeśli ktoś jest tam pogrzebany, to nie daje o sobie znać.
Musimy sprawdzić czy ktoś tam faktycznie nie utknął. Jeśli jest tam ktoś żywy to mógłby mieć jakieś informacje co się tutaj stało. – zauważyła Cely.
Z tej strony czysto – zaraportowała cicho kapłanka wychodząc z pokoju trzymając miecz w dłoni. – Są kolejne drzwi, będzie można tamtędy przejść.
Widząc jednak, że skupienie pozostałych dotyczyło elfa i rozpadliny dodała jeszcze:
Może ten kostur się przyda? Łatwiej będzie wyjść za pomocą jego magii.
Świetny pomysł – zgodził się Neff – Nie wiem jedynie co nas może czekać, gdy tam zejdziemy.
Jeśli zatrwożyło się twoje serce, rzeknij, a pójdę – powiedział spokojnie Mukale.
Nie, sam pójdę. Jakby co mnie łatwiej będzie można wciągnąć. Dzierlatko, użycz mi proszę twego kostura na chwilę na wszelki wypadek. Najpierw jednak chciałbym zaryzykować i krzyknąć, może ktoś odpowie. Macie coś przeciwko?
Hanah aktywowała kostur podając go elfowi.
Myślami czy normalnie? Bo normalnie to już nas usłyszeli.
Kontakt telepatyczny jest wykluczony, ponieważ nikogo tam nie widzę.
Lepiej nie podnosić głosu – rzekł cicho Pelaios rozglądając się po pomieszczeniu, badając sufit, ściany i okna. – Te potwory nie mają równo wyczulonych zmysłów. Lepiej nie ryzykować. Zejdę z tobą Neff.
Diabelstwo wyciągnęło z plecaka drugi zwój liny i również przywiązało go do czegoś solidnego przy kominku.
 
Asderuki jest offline