Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2019, 15:46   #227
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Naukowiec jęknął gdy Franko złapał go za rękę i wykręcił.
- Ocaliłem moją córkę - wysapał - przed tym potworem, który zabił jej matkę i zajął jej miejsce. Oszukiwała nas przez lata… zająłem się tym… a teraz Wy ją sprowadziliście tu… zniszczyliście wszystko… Uciekajcie… uciekaj Brooke, bo to nie śmierci z rąk ochrony musicie się obawiać, ale przeżycia...Czeka was los podobny do tej morderczyni - wskazał z grubsza kierunek pojemnika z matką Brooke. - A mną wcale nie będą się przejmować.

Zza barykady Tommiego dobiegły ich jakieś uderzenia. Najwyraźniej próbowali “ręcznie” sforsować przeszkodę. Było raczej kwestia kilku chwil zanim zdecydują się wysadzić przejście.

- Puść go - powiedziała Brooke wychodząc zza Tommiego. - Uważasz moją matkę za potwora? A kim ty jesteś skoro jej to zrobiłeś?
- To nie twoja matka, to stwór, który ją zabił i przybrał jej postać.
- Bredzisz!
- Policja znalazła ciało twojej prawdziwej matki i zbadałem DNA. To były zwłoki twojej matki… a ona… ona ją tylko udawała. Odkryłem to, gdy zbadałem włosy tego monstrum. Nie ma w niej nic z człowieka. Ten stwór nie pochodzi z ziemi. Ty i ja jesteśmy ludźmi, to coś nie.
- Mylisz się
- Brooke przyjęła swoją wodną postać. - najwyraźniej mam coś z niej.
Caldwell wyglądał na załamanego, nie mógł wykrztusić słowa. Wymamrotał tylko coś co można było wziąć za:
- O Boże, moja córka też nie żyje.

Tommy tymczasem coś sobie przypomniał.
- Pamiętasz co M mówił o twoich wynikach. Nie pasowały do wyników tego chłopaka z tamtego bidula… - przypomniał sobie coś jeszcze - za to m… - spojrzał na pojemnik z “matką Brooke”.
Dziewczyna też spojrzała w tamtą stronę. Najwyraźniej historia opowiedziana przez jej ojca miała podstawy by mieć w sobie ziarno prawdy.

Tylko Franko nie doznał szoku. Średnio go brały takie rodzinne dramaty rodem z programu “Wybacz mi”. Bardziej ciekawiło go kiedy ochrona przebije się do środka i czym będzie dysponować. Bo, że byli przygotowani do walki z mutantami to było raczej pewne, w końcu produkowali tu mutantów.


Kupiliście sobie trochę czasu tym barykadowaniem. Ile nie wiecie.

 
Mike jest offline