|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-07-2019, 12:38 | #221 |
Reputacja: 1 | - Wasze działania wyrwały mu kawałki DNA i wyrzuciły za okno. Nic nie naprawiły.- odpowiedział Caldwell - Sami mu to zrobiliście. Trzeba było się nie wpieprzać w coś o czym nie macie pojęcia. Zrobię mu badania, ale to potrwa. Mogę mu też podać kolejną dawkę. Może nadpisze się to co zniszczyliście. |
05-07-2019, 12:25 | #222 |
Reputacja: 1 | Franko był w towarzystwie najstarszy. Nie licząc szalonego ojca Brooke. Mimo to nie potrafił podjąć w tym temacie decyzji. - Na razie nic mu nie podawaj! Wzmocnij go przetocz mu krew albo co. Ale nie szprycuj go swoimi magicznymi specyfikami. Rób swoje badania i wymyśl jak można mu pomóc nie zmieniając go w potwora z wyrokiem śmierci na karku! |
08-07-2019, 22:21 | #223 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Tommy nadal stał wpatrując się w ścianę. Zaciśnięte w pięści dłonie drżały z nerwów, gdy słuchał irytującego głosu tego dupka. Z trudem powstrzymywał się od odwrócenia. Wiedział, że jeśli to zrobi, jeśli zobaczy twarz tego maniaka, nie będzie w stanie się powstrzymać. Z trudem przełknął ślinę przez zaciśnięte gardło i zachrypniętym głosem powiedział: - To na nic. Ten idiota nie potrafi naprawić tego co spaprał. Zadzwońmy do M, może on kogoś zna - zostało w nim na tyle dużo rozsądku, by nie wymieniać imienia Kovalsky'ego. |
09-07-2019, 10:50 | #224 |
Reputacja: 1 | - Nie będzie zasięgu - powiedział Caldwell - zawsze tak jest, gdy jest włączony cichy alarm. Powiedział to tak naturalnie, jakby mówił, że kroplówka została podana. - Wolał bym uniknąć zniszczeń podczas strzelaniny z ochroną. Sprzęt da się zastąpić, ale mogli by zostać ranni postronni. Na przykład wasz kolega. Macie trzy opcje: poddać się, walczyć i uciekać. Nie jestem na tyle elokwentny by was namówić do pierwszej, druga sprawi, że wszyscy będziemy stratni. Trzecia to najmniejsze zniszczenia i straty. Ale musicie zostawić waszego kolegę. Może nie przeżyć ucieczki. Ze swojej strony mogę tylko obiecać, że uczynię co się da by utrzymać go przy życiu. Nie z dobroci serca. Z naukowej ciekawości. Stojąca koło pojemnika z kobietą Brooke wyszeptała: - Mamo. Dotknęła dłonią szyby, a płyn wewnątrz zabulgotał jakby słuchając niesłyszalnych rozkazów. - Co? - Caldwell był zdziwiony fascynacją tym obiektem zamaskowanej bohaterki. Ale nie byłby geniuszem zatrudnionym w dziale badawczym korporacji, gdyby nie poskładał elementów do kupy. Stojący niedaleko drzwi Tommy usłyszał kroki na korytarzu. Dużo kroków. I metaliczne szczęki odbezpieczanej broni. Za kilka sekund dotrą do drzwi. |
10-07-2019, 10:49 | #225 |
Reputacja: 1 | - Kid! Spawaj te drzwi daj nam chwilę czasu. A ty doktorku zaczynaj działać. Bo wybieramy 4 opcję jeśli tu ktoś wejdzie ucierpisz to w pierwszej kolejności ty! - Jakby na dowód tego uderzył ręką w pobliski stół zostawiając w nim wgłębienie swojej pięści. - W drugiej kolejności ucierpi twoja córka - wskazał na dziewczynę. - Więc to ty stracisz najwięcej!... Nie nie zabiję cię oto się nie martw. Złamie ci każdą kość w rękach i nogach, kręgosłup. Wytłukę oko, wyrwę język... Nawet jak cię poskładają zostanie ci tylko pamięć zniszczenia do którego doprowadziłeś. Ja już nie żyję więc mi już obojętne. Kid traci na tym stole ostatnią osobę, na której mu zależało.... Mamy w dupie czy to przeżyjemy, jedynie Twoja córka, którą oszukiwałeś od lat, której życie zniszczyłeś i doprowadziłeś ją do tego miejsca ucierpi zaraz po Tobie. Ci, którzy tu wpadną nie będą się patyczkować i nawet mimo naszych starań ona ucierpi... Nie raz już ją skrzywdziłeś... Ale najwyraźniej zostajesz sukinsynem do końca. Śmierć w tej chwili dla ciebie to nagroda. Ty będziesz żył i będziesz to pamiętał. Ja już byłem w piekle i stamtąd wróciłem, uwierz mi mogę zorganizować ci oddział zamiejscowy... - Mówiąc to Franko złapał go i wykręcił mu rękę tak by była na krawędzi wyrwania ze stawu. |
10-07-2019, 18:28 | #226 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Tommy ruszył do drzwi w tym samym momencie, w którym Franko zaczął o nich mówić. Obaj pomyśleli o tym samym. Wolał nie korzystać z materiałów ze ścian, nie chcąc ich zanadto osłabiać. W razie potrzeby wolałby osłabić swoją zbroję. Co innego podłoga, której użył aż za wiele, pokrywając drzwi grubą warstwą betonu zmieszanego z ceramiką. Na podłodze zaś pozostawił kilka dziur pokrytych cieniutką warstwą płytek. "Wilcze doły" prowadzące piętro niżej, na szczęście ochrony bez zaostrzonych palików na dole. Uśmiechnął się krzywo pod maską, gdy usłyszał jak mięśniak grozi szalonemu profesorkowi, zszokowało go jednak nieco, gdy zaczął wygrażać, że skrzywdzi Brooke. Dopiero po sekundzie, czy dwóch dotarło do niego, że to ostatnie to zwykły blef. A przynajmniej taką miał nadzieję. Musiało tak być, prawda? Gdy skończył "spawać" na wszelki wypadek przesunął się bliżej dziewczyny, by stanąć między nią i Franko. Nie to żeby nie ufał przyjacielowi, zresztą podejrzewał, że przeciw niemu będzie raczej mizerną ochroną, ale wiedział, że Wujaszek potrafi wpaść w prawdziwy szał, gdy widzi takie miernoty jak ojciec Brooke. Zresztą czy przed chwilą O'Connor nie był gotów samemu skrzywdzić tego gościa? Chłopak zorientował się też, że leżący na stole Zack może łatwo oberwać podczas walki. Ściągnął go z niego i ostrożnie położył na podłodze. "Będzie dobrze" zapewnił przyjaciela w myślach. |
11-07-2019, 15:46 | #227 |
Reputacja: 1 | Naukowiec jęknął gdy Franko złapał go za rękę i wykręcił. - Ocaliłem moją córkę - wysapał - przed tym potworem, który zabił jej matkę i zajął jej miejsce. Oszukiwała nas przez lata… zająłem się tym… a teraz Wy ją sprowadziliście tu… zniszczyliście wszystko… Uciekajcie… uciekaj Brooke, bo to nie śmierci z rąk ochrony musicie się obawiać, ale przeżycia...Czeka was los podobny do tej morderczyni - wskazał z grubsza kierunek pojemnika z matką Brooke. - A mną wcale nie będą się przejmować. Zza barykady Tommiego dobiegły ich jakieś uderzenia. Najwyraźniej próbowali “ręcznie” sforsować przeszkodę. Było raczej kwestia kilku chwil zanim zdecydują się wysadzić przejście. - Puść go - powiedziała Brooke wychodząc zza Tommiego. - Uważasz moją matkę za potwora? A kim ty jesteś skoro jej to zrobiłeś? - To nie twoja matka, to stwór, który ją zabił i przybrał jej postać. - Bredzisz! - Policja znalazła ciało twojej prawdziwej matki i zbadałem DNA. To były zwłoki twojej matki… a ona… ona ją tylko udawała. Odkryłem to, gdy zbadałem włosy tego monstrum. Nie ma w niej nic z człowieka. Ten stwór nie pochodzi z ziemi. Ty i ja jesteśmy ludźmi, to coś nie. - Mylisz się - Brooke przyjęła swoją wodną postać. - najwyraźniej mam coś z niej. Caldwell wyglądał na załamanego, nie mógł wykrztusić słowa. Wymamrotał tylko coś co można było wziąć za: - O Boże, moja córka też nie żyje. Tommy tymczasem coś sobie przypomniał. - Pamiętasz co M mówił o twoich wynikach. Nie pasowały do wyników tego chłopaka z tamtego bidula… - przypomniał sobie coś jeszcze - za to m… - spojrzał na pojemnik z “matką Brooke”. Dziewczyna też spojrzała w tamtą stronę. Najwyraźniej historia opowiedziana przez jej ojca miała podstawy by mieć w sobie ziarno prawdy. Tylko Franko nie doznał szoku. Średnio go brały takie rodzinne dramaty rodem z programu “Wybacz mi”. Bardziej ciekawiło go kiedy ochrona przebije się do środka i czym będzie dysponować. Bo, że byli przygotowani do walki z mutantami to było raczej pewne, w końcu produkowali tu mutantów. |
12-07-2019, 08:13 | #228 |
Reputacja: 1 | Franko miał już tego wszystkiego dość. Sytuacja go przerosła a w takich sytuacjach robił zawsze jedno. Wziął zamach i rąbnął doktorka w twarz z taką siłą, że ten zatrzymał się dopiero na ścianie. Miał nadzieję, że go nie zabił, miał go zamiar tylko ogłuszyć, ale przestawało mu na tym zależeć. Ruszył w kierunku drzwi. Szukając czegoś solidnego co mógłby podnieść i za tym się skryć jak będzie wyskakiwał. Przyczaił się gotowy do skoku. - Uważajcie na oczy i uszy, będą próbować nas ogłuszyć granatem albo potraktować gazem. - powiedział - wy myście, a ja spróbuję ich zająć. Franko przystanął i wyobraził sobie, że po drugiej stronie stoją sługusy diabła. Furia rosła w nim i kiełkowała. Franko uśmiechnął się w końcu znalazł ujście dla swojego demona... Może to miał na myśli ten ksiądz... |
15-07-2019, 13:31 | #229 |
Reputacja: 1 | Zrobił ledwo dwa kroki gdy usłyszał głos Brooke: - Zabiłeś go, potworze! Tommy zobaczył, że dziewczyna staje się wodnista, wzięła zamach jakby czymś miała rzucić, ale zamiast pocisku u jej dłoni uformowało się coś jak bicz. - Stój! - krzyknął i do Franko i do Brooke jednocześnie. Podłoga załamała się z trzaskiem pod gigantycznym włochem. Złapał się krawędzi, ale ta też była osłabiona przez Tomiego. Z kawałem podłogi runął w dół. Może to i lepiej. Wodny bicz śmignął w miejscu gdzie jeszcze chwilę temu był. Tommy zamilkł zdumiony, gdy widząc jak wodny bicz pruje beton. Na wylot. Sekundy później eksplozja rzuciła gruzem do wnętrza pomieszczenia. Tommy w ostatnich chwili padł na Zacka osłaniając go własnym ciałem. Brooke nie miała szczęścia, poleciała w tył, przeturlała się przez stół laboratoryjny i legła po drugiej stronie. Do laboratorium wpadli ochroniarze. Opancerzeni i uzbrojeni. Pierwszy runął w dół wprost a wstającego Franko. Odbił się od jego pleców i spadł obok. Mimo oszołomienia nie puścił broni. Pozostali przywarowali po obu stronach futryn. |
17-07-2019, 09:53 | #230 |
Reputacja: 1 | Franko potrząsnął głową. Wzniecając tuman kurzu... Niemal usłyszał nad sobą Dannego - Upadłeś księżniczko?... To wstawaj popraw koronę i zapier.... - Kiedyś Danny był bardziej bezpośredni. Ale w takich chwilach jak ta Franko pozostało tylko gniew i odruchy. Odbił się od ziemi i momentalnie dopadł z trudem podnoszącego się ochroniarza. Potężnym kopnięciem w brzuch oderwał go z ziemi i rzucił się na niego łokciem celując w kark... |