Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2019, 18:43   #199
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
z gdoca

- Siadajcie. – Gabinet Celestiuma nie zmienił się od czasu ich poprzedniej wizyty. – Wiedziałem, że wam się uda, ale opowiadajcie o szczegółach.

- Przeszukaliśmy z panną von Unwheather pokój
- powiedział Konrad - w którym mieszkał Karl Breider. Nic tam jednak nie znaleźliśmy, więc pozostało nam śledzenie samego Breidera - wyjaśnił. - A ten doprowadził nas w okolice portu, do pewnego magazynu. Jego co prawda nie było, ale to, co tam znaleźliśmy, było ewidentnym dowodem na to, iż Karl nie jest niewiniątkiem. Czy choćby zwykłym przestępcą.

- Tak
- mruknął krasnolud - podłoga z jakimś plugawym symbolem, krwią, czaszkami i kotłem z bogowie wiedzą czym. Zresztą wrócił ze świeżymi głowami. Wtedy właśnie go dopadliśmy. Nie wiem, co za rytuał chciał przeprowadzić, ale prawie mu się udało.

- Symbol? Poznaliście jaki to symbol?
- Astrolog patrzył na obu kapłanów, którzy powinni byli mieć największą wiedzę w tym temacie.

- Chyba Khorne’a - Bladin potarł kark przypominając sobie, co Peter mówił po starciu ze zwierzoludźmi, zanim dotarli do Altdorfu. - Brat Hochmeister będzie wiedział lepiej. Ale na moje oko taki sam, jak u tych mutantów co zabiliśmy na szlaku.

- Potwierdzam. Zabrakło mu jednego morderstwa. A w każdym razie jednej głowy
- zwięźle dodał Peter.

- Wygląda więc na to, że dotarliście w samą porę. - Brzmiało to pocieszająco, ale dobrze wiedzieli, że nie zdążyli uratować co najmniej jednej ofiary. - Jeśli zaś chodzi o rytuał… Nie będę ukrywał, że nie mam wiedzy w tym zakresie. Być może była to tylko zwykła ofiara dla jego boga, być może coś więcej. Tak czy owak, inkwizycja będzie miała używanie, gdy przekażemy jej Breidera i adres tego magazynu.

Peter kiwnął głową z zadowoleniem. Wyciągnięcie informacji to jedno, ale bez prawdziwego przesłuchania i procesu w Inkwizytorium czułby że nie wypełnił swoich obowiązków do końca.

Bladin zmarszczył brwi. Po co więc prowadzili przestępcę do astrologa, zamiast od razu do inkwizycji? Była w tym ukryta jakaś gra, ale ani jego wojskowe przeszkolenie, ani krótkie szkolenie w nowicjacie nie przygotowało go do wielkomiejskich intryg.

- Zwycięstwo nad zwolennikami chaosu jest nagrodą samą w sobie - powiedział zamiast tego - wcale to jednak nas nie przybliżyło do celu, jaki nam powierzyli przełożeni.

- Wydaje mi się Bladinie, że bardziej przysłużyliście się światu łapiąc tego kultystę, niż odnajdując jakiś naszyjnik. Ale rozumiem, macie swoje zadanie i swój honor. Szanuję to, i wierzcie mi, moi ludzie w mieście szukają waszej zguby. Wróćcie zatem do Altdorfu i czekajcie na informacje.

- O tym nie nam decydować, co lepsze, a co nie
- pokiwał krasnolud. - Ale owszem, trzeba nam wrócić. Ale nie czekać, lecz działać. Jeżeli jednak znajdziecie siedlisko chaosu, ja osobiście, a pewnie i moi bracia też, chętnie stanę przeciw temu plugastwu.

- Anders zna już kryjówkę kultystów, a jego ludzie są bardziej, niż przygotowani do ich unicestwienia.
- Wzrok astrologa na krótką chwilę zmienił się, utwardził. - Po tym, jak próbowali mnie zabić, sprawa stała się osobista.

- Cóż im zatem zrobiłeś, Celestiumie, że chcieli cię wysłać do Ogrodów Morra?
- spytał Konrad. - Popsułeś im jakieś plany, czy też oni doszli do wniosku, że jesteś w stanie to zrobić?

- Powiedzmy, że nie podoba mi się świat, po którym chodzą tacy wyznawcy Chaosu, jak Breider. Jak widać, mam zasoby i sposobność, by z nimi walczyć.

- Myślę jednak, że zasłużyłem na to, by móc się z nimi zmierzyć. Jak mógłbym się modlić do mego boga, gdybym zadowolił się złapaniem jednego, gdy znane jest położenie innych?
- Bladin nie był zadowolony z postawy człowieka. Zdążył się trochę do niego przekonać, gdy okazało się, że Breider faktycznie jest kultystą. Ale teraz jego niechęć do współpracy na nowo obudziła jego podejrzenia. Postanowił, że musi o tym poinformować kapłanów Grimnira.

- Jesteś ranny i sam mówisz o swojej misji w Altdorfie. Ale jeśli taka twoja wola, porozmawiaj z Andersem. Zawsze to dodatkowa broń w wyszkolonej ręce.

Zadowolony z siebie krasnolud kiwnął głową. Chciał jak najszybciej iść porozmawiać z Caromannem, ale czekał, aż pozostali dadzą sygnał, że rozmowa jest zakończona.

- Nie pójdzie sam - odezwał się Peter. Nie był wojownikiem, ale przykazania Sigmara były bardzo jasne: kultystów niszczyć, Krasnoludom pomagać.

Konrad spojrzał na Liwię, ciekaw jej opinii na ten temat. Gdyby i ona była zainteresowana...

- Każda pomocną dłoń może okazać się bezcenna - odparła Liwia, przenosząc wzrok z Konrada na pozostałych - dlatego chętnie ja również przyłączę się do wyprawy.

- Im nas więcej, tym lepiej.
- Konrad skinął głową. - Jeśli, oczywiście, nie macie nic przeciwko takiemu tłumowi... współpracowników.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline