Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2019, 16:30   #169
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację

Randulf zaczął pierwszy, sprawa wyglądała na załatwioną, do tego strażnicy zaoferowali, że mogą przekazać pismo dalej, jednak nie trzeba było się z nim za wiele spierać, aby przekonać go, że bohaterowie chcą pismo przekazać osobiście.

Do głosu doszła i Morwena. Strażnicy byli nieco zaskoczeni uprzejmością kobiety. Z początku nie chcieli częstować się pieczonymi warzywami, jednak, gdy kobieta sam spróbowała kawałek to i każdy z nich coś tam sobie wziął. Wyglądało, jak gdyby w tym samym momencie ich nastawienie się lekko zmieniło.

- Mam wrażenie, jak gdybym cię kiedyś widział, ale nic, dużo ludzi przejeżdża, może był to po prostu ktoś podobny. Kończę zmianę za kilka godzin, pewnie będę w karczmie, jeśli też tam będziesz, to możemy razem coś wypić. - wyglądało, jak gdyby strażnik odczytał sygnały jakie dawała Morwena w inny sposób niż tylko bycie miłym.

W tym czasie odezwał się Oswalda przerywając tę lekko niezręczną ciszę.

- Eee, nic szczególnego się nie działo, całkiem spokojnie, prawdę mówiąc od kilku dni nie było nawet przejezdnych. To pewnie najlepiej abyście zaparkowali swój wóz, a zrobić to możecie...

Uzupełnił go drugi strażnik, który to właśnie przegryzał ziemniaka

- O tutaj - wskazał ręką w kierunku dużego budynku - za tą karczmą Pod Pieczoną Kaczką jest stajnia. Dowódca powinien być w wierzy strażniczej na północy, jak zapytacie kogokolwiek powinien wskazać wam drogę.

Bohaterowie przejechali przez bramę, panował spokój. Słońce powoli zachodziło. Bohaterowie zostawili swój wóz z końmi w stajni, gdzie za lekką opłatą, Roland, obiecał się porządnie zając dobytkiem. Roland powiedział także, że zna kogoś kto może zreperować wóz.

Grupka ruszyła przez miasto. Miejsce to wyglądało dosyć zwyczajnie mogło liczyć pewnie z jakieś 300-500 głów. Tak jak słusznie zauważył strażnik, bohaterowie nie mieli problemu z dotarcie do dowódcy, który to okazało się być tam, gdzie właśnie miał.

Przywitał ich dosyć obojętnym głosem i wziął na niego zaadresowane pismo - Otokar Roher. Gdy tylko je odpieczętował, rozwinął. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. Jego wzrok przejechał z pergaminu na bohaterów.

- Czy to jakiś kurwa żart? - krzycząc w ich kierunku odwrócił zwój, który był o dziwo pusty - Co to do cholery w ogóle znaczyć?
 
Inferian jest offline