15-07-2019, 07:18
|
#176 |
| Po powrocie z nad rzeki Hana dołączyła do kolejnego ogniska.
Te było zdecydowanie lepsze niż pierwsze w jakiej dane jej było przez chwile uczestniczyć. Owszem nadal trzymała się ‘naukowców’ znaczy Collinsa i Ryo którzy byli dla niej może nie tyle najbardziej ciekawi, co najbardziej przyjaźni.
No i reszta trzymała się swoich grupek. Pani zoolog pilnowała swojej męskiej zdobyczy niczym pies stróżujący. Lekarka też nie ukrywała w czyim towarzystwie najlepiej spędza czas.
Pilotce wydawało się to ciekawe. To obserwowanie tych relacji, powiązań i dynamiki grupy.
Krzywiła się kiedy jadła mięso, chyba wybrzydzała. Zdecydowanie wolałaby zjeść rybę albo białe mięso. Dobrze przyprawione i ostre. Chociaż jej tęsknota chyba była spotęgowana twardością mięsa. Trudno było jej połączyć smak i fakt że zjada właśnie wielką jaszczurkę.
- Dziwny smak…- Odezwała się na głos bardziej do siebie niż do siedzących koło niej odrobiny ludzi.
- Kwestia przyzwyczajenia - stwierdził Peter. - A i tak smakuje o niebo lepiej, niż konserwy
- Muszę uwierzyć na słowo nie jadam konserw. - Przyznała potakująco Hana.
- To się da nadrobić... - Peter się uśmiechnął. - Mamy jeszcze parę żelaznych racji. Jedno słowo i będziesz mogła porównać...
- Myślałam bardziej czy dałoby się zorganizować ryby. Jest takie miejsce z głębszą zatoczką jest ich tam dużo. - Podsunęła info Hana ale nie robiąc sobie zbyt wielkich nadziei że ktoś pomysł podchwyci.
- Teraz jest chyba trochę za późno na taką wycieczkę - powiedział z namysłem. - Okolica jest zbyt niebezpieczna, by się włóczyć po ciemku.
Hana nie odpowiedziała, odpowiedź brzmiała jakby zrozumieli że chce już teraz iść na plaże łowić ryby a nie że jest ogólnie taka opcja. Najwyraźniej znowu zrobiła, powiedziała coś źle. "Głupi angielski". Pomyślała wracając do prób zjedzenia kawałka swojego mięsa.
- Ale w wolnej chwili można by o tym pomyśleć - dodał Peter. -Urozmaicona dieta, a ryby, ponoć, są zdrowe. Daleko to stąd?
Hana odłożyła bez żalu mięso na bok i wyciągnął z kieszeni spodni mapę. Ostatnio nosiła po kieszeniach parę przydatnych rzeczy.
- Tutaj. - pokazała kawałek plaży dosyć szerokiej i widać było formacje skalne wystające z morza. Była w stronę jej dawnego domku. Ale dało się na nią dojechać i innymi znanymi członkom wyprawy drogami.
- Sprzętu do łowienia nie mamy, ale idzie przecież coś sklecić prowizorycznie - Wtrącił się w tą rozmowę Ryo.
- Masz racje wystarczy jeden dłuższy kij i parę zaostrzonych małych do zrobienia harpuna. - Przytaknęła Hana odwracając się w stronę Azjaty.
- Polowałaś kiedyś z harpunem - zainteresował się Peter. - Ale możne by można wykorzystać te... rajskie jabłuszka... które znalazła Kim.
- Tak. Miałam swój ale zostawiłam w jaskini. Nie myślałam, że będzie mi przydatny. - potwierdziła Hana już pozostawiając mięso tam gdzie je odłożyła. Z innej strony nie umiała powiedzieć co mają jabłka do ryb.
Reszta wieczoru upłynęła w spokoju i na małych nic niewnoszących do życia obozu rozmówkach. Po jakimś czasie Hana ziewnęła i przeciągnęła się. Następnie wstała i życząc reszcie dobrej nocy poszła spać. Chociaż zboczyła z drogi by oddać Sierżantowi Sosnowskiemu jego pistolet. Choć po usłyszeniu dźwięków świadczących że jest on zajęty zrezygnowała z tego pomysłu.
W swoim namiocie wpełzła naga do śpiwora i po raz pierwszy od przybycia na wyspę poszła spać snem spokojny mi głębokim.
Mimo trudnej sytuacji poczuła że w gruncie sytuacji wszystko się jakoś ułoży. |
| |