Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2019, 22:32   #5
ZauraK
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
Tego dnia Siegfried pałętał się bez celu po zgliszczach. Nie pochodził z Untergardu i po pięciu dniach pomocy w pracach porządkowych uznał, że ma już dosyć, czy raczej, że już nasłuchał się dosyć plotek i niczego ciekawego nie usłyszy. Od rana wyczuwał jakieś dziwne napięcie. Czuł, że się coś wydarzy i było mu niezwykle niewygodnie z tego powodu, bo najwyraźniej tym razem nie z jego inicjatywy. Nie lubił wydarzeń dziejących się samych z siebie.
Nogi ponownie zaniosły go do spelunki będącej teraz stertą dogasających desek i bali, w której szukał pomocy 14 dni temu.
- Szlag by to trafił - rzucił z taką złością w powietrze, że aż kilka osób się obejrzało na niego. Naciągnął mocniej kaptur i ruszył zatopiony w myślach z powrotem do mniej zniszczonej części miasteczka.
~ Co mi do łba strzeliło. Dla świata jestem Gustav Jahnke. Po co zdradzałem prawdziwą tożsamość temu typowi? Czekaj dwa dni rzekł. Cholerne poczwary. Nie mogły sobie później napadać?
Kopnął ze złością niewielki kamień.
~ Prawdopodobnie nie mam już co liczyć na pomoc. Może typek zginął? To by rozwiązało ewentualny problem ujawnienia mojego pochodzenia.
Wzdrygnął się na myśl o śmierci. Przez ostatnie dni był zbyt jej bliski i zbyt dużo widział. Chociaż to nie tak, żeby to coś nowego było, ale wcześniej nie ta skala i był raczej prowodyrem jakiejś jatki, a nie jej uczestnikiem. Pogładził swój tilleański sztylet, ciesząc się, że jednak porządny egzemplarz mu się trafił. Jednak to tylko sztylet. Co innego walka w ciemnym zaułku i jakimś oprychem, a co innego regularna bitwa. Gdyby nie jego umiejętne lawirowanie i wręcz dbałość o unikanie pierwszych szeregów walczących, to pewnie jego ciało też by teraz zbierali z ulicy.

Dotarł bez większych zaczepek do niezniszczonej części miasteczka. Gdy zaczęło przybywać ludzi na ulicy wszedł do pierwszej lepszej gospody. Padło na "Podpłomyk". Rozejrzał się po sali - tłoczno, cuchnąco, ale i ponuro, jak w każdej innej jakie odwiedzał w ostatnie dni. Pomimo grobowej atmosfery i małej ilości rozmów i tak było dosyć szumnie.
- Kufelek gospodarzu, jeno nie jakieś popłuczyny.
Po chwili rzucił kilka drobniaków zabierając kufel. Usiadł w kącie obserwując uważnie otoczenie. Spróbował piwa i splunął z niesmakiem na podłogę. Uniósł kufel i patrząc morderczym wzrokiem na gospodarza tego przybytku wskazał go palcem. Szynkarz tylko uśmiechnął się lekko i rozłożył bezradnie ręce. Gustav miał ewidentną ochotę zetrzeć ten uśmieszek z twarzy grubaska.
~ Może kogoś napuścić? Ten krasnolud wygląda obiecująco. Wyraźnie ma podły humor i pewnie sobie by też ulżył za te szczyny.
Już się podnosił, kiedy na zewnątrz zrobił się tumult i doleciały go okrzyki o jakimś obwieszczeniu jakiego kapitana. Niestety, pijany jak bela mieszczuch zajmujący miejsce nieopodal akurat zaczął bełkotać o swych krzywdach zagłuszając przy tym dokładną treść informacji. W karczmie zrobił się nagle tumult i niemal jednocześnie do wyjścia skierowało się kilkanaście osób z wyglądu bynajmniej nie mieszczuchy. Siegfried wzruszył ramionami i bez żalu pozostawił kufel udając się w grupką na zewnątrz.
 
__________________
ZauraK

Ostatnio edytowane przez ZauraK : 17-07-2019 o 12:11.
ZauraK jest offline