Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2019, 08:10   #14
Tabasa
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Wiadomości, które Manea i pozostali zebrali na temat Carrigana nie napawały optymizmem. Z realcji marynarzy, zabójca jej ojca mógł być wszędzie i nigdzie jednocześnie, bo żaden z nich nie mógł dokładnie sprecyzować, czy gdzieś go widział, czy tylko słyszał, że tam może przebywać. Manea była podłamana, ale chyba sama sobie była też trochę winna - tak bardzo nastawiła się na to, że odnajdzie tu ludzi Carrigana (a być może i jego samego), że nie brała pod uwagę innej opcji. I po raz kolejny życie sprowadziło ją na ziemię.

Aza również nie miała szcząścia w temacie swojego krewnego, choć ona mogła chyba mówić o jeszcze większym pechu, gdyż ponoć statek, na którym się znajdował, wypłynął z rana, zanim oni zdążyli dobić do brzegu. To się nazywa niefart.
- Nie łam się, Aza, na pewno w końcu spotkasz swojego krewniaka, a skoro byłaś już tak blisko, to znaczy, że być może bogowie mają na razie dla ciebie coś innego w planach. I dla mnie w sumie też - próbowała ją pocieszać półelfka, choć sama w zbyt dobrym nastroju nie była.

Jakoś odechciało jej się iść na paradę do tartaku, ale skoro pozostali chcieli ją zobaczyć, to i ona zmusiła się w sobie. Poza tym, może na miejscu jeszcze rozpyta o Carrigana, choć tym razem na nic nie liczyła i nie robiła sobie żadnych nadziei. Nie odzywając się za wiele ruszyła z towarzyszami i wybierając boczną uliczkę nadziali się na bandę bandziorów, którzy chcieli ich okraść. A nawet coś więcej. Obelg w swoją stronę i w stronę Azy kobieta nie zdzierżyła, a że miała już wcześniej dość paskudny nastrój, od razu sięgnęła po pistolet przy pasie i wycelowała w pierwszę lepszę gębę.

- Zejdźcie nam z drogi, albo za chwilę łeb jednego z was eksploduje jak dojrzały arbuz. Myślicie, że z tej odległości spudłuję, gnoje?! - wysyczała przez zaciśnięte zęby. Darvan uniósł ręce i cofnął się, co pewnie oznaczało, że również coś kombinował. - Moi przyjaciele to potężni wojownicy i czarownicy, nie macie z nami szans! Więc albo zabierzecie dupę w troki i ocalicie życie, albo za chwilę zginiecie! - Manea wpatrywała się pewnym siebie, wręcz niebezpiecznym wzrokiem w każdego z piratów.
 
Tabasa jest offline