Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2019, 08:24   #76
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Dzień przed misją

Ashley wstała późno sprawdziła telefon i mail. Odpisała na parę wiadomości jedząc tosty z bananami i masłem czekoladowym. Pobawiła się z psem a potem spakowała torbę z drugim śniadaniem które pewnie będzie robić jako obiad.
Wzięła Butcha na smycz i wyszła z mieszkania zostawiając bałagan, jakoś ostatnie dni nie wpływały dobrze na jej zachowanie czystości. Chociaż sprzątanie po psotach psa wychodziło jej jako tako w porządku.

Po hangarze krzątali się standardowi ludzie z dostępem. Hansen poprzedniego dnia uprzątnęła jeden magazynek kratowy teraz wyciągnęła jeden z starszych kocyków. Ułożyła na podłodze kocyk i wyrzuciła parę przyniesionych gryzaków.
- Proszę, świetlica. - Powiedziała do psa a ten uraczył ją bolesnym spojrzeniem przyszłego więźnia. -[i] Oj nie patrz tak na mnie nabrudziłeś wczoraj więc dzisiaj masz izolatkę. Do środka.
Pies wszedł do środka i zwinął się w kłębek na kocyku i kiedy drzwiczki zamykały się nadal patrzył na nią skrzywdzonym wzrokiem porzuconego zwierzęcia. Medyczka prawie nie domknęła przez to wzrokowe oskarżenie drzwi.

Kolejne godziny spędziła na kolejnym treningu w zbroi. Przyzwyczajając się do niej i podwyższając stopień trudności toru. Chociaż daleko było o prawdziwą potyczkę z drugim przeciwnikiem to powinno wystarczyć na razie.

Po paru godzinach poczuła się głodna. Zostawiała zbroje w magazynie i poszła po psa. Wyszli na zewnątrz hangaru na mały nieużytek porośnięty trawą i chwastami regularnie koszonymi. Butch obdarowany darem wolności biegał po nieużytku w kółkach, czasem też skakał. Hansen w tym czasie rozłożyła sobie kurtkę na trawie na której przysiadła i wyjęła pojemnik z drugim śniadaniem.
Kanapki z chlebem kukurydzianym, mięsem z indyka i multum pokrojonych warzyw.

Podobnie jak w normalnych zbrojach szybko robiło się gorąco. Ashley czuła na sobie warstwę lepkiego potu. Na dworze też było gorąco ale co jakiś czas lekki powiew wiatru chłodził skórę. Po jakimś czasie pies zwrócił uwagę że jego właścicielka ma jedzenie i przyszedł udawać diabetyka z niskim poziomem cukru.
- No nie, żebrzemy dzisiaj na maksa…
Pies zapiszczał żałośnie jak umierający i zrobił podający ruch łapą.
- No dobrze dobrze masz. - Kawałek indyka poleciał wprost do paszczy psa. Ostatnią kanapkę zjedli na spółe. Ashley jadła warzywka a Butch zajął się mięsem.
Hansen kiedyś nie uwierzyłaby w “uzdrawiającą moc psów” ale teraz kiedy argentyńczyk potrafił rozproszyć jej uwagę od natrętnych myśli zmieniła zdanie.
Zwierz odwrócił jej uwagę od mijającego czasu. Mijającego czasu nadal bez odpowiedzi od Hamato. Tyle że kiedy wróciła na hale treningową te myśli wróciły. Natrętne, mroczne i smutne. Zamiast skupić się na tym co robić w treningu jej myśli wędrowały po fatalistycznych i oczywistych dla niej wniosków.

“Nie odzywa się bo wie że odpowiedź mi się nie spodoba…”
”Trzeba było nic nie robić...nie wtedy..to była zła chwila
”To było głupie…”
”Paul. On przynajmniej miał plany się oświadczyć...biedny Paul...nie powinnam uciekać z Hawaii...”
”mógłby przynajmniej mieć odwagę powiedzieć mi w twarz że zostaje z Yoko…”

I tak to trwało póki w końcu jej myśli nie sprawiły że dostała obrotowym ramieniem mechanicznej przeszkody i wylądowała na plecach z wypchniętym powietrzem z płuc.
- Cholera…- Powiedziała rozgniewana na siebie, na maszynę na zbroje i na Hamato. - ...nie, mam dość.
Skończyła symulacje, o ile poranna była jeszcze w granicach normy to pomiary tej były, delikatnie mówiąc ‘tragiczne”. “Dobrze, że nikt tych statystyk nie ogląda...chyba” Pomyślała rejestrując wynik który świadczył, że maszyny, w przenośni, pozamiatały nią podłogę. Miała dosyć, nie było późno ale pora obiadowa dawno minęła. Wysłała sms do messy zamawiając sobie pewną formę obiadokolacji na wynos. Pod prysznicem, zastanowiła się jak reszta spędza czas w Vegas i pożałowała, że nie pojechała z nimi.
Pozostało jej spędzić spokojny wieczór z butelka wina, psem i duża pizzą z pieczarkami, papryką, kurczakiem i podwójnym serem, zagłuszając swoje myśli puszczając playliste z odmóżdżającymi filmami.
 
Obca jest offline