Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2019, 20:49   #103
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Szukając pomocy

Obudziła się nagle.. przed czasem. Jej przyjaciółka spała jak zabita, choć to akurat nie dziwiło. Młoda Kalata była śpiochem. Perka była przerażona… ciocia chce zrobić krzywdę mamie? Nie to, że jej nie rozumiała, ale… to była rodzina… choć… mama chciała zabić ciocię. Czuła jak narasta w niej rozpacz. Musiała jakoś się uspokoić. Położyła się przed Wilgą, przywierając piersiami do biustu malarki i zaczęła ją całować. Mocno, namiętnie.
- Już? Wstajemy…? - ziewnęła Wilga odruchowo prężąc pieszczony biust.
- Miałam koszmar… potrzebuję… mocno. - Perka czuła łzy cisnące się jej pod powiekami. Zachłannie sięgała pod piżamkę kochanki, tuląc się do niej.
- Ddobrze.- wymruczała pojękując cicho Wilga, której te drapieżne pieszczoty nie pozostawiały jej ciało obojętnym.- Jak ci pomóc? Jak… chcesz?
- Mocno.. chciałabym byś mnie wzięła.. tak bym nie mogła myśleć. - Perka zaczęła się ocierać swoimi biodrami o biodra kochanki.
- Mam zapiąć na sobie zabawkę i zrobić mocno?- zamruczała cicho Jagoda, wsuwając udo między biodra rudowłosej.
- Tak… możesz wziąć dwie.. trzy… - Perka pochwyciła pośladki Wilgi i przesuwała między nimi palcami.
- Mogę doczepić jedną.- zawstydziła się malarka.- A ty mnie musisz puścić. Żebym założyła.
Perka niechętnie uwolniła kochankę ze swoich objęć.
- Drugą możesz wsunąć… na co tylko masz ochotę. - Głos Zosi był rozpalony, chciała jak najszybciej poczuć w sobie twardą obecność.. inną niż obecność cioci.
- Dobrze... wypnij pupę.- mruknęła Jagoda sięgając po wibrator i włączając go.
Perka posłusznie oparła twarz o poduszkę mocno unosząc swoje pośladki i rozchylając nieco uda by ułatwić malarce atak. Ta bezlitośnie wypełniła jej ciało drżącą zabawką, pozwalając aby te wibracje przyniosły tymczasową ulgę, podczas gdy ona sama zajmie się zapinaniem uprzęży… z czym miała lekki kłopot.
Perka czuła jak chwilowa ulga zmienia się w torturę. Chciała więcej… mocniej. Musiała choć na chwilę nie myśleć.
- Pani.. błagam… - Wyjęczała w poduszkę kręcąc pupą by spotęgować doznania od wibratora.
- Chwila to draństwo nie chce się dopiąć. Zupełnie jakby mi tyłek urósł.- narzekała gniewnie malarka i odetchnęła z ulgą. - Już idę.
Perka zerknęła na kochankę, czując jak na jej widok robi się jej jeszcze cieplej. Nie mogła pozwolić,by Jagodzie stała się krzywda. Artystka wpakowała się na łóżko chwyciła za kręcące się pośladki i bezceremonialnie nabiła kochankę na swój sztuczny narząd, a potem znów i znów… pospiesznie i bezlitośnie.
Zosia krzyknęła z rozkoszy i bólu i poddała się agresywnym szturmom pozwalając myślom odpłynąć. Nie było cioci… matki… Był tylko ból i przyjemność, którą z sobą niósł.
A jej kochanka wbijając paznokcie lewej dłoni w pupę Perki, palcami prawej dłoni napierały na tkwiący między pośladkami przedmiot. Rudowłosa czarownica była podbijana bezlitośnie z dwóch stron.
Perka miętosiła w tym czasie swoje piersi… gdyby coś jeszcze wypełniło jej usta… Wizja męskości Patryka.. jego ciepłego ciała… jego nasienia na języku i ataki Wilgi, sprawiły że doszła z głośnym okrzykiem.
- Pomogło?- spytała czule Jagoda, gdy zorientowała się, że Zosia dotarła na szczyt.
- Tak… jest cudownie. - Perka wtuliła głowę w poduszkę.
- Too.. co teraz?- zapytała cicho malarka głaszcząc kochankę po pupie.
- Mam mały kłopot. - Zosia przymknęła oczy poddając się wibracjom, które podtrzymywały ciepło w jej wnętrzu.
- No. Twój rodzinny kłopot.- odparła cicho Wilga.
- Ciocia.. Wilhelmina, odwiedziłą mnie we śnie. - Zosia westchnęła ciężko i obejrzała się na malarkę. - Chce zrobić krzywdę mojej matce… chce bym opuściła Warszawę.
-Acha. A co ty zrobisz?- spytała strapiona okularnica.
- Nie chce by stała ci się krzywda… ale nie mogę też zostawić matki. - Perka przekręciła się na łóżku nie wydobywają wibratora. - Muszę ją uprzedzić.
- Ale ona chyba wie, że jej siostra chce zrobić jej krzywdę. Pokazałyśmy rysunek.- przypomniała jej okularnica.
- Wie.... nie wiem.. nie chcę jej zostawiać samej… ale nie wiem czy jestem w stanie pomóc w jakikolwiek sposób. - Zosia poczuła jak znów narasta w niej frustracja i to taka, której nie była w stanie osłabić nawet działająca w jej wnętrzu zabawka. - Że też jestem taka słaba.
- Nie jesteś słaba, no i… masz… mnie i … możemy kogoś jeszcze ściągnąć do pomocy, prawda?- zafrapowała się Jagoda całując nieśmiało pupę kochanki.
- Tylko jakie mamy szanse z babą jagą… gdyby ściągnąć salamandrę.. i dziewczyny… Już raz żmij zabrał ją na dno oceanu. - Zosia zaczęła się wahać. - Tylko jak ją znaleźć?
- Czarownika znalazłam.- wspomniała wstydliwie malarka. - Do dworku mam telefon i przecież mamy telefony do reszty czarownic. Myśmy do Warszawy jechały bez pośpiechu i meandrując. One mogą szybciej.
- Nie chcę ciebie narażać, wiesz? - Perka uśmiechnęła się ciepło do kochanki.
- Beze mnie nie przywołasz Żmija.- mruknęła cicho malarka i dała mocnego klapsa pośladek Zosi.- Ale za ty swoje cztery litery zamierzasz narażać chętnie, co? Tobie może coś się stać, a ja mam się gdzieś ukryć i martwić?
- Mrau… - Perka uśmiechnęła się lubieżnie. - Wolę cię martwiącą się niż martwą.
- Ja też wolę cię żywą niż martwą. Może więc przywiążę cię do łóżka i uczynię moją niewolnicą na czas tego kryzysu?- zagroziła żartobliwie.- Wtedy też będziesz bezpieczna ze mną.
- To byłoby bardzo po woli Wilhelminy… i nie powiem byłoby bardzo przyjemne. - Perka zaśmiała się. - Ale… nie mogę zostawić matki. Jeśli nie ciotka, to zabiłyby mnie wyrzuty sumienia.
- Wiem. Nie możesz też mnie chować. Gdy mogę się przydać.- przypomniała jej Jagoda splatając ręce na biuście.
- Nie mogę… jesteś dorosłą czarownicą. - Zosia przesunęła wygłodniałym wzrokiem po piersiach malarki.
- Dorosłą… prawie-czarownicą. - mruknęła zawstydzona okularnica.
- Czy moja Pani wydobędzie ze mnie tą zabawkę? Chyba czeka nas dużo pracy. - Perka rozchyliła szerzej nogi dając Jagodzie do siebie dostęp.
- Leniuszek…- mruknęła malarka pomagając się uwolnić rudowłosej od przyjemnego intruza.
- Zgrzeszyłabym nie wykorzystując okazji, by twoje paluszki znalazły się przy mojej pupie. - Perka wyprężyła się i zamruczała czując opuszczającą jej ciało obecność.
- No no no… jakoś nie mogę uwierzyć , że nie miałaś lepszych kochanek w łóżku ode mnie.- stwierdziła ironicznie Wilga.
- Tak uroczych i władczych zarazem? Chyba nigdy. - Perka usiadła na łóżku i pocałowała malarkę.
- Bardziej sprawne w łóżku z pewnością.- mruknęła zawstydzona Jagoda.
- Według mnie jesteś bardzo sprawna. - Zosia sięgnęła do piersi kochanki i ścisnęła ją. - Szybko się uczysz.
- No…a ty najbardziej tego lubisz mnie uczyć.- zamruczała pod tym dotykiem Jagoda prężąc się leniwie.
- A chciałabyś się nauczyć czegoś innego? - Perka pociągnęła Wilgę do siebie i przytuliła mocno.
- Nie wiem. - wzruszyła ramionami malarka i przymknęła oczy. - Dobrze mi teraz, gdy znam teraz tyle osób, które… nie boją się moich ataków.
- I jeśli będziesz chciała… i przeżyjemy ten nasz szalony pomysł… jest szansa, że poznać jeszcze więcej. - Perka pocałowała Wilgę ponownie, zachłannie obejmując jej wargi w posiadanie. Zaskoczona tą napaścią malarka przez moment opierała się pocałunkowi, bo potem całkowicie ulec przeciwniczce i namiętnie przyłączyć się do tego pocałunku.
Zosia wiedziała, że nie może tego ciągnąć zbyt długo, musiały wykonać kilka telefonów, jednak choć chwila takiej czułości działała zbawiennie na jej nadszarpnięte nerwy.
- Więc… dzwonimy? Ty dwór, ja Salamandra? Asia… - Perka oderwała się od kochanki gdy obu im zabrakło oddechu i spojrzała na nią z uśmiechem.
- Acha. -zgodziła się z nią Jagoda. - Mam nadzieję że Ruta jeszcze nie uciekła z dworku.
- Wyglądało, że jej się tam podobało. - Perka wypuściła kochankę z objęć i wstała z łóżka.
- Gdy byłyśmy wszystkie razem i miała kogo macać. Nie tak łatwo wytrzymać samej.- odparła z uśmiechem Wilga.
- Zdziwiłabym się gdyby sobie kogoś nie znalazła. Choć chyba nie zajęła Patryka… - Perka podeszła do swojego telefonu i zerknęła czy nie ma żadnych wiadomości. - Może powinnyśmy też odezwać się do Liszki… nie wiem czy da radę nam pomóc.
- Może…- stwierdziła z uśmiechem Wilga i zadzwoniła. - Cześć. Co u nas? Dobrze…Przepraszam powinnyśmy dzwonić częściej. Co się działo… no dużo. Czemu akurat o to pytasz?- zaczerwieniła się okularnica.
Perka w tym czasie wybrała numer do Asi.
- Słucham? Co tam u was? - rzekła przyjaźnie, choć wyraźnie zaskoczona.
- Jesteśmy w Warszawie… i mamy małe kłopoty. - Zosia nie za bardzo wiedziała jak opowiedzieć o tym co je spotkało. - A co u ciebie, nie przeszkadzam?
- Trochę wiosennego sprzątania. - usłyszała w odpowiedzi. - Nic konkretnego. U mnie na bagnach spokój i sama wiesz kto po sąsiedztwie, więc nie muszę za wiele robić.
- Mamy problem z tą Babą Jagą i… chciałybyśmy z Wilgą spróbować ją dopaść. - Zosia ostrożnie ważyła słowa.
- Wy dwie? To trochę… nierozsądne nie uważasz?- oceniła chłodno Świerga.- To szaleństwo i niepotrzebne ryzykanctwo.
Chwila ciszy.- Może pojutrze pójdziecie ją szukać? Ode mnie jest kawałek drogi do Warszawy. A i muszę porządny transport sobie załatwić.
- Mam nadzieję, że mamy tyle czasu… ale zaczekamy na ciebie. - Perka odetchnęła. Asia chciała im pomóc.
- Postaram się jak najszybciej. Masz pod ręką notatnik?- zapytała.
Zosia podeszła do biurka i wydobyła z niego jakiś zeszyt.
- Już mam. Coś zapisać? - Sięgnęła po jeden z długopisów i wypięła się, opierając się o biurko.
- Adres Andrzeja. To… kotołak. Trochę dzikus, ale możesz powołać się na mnie. Może wam pomoże. Mieszka w Warszawie.- rzekła Joanna i podyktowała adres w centrum miasta.
- Dzięki… Pogadam z nim. - Zosia uśmiechnęła się do słuchawki. - To do zobaczenia i.. dziękuję.
- Nie ma sprawy. Zadzwonię jak już będę w mieście.- odparła Świerga kończąc rozmowę.
- Ruta przyjedzie. Z mnóstwem eliksirów… takich rozrywkowych. Chyba nie zrozumiała z czym będziemy walczyć. Zasypała mnie pytaniami.- pisnęła zawstydzona Jagoda składając swój raport.
- Jakimi pytaniami? - Perka zerknęła na Wilgę z zainteresowaniem, szukając na telefonie numeru Liszki.
- No wiesz… z kim? Gdzie? Jak? Nasze przygody i rozrywki. Wszystkie pikantne szczegóły.- malarka pąsowiała coraz bardziej na twarzy.
- Och to będziesz mogła jej opowiedzieć o spotkaniu z Kingą. - Perka wybrała numer Liszki. - Asia dała mi na kogoś namiar.. nie wiem czy go nie odwiedzić dziś przed wypadem do źródła.
- Powiedziałam… wszystko… przycisnęła mnie… planuje cię zniewolić wraz ze mną.- pisnęła zawstydzona Jagoda.- Przepraszam… zagadała mnie.
- Nie przejmuj się tym. - Perka czekała na połączenie ze starszą czarownicą. - Myślę, że to będzie dla mnie bardzo przyjemne.
- Tak? -głos Liszki był jak zwykle dystyngowany.
- Cześć tu Zosia. Obiecałam, że będę się odzywać gdyby były kłopoty… - Perka znów zaczęła ostrożnie.
- Domyślam się, że poważne?- zapytała Liszka.
- Wiemy, że na kogoś mi bliskiego poluje Baba Jaga. - Perka mówiła znów powoli i ostrożnie, nie była pewna ile chce zdradzać.
- Powinnaś poinformować miejscowe wiedźmy. Gdzie jesteś? - zapytała pospiesznie Liszka.
- W Warszawie i szefowa kręgu już wie. - Zosia westchnęła ciężko.
- I nic z tym nie robi? Warszawa… to problem.- oceniła smętnie Liszka.- Pewnie wiesz jak terytorialne tam są elitki. Nie będę mogła przybyć z całym moim kręgiem.
- To długa historia i obawiam się, że nie na telefon. - Perka starała się by nie zabrzmiało to zbyt dramatycznie. - Gdybyś miała choćby pomysł jak możemy się zabezpieczyć…. Nie chcę byś się narażała.
- Nigdy nie walczyłam z Babą Jagą… postaram się zjawić, ale bez mojego kręgu. - obiecała Liszka.
- Dziękuję. - Zosia pożegnała się ze starszą i wybrała numer Salamandry, zerkając na Jagodę.
- I jak nam idzie?- zapytała cicho malarka.
- Asia przyjedzie… Liszka też… - Perka przysłuchiwała się sygnałowi w telefonie.
- To dobrze.- rozpromieniła się Jagoda, a Zosia posłyszała znajomy głos.
- Słucham?
- Cześć tu Perka.. przerwałam ci jakąś orgię? - Ruda czarownica uśmiechnęła się do słuchawki.
- Może taką malutką. Niestety w telewizorze. Oglądam dokument o Rzymie.- odparła czarownica.- A czemu pytasz?
- Bo mamy plan zapolować na Babę Jagę… byłam ciekawa czy chciałabyś… - Zosia zawahała się.
- Oj… figlarko. Ty wiesz jak mi słodzić do uszka. Mów więcej. - to Salamandry zrobił się zmysłowy.
- Chyba jest w okolicy stolicy… Wilga może da radę ją zlokalizować… chciałybyśmy przyzwać Żmija… na razie tyle planów. - Perka westchnęła ciężko.
- Dasz mi okazję pomachać szabelką?- zamruczała coraz bardziej zainteresowana. Co akurat było do przewidzenia. Teofila była dość kontrowersyjną czarownicą.
- Ja .. nie wiem… Baba Jaga? Raczej na pewno. Aż się boję pomyśleć czym może w nas rzucić jak już będziemy biegały na golasa. - Zosia mimo woli uśmiechnęła się. Entuzjazm Salamandry był nieco zaraźliwy, choć to co planowały.. było głupie… niebezpieczne… nierealne.
- Z pewnością coś niebezpiecznego. Czyż ta myśl nie jest ekscytująca? Będziemy musiały użyć wszystkich naszych talentów, by ją pokonać, ale za to przejdziemy do legend.- odparła z entuzjazmem Salamandra nawet nie biorąc pod uwagę możliwości poniesienia porażki.
- Podeślę ci mój adres… - Perka pożegnała się z Teofilą i odetchnęła. Dopiero po chwili zerknęła na kartkę z adresem, a po niej na godzinę.
- Salamandra się zgodziła? Ruta. Świerga. Liszka.- wyliczała Jagoda z ciepłym uśmiechem. - Będzie nam tu ciasno.
- Mogłabym je sprosić do matki, ale… to chyba nie najlepszy pomysł. - Perka zamyśliła się. - Może do babci? Odwiedziłabym dziś tą osobę… - Wskazała podbródkiem na kartkę i spojrzała na Jagodę. - Wybaczysz mi jeśli spotkamy się dopiero w nocy z Kingą? Może potem będzie chwila na zabawę?
- Oczywiście.- rzekła z uśmiechem okularnica całując policzek Zosi.
- No to umówię się z Kingą na później i sprawdzimy kogo nam poleciła Asia. - Perka wybrała numer sklepikarki i umówiła się na wspólny dojazd do źródełka spod sklepu. Kinga i tak mieszkała piętro wyżej. Założyła zwiewną sukienkę, polecając Jagodzie coś podobnego i mogły jechać w odwiedziny.

- Właściwie to do kogo jedziemy? I po co?- zapytała Wilga, osłonięta dość wiele zakrywającą u góry czarną sukienką, zasuwaną na zamek z tyłu (który Zosia musiała sama jej zasunąć). Jej plusem było to, że od pupy była luźna i falbaniasta. I sięgała do kolana.
- To podobno kotołak.. Andrzej… - Perka cały czas zerkała na wskazania nawigacji, starając się trafić do siedziby, znajomego Asi. - Podobno… będzie nam mógł pomóc.
- Brzmi groźnie. Mamy plan jakiś?- zapytała cicho Jagoda.
- Czy zauważyłaś bym kiedykolwiek coś planowała? - Zosia wyszczerzyła się do malarki. - To znajomy Asi.. może za bardzo nie podrapie.
- Może?- pisnęła wystraszona malarka.
- Na szczęście potem jedziemy do źródła, powinno się ładnie wygoić. - Perka mrugnęła do swojej kompanki. - Będziesz chciała iść ze mną, czy poczekasz z Duchem?
- Boję się łaków. Świerga mnie czasem przerażała, a nawet nim nie była.- zawstydziła się malarka. - Przepraszam.
- Nie masz za co. Ja jestem przyzwyczajona.. duchy też bywają dzikie. - Zosia zatrzymała się przy domu, który wskazywała jej nawigacja. - To zaczekaj tutaj. Postaram się niebawem wrócić… Duch raczej wyczuje jakby działo się coś złego.
- Dobrze.- odparła potulnie malarka i dodała ciszej. - Uważaj na siebie.
- Będę. - Zosia wysiadła z auta pozostawiając Wildze kluczyki i ruszyła na poszukiwanie wejścia do odpowiedniego budynku.
 
Aiko jest offline