Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2019, 17:00   #100
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
iablę uczyniło jak powiedziało. Raz jeszcze udało się do kominka i obwiązało wokół niego własny kawałek liny. Pociągnęło, by sprawdzić, czy wszystko gra, po czym ostrożnie zbliżyło się do Neffa. Oboje stanęli na samym końcu krawędzi, po czym zaczęli stopniowo schodzić w dół zważając na każdy krok. W międzyczasie kruk siedzący na ramieniu Troy wzbił się w powietrze i zataczając niewielkie koło krążył nad rozpadliną. Wiedźma zaś zamknęła oczy i oparła obie dłonie o kostur. Zaraz za dwójką towarzyszy na skraju wyrwy pojawił się Mukale, którego kroki były tak delikatne, że żadna z desek nie śmiała wydać najmniejszego dźwięku. W skupieniu obserwował poczynania swych kompanów, a święta włócznia spoczywała w jego dłoniach gotowa do ataku.

Schodzenie po linie było dla Neffa zadaniem niezwykle prostym. Jego elfie stopy bez trudu znajdowały potrzebne im oparcie, to też bez większych kłopotów, szybko znalazł się na dole. Natomiast Pelaios nie radził sobie zbyt dobrze. Trudno było stwierdzić czy to była to kwestia liny, czy może nerwów, lecz szło mu opornie. Kawałki ziemi i kamienie uciekały mu spod nóg i znikały między pędami na dole. W pewnym momencie poczuł, jak trzymająca go lina traci napięcie. Zawiązana wokół kominka pętla zsunęła się bez większego trudu, a Pelaios z chrzęstem runął w sam środek kłębowiska pędów, które jednakowoż wytłumiły siłę upadku. Nim zdołał się podnieść w umyśle wybuchło ostrzegawcze uczucie. Roślina pod nim w jednej chwili zaczęła się wić i oplatać jego ciało. W przypływie adrenaliny, niemal odruchowo udało mu się jednak wyrwać z pułapki, wstać na równe nogi i stanąć obok Neffa. To co jeszcze przed chwilą wyglądało na grubą warstwę roślinnych łodyg przypominało raczej studnię pełną wijących się węży.
Cely, aż podskoczyła słysząc upadek jednego z towarzyszy.
Jesteście cali?! – zawołała.
W odpowiedzi, Pelaios który jeszcze chwilę temu wspominał o zachowaniu ciszy zaklnął bardzo głośno i szpetnie używając najbardziej wyszukanych bluzg z gnomiego języka. Dopadł do ściany starając się balansować na ruszającym się kłębowisku zieleniny. Dłońmi zaczął szukać punktu zaczepienia, by móc się podciągnąć.
Czyli nic mu nie jest… – burknęła pod nosem pół-drowka, słysząc niezrozumiałe przez nią, aczkolwiek nasycone złością słowa diabelstwa.
Coś ciekawego tam na dole? – spytała już ciszej.
”Wciągnijcie nas z powrotem! Szybko!” – starał się przekazać telepatycznie Neff, podając Pelaiosowi linę.
Słysząc wezwanie Neffa kapłanka rzuciła się na ratunek. Jedna lina się rozwiązała, ale druga ciągle się trzymała.
Złapcie się razem! – krzyknęła i potem zaczęła ciągnąć. Mukale widząc co się dzieje natychmiast znalazł się przy kapłance i również chwycił za linę. Na dole Pelaios czym prędzej złapał za podany mu przez elfa sznur. Ten niemal natychmiast napiął się i ruszyli ku górze. Część pędów pomknęła za nimi, lecz Neff skutecznie zniechęcił je wymachując kosturem. Po chwili byli już na górze widząc jak kłębiące się na dole pędy stopniowo zastygają w bezruchu.
Gdy tylko znaleźli się na górze, Neff wypuścił wstrzymywane z emocji powietrze.
Ktokolwiek tam był, chyba nie będziemy w stanie go już uratować.
Hanah zacisnęła usta na tę wiadomość. Zmówiłą pospiesznie modlitwę za dusze zmarłego.
Tamtędy można przejść – dodała ciszej wskazując pokój który sprawdziła.
Cely skinęła głową, zgadzając się.
To chodźmy
Nie chcąc okazywać mniejszego męstwa niż inni współplemieńcy, wojownik Mutampa chwycił mocniej swoją broń i ruszył pierwszy, krocząc cicho niczym podczas łowów. Zmysły miał ostre jak grot włóczni swego ojca.
Pelaios stał przez dłuższy moment wspierając się na kolanach, zbierając siły. Spodziewał się zagrożenia… ale nie źle zawiązanej liny. To było… żałosne. Zdarzało mu się popełniać błędy, ale nie tak trywialne.
W końcu pokręcił głową do swoich myśli i ruszył bez słowa za Mukalem. Po drodze zauważył w końcu, że Hanah niesie jakiś miecz, więc zwrócił na to uwagę.
Więc jednak nie gardzisz bronią?
Znalazłam. Gdyby nie zamieszanie chciałam go komuś oddać. Ale no… mniejsza – po tych słowach odłożyła go opierając o ścianę.
Dzięki raz jeszcze za użyczenie laski. Zwracam nienaruszoną – powiedział elf oddając przedmiot kapłance. Spojrzał na odłożony miecz – Wspaniałe ostrze. Wezmę je ze sobą jeśli nie masz nic przeciwko. Szkoda by zostało tu zapomniane.

iedy wkroczyli do pomieszczenia wyglądającego na jadalnię odkryli, że wisi tam jeszcze jeden obraz. Kolejny portret przedstawiający tego samego potężnie zbudowanego męża co wcześniej, lecz twarz jego była jeszcze surowsza i poprzecinana szramami oraz zmarszczkami, zaś włosy dopadła postępująca siwizna. Towarzyszyła mu młoda, zdecydowanie w wieku na wydanie blada dziewczyna o smutnych oczach. Z kolei mijane gablotki i półki prezentowały się jeszcze gorzej, aniżeli wcześniej. Zaścielały je kawałki potłuczonej porcelany i kryształowych pucharów. Niektóre z reprezentacyjnych bibelotów leżały na ziemi, a po innych pozostały jedynie odbite ślady na małych poduszeczkach.

Rowena - mruknął Pelaios pod nosem patrząc na wizerunek bladej dziewczyny.
Znałeś ją? Po nią też cię posłali, czy tylko po mnie? – Zaraz obok siebie usłyszał on głos Valfary.
Nie znałem… ale została wspomniana – odpowiedział Pelaios. – Mam dziwne wrażenie że… nieważne.
Jak masz coś powiedzieć to mów, a nie okręcasz kota ogonem.
W tej posiadłości miało nie być maga… ale mam wrażenie że dziewczę mogło coś praktykować. Barona nie podejrzewam, a to co się wkoło dzieje nie wygląda jak wypadek natury.
To raczej oczywiste, ale naprawdę sądzisz, że ona? Obiło mi się o uszy, że tutejszy baron był zanadto opiekuńczy wobec swojej potomkini…
Był. Przynajmniej w wiosce tak mówili – spojrzenie obojga przeniosło się na Astine, która również zerknęła na obrazy. – Po tym jak baronowa odeszła.
Nie umiał pogodzić się ze stratą? – Valfara postanowiła podrążyć dalej, lecz dziewczyna odpowiedziała jej jedynie rozłożeniem rąk.
Pelaios nie odpowiedział. Pokiwał jedynie głową na tą uwagę i odnotował w pamięci nowe informacje na temat gospodarza. Valfara zmierzyła go wzrokiem, po czym bez słowa ruszyła dalej.

bliżyli się powoli do następnych drzwi, nasłuchiwali chwilę, lecz odpowiedziała im ta sama cisza co poprzednio. Ostrożnie pchnęli je do środka i ich oczom ukazało się bardzo ciemne pomieszczenie z raczej niewielkim oknem. Po krótkich oględzinach okazało się, że trafili do kuchni. Świadczyły o tym zabrudzone stoły i liczne piecyki z rożnami. Gdzieniegdzie walały się sprzęty kuchenne, a pod nogami tańczył taboret przesuwany co i rusz przez kolejnego przechodzącego. Po prawej stronie od wejścia były kolejne drzwi, bardzo proste, bez zdobień z dość dużym prymitywnym zamkiem. Zaraz obok nich na znajdowały się wąskie schody prowadzące na piętro. Z kolei dokładnie naprzeciwko nich były małe, podwójne wrota z prostych desek i kolejnym masywnym zamkiem.

Pomieszczenie było raczej niewielkie to też część z nich musiała zostać w poprzednim pokoju. Spodziewali się po kuchni różnych zapachów, lecz nie czuli absolutnie niczego. Na stołach i deskach do krojenia walały się sczerniałe, wyglądające na zasuszone kawałki jakiegoś mięsiwa. Tknięty ciekawością Mukale trącił jeden z nich palcem, a ten rozsypał się w proch na ich oczach.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/6d/c3/bb/6dc3bb07a299019d205888f3091649a0.png[/MEDIA]

Zerknę co jest na górze. Muk… khm niech ktoś sprawdzi te drzwi – po tych słowach kapłanka ostrożnie podeszła do schodów i zaczęła na nie wchodzić. Omijając ciągnące się po stopniach oraz zwisające w przejściu pnącza powoli pięła się w górę. Ostrożnie wchodziła coraz wyżej i wyżej, aż wreszcie jej oczom zaczęło ukazywać się piętro. Pierwszą rzeczą, którą zobaczyła była górna część rozpadliny przecinająca dach, zaś pod nią ciągnęła się wielka szrama w podłodze, ta sama, którą widziała wcześniej z wielkiej sali. Po swojej lewej, przez rozbitą ścianę dostrzegła fragment jakiegoś pokoju i stojące nad przepaścią podbite krzesło. Odruchowo popatrzyła też w drugą stronę i zauważyła, że korytarz obok schodów poszerzał się. Ze swojej aktualnej pozycji zlokalizowała oplecioną przez roślinę półkę z książkami. Tomów było raczej niewiele i na pierwszy rzut oka nie wyróżniały się niczym szczególnym. Na prawo od biblioteczki dostrzegła coś co przypominało kłębowisko pędów, które nie pokrywało podłogi, a ścianę.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/16/89/1b/16891b93f0a02b1378f8f76cdfd8abe9.png[/MEDIA]

Cely chwilę wpatrywała się jak kapłanka kieruje się na górę, po czym bez słowa ruszyła za nią. Uważała że poruszanie się pojedynczo po nieznanym domu, jeszcze w takim miejscu jak to nie jest dobrym pomysłem.
Hanah… to chyba nie jest najlepszy pomysł się tu rozdzielać, nie wiadomo co tu spotkamy. – stwierdziła stając obok kapłanki i rozglądając się po pokoju.
Hanah westchnęła.
- Robię zwiad Cely. Sprawdzam czy nic się na nas nie czai - wytłumaczyła. - Ale skoro już tu jesteś to pójdź po resztę. Mamy drugi zwój pędów.
- Już po nich idę. - odpowiedziała i poszła po resztę.
-[i] Chodźcie na górę. [i] - przekazała towarzyszom zatrzymując się na jednym z ostatnich stopni.
Zawołanie Iskierki nie brzmiało jakby dziewczynom coś groziło, Neff bez pośpiechu więc udał się w stronę schodów i dalej na górę.
Jest tu coś ciekawego? – zapytał i zwrócił uwagę na półkę. Już miał zamiar podejść i sięgnąć, po którąś z książek, lecz wspomnienie wijących się pnączy powstrzymało go – Ekhm… Czy może któraś z was użyczyłaby mi odrobinę swej magii i przeniosła nią kilka z tamtych tomów?
Cely skinęła twierdząco głową i posłała magiczną dłoń w stronę wskazanych przez elfa tomów.

Zebrawszy się pomiędzy schodami, a rozpadliną zobaczyli, że w pokoju obok, zaraz przy krześle ustawiony był niewielki stolik, na którym leżały kawałeczki rozbitego wazonu. Z kolei dalej, po drugiej stronie rozdarcia ich oczom ukazała się obszerna komoda. Niektóre z szuflad wyglądały na niedomknięte. Niemniej ich głównym zainteresowaniem był fragment korytarza z biblioteczką oraz plątaniną pędów. Postawiwszy jeden lub dwa kroki w tamtym kierunku zobaczyli kończące korytarz okno, zaś w głębi szerszej części przejścia kolejną biblioteczkę. Wówczas pół-drowka skoncentrowała się i przyzwała lewitującą dłoń, która świecąc delikatnym pomarańczowym blaskiem ruszyła ku regałom. Złapała pierwszą lepszą książkę i lekko uginając się pod jej ciężarem dostarczyła Neffowi. Magiczka uczyniła tak jeszcze kilka razy, a elf sprawdzał tytuły i przerzucał strony.

Treść kolejnych tomów nie była jednolita ani specjalnie zaskakująca. Trafił się jeden lub dwa herbarze, coś o polowaniu z sokołami, jeden bogaciej ilustrowany egzemplarz opowieści o eflickim magu Illorenie i brzydkiej Nolenie, a poza tym różnego rodzaju księgi traktujące o historii okolicznych regionów. Stan samego księgozbioru prezentował się naprawdę dobrze. Nigdzie nie znalazł śladów pleśni, zaś oprawy jak i stronice nie nosiły śladów uszkodzeń. Co się zaś tyczyło pisma, był to odręczny wspólny, aczkolwiek wyglądający na pracę zawodowego skryby.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/ca/b0/34/cab0346292b9e7a5cb653ebdacf1c8e3.png[/MEDIA]
 
Jaracz jest offline