Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2019, 15:22   #2
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Wieści o przybyciu dragonborna do Phstant rozniosły się dość szybko. Pomimo znajdowania się na szlaku kupieckim, gdzie karawana z daleka nie była niczym niezwykłym, wysoki i dobrze zbudowany jaszczur postury bardziej zbliżonej do niedźwiedzia z pewnością przyciągał wzrok.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/ea/fc/2b/eafc2b08aa0a61a988c85239cfd4d023.jpg[/MEDIA]

Nadaar odziany był w ciężką lamelkę dokładnie okrywającą jego brązowoszare łuski. U boku przewieszony miał długi miecz, a przez ramie za pomocą skórzanego paska przerzucił okrągłą tarczę.
Ubrania nosił proste i praktyczne, utrzymane w stonowanych kolorach brązu i zieleni. Jedyną wyróżniającą się częścią jego ubioru zdawał się być naszyjnik z symbolem Chauntei, czyli czerwoną różą kwitnącą pośród złotego zboża.

Było już późno po południu kiedy wszedł do pierwszej karczmy którą spotkał na swojej drodze. Jednak ku zdziwieniu miejscowych nie zatrzymał się tam na długo. Po rozmowie z karczmarzem od razu skierował swoje kroki do miejscowego mera Narfwina Kastovicha, który po dłuższej rozmowie zgodził się wysłać go z samego rana w drogę z już niemal gotową do drogi ekspedycją, składającą się z nie mniej niezwykłej zbieraniny najemników.

***


Safanjevo prawie nie miało w sobie nic niezwykłego i gdyby nie monstrualna jak na tej wielkości wieś kaplica, czy raczej już kościół, nie różniło by się niczym od tysiaca innych, jemu podobnych dziur. Jednak zamiast do miejsca kultu, zgodnie udali się do znacznie mniej okazałej, ale lepiej rokującej karczmie.

Nadaar wkroczył do środka i przystanął na chwilę wciągając nosem powietrze i rozglądając się po przytulnym wnętrzu. Nie chcąc blokować swoją posturą przejścia, żwawym krokiem ruszył w stronę karczmarza, zostawiając po drodze tarczę i plecak przy jednej z pustych ław.

- Karczmarzu, podaj nam jadła i koniecznie piwa. Ale takiego zimnego. Prosto z piwniczki. - Powiedział zaskakująco lagodnie jak na aparycję, która nie wyrażała wielu emocji dla nieobytych z jego ludem. Albo na pierwszy rzut oka wyrażała te negatywne. Znając życie, Nadaar postanowił zrezygnować ze zbyt szerokiego uśmiechu. Karczmarz zamarł na chwilę wpatrując się w łuskowatego przybysza, ale brzdęk monet o ladę skutecznie go ocucił.

Gdy właściciel zaczął się uwijać z przygotowaniami, Nadaar rozsiadł się przy ławie niedaleko naburmuszonego gnoma i jako, że ten był najciekawszym z miejscowych zawiesił na nim swoje spojrzenie.

- A skąd ten podły nastrój mości gnomie? Interesa nie poszły po myśli? Napij się z nami. W kompaniji zawsze raźniej, a trudno znaleźć tu bardziej kolorową niż nasza.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline