Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2019, 07:43   #19
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Poszło łatwo i szybko - Jamashowi aż było szkoda, że zbiry nie stawiły większego oporu. Zabierał właśnie nóż, którym rudowłosy idiota, a teraz trup, próbował im grozić, gdy usłyszał klaskanie. Drugą ręką szybkim ruchem porwał także sakiewkę i wyprostował się, patrząc na organizatorkę tego zamieszania. Jako jedyny z ich małej grupki zbliżył się do przeciwników, co było po nim widać - liczne niewielkie rozbryzgi krwi znaczyły jego twarz i ubrania, z większą plamą na przedramieniu, którym zasłonił się przed strugą tryskającą z przeciętego gardła. Undine, wyszczerzył się na propozycję, schował broń oraz zdobycze, po czym pozwolił zaprowadzić się do kamienicy i posadzić na krześle. Rozsiadł się wygodnie, odsuwając do stolika, by móc obserwować zarówno ich nową znajomą, jak i jej ludzi.

Nie kojarzył tej kobiety, ale nie było w tym nic dziwnego, w końcu wypadł z obiegu na ponad dekadę. Co do jednego miał jednak pewność – Varossa Lanteri wyglądała niczym żywcem wyjęta z różnych przedstawień Besmary: piękna, dojrzała kobieta o ciemnej skórze i kruczoczarnych włosach. Oczywiście, Jamash spotkał już wiele jej podobnych, ale żadna nie oferowała mu wyprawy morskiej, obiecując bogate łupy, najpierw narażając go na niebezpieczeństwo. I to jeszcze dokładnie w dniu Festiwalu Rumu! To z pewnością nie był przypadek - a chociaż kolor jej włosów i wiek nie zgadzały się, nie miało to znaczenia. A raczej, miało dodatkowe znaczenie - może te ostatnie lata były testem, talentu, umiejętności, a potem wytrwałości w wierze? A teraz odbierał nagrodę, a raczej dostawał możliwość sięgnięcia po nią? Wszak Morska Banshee nie uznawała jałmużny, jej wyznawcy musieli zapracować na jej łaski, tak samo jak na bogactwa. Tak, musiało właśnie tak być, to była właśnie ta chwila, dla której przybył do Lilywhite.
- Wchodzę w to - rzucił z pewnością, zerkając na Maneę. Kiepsko zaplanowana zemsta półelfki będzie musiała poczekać, albo obejść się bez niego. Niespecjalnie go to teraz obchodziło. - Rozumiem, że zaproponowany podział łupu odnosi się tylko do skarbu, tak? Ewentualne pryzy zdobyte podczas wyprawy będą dzielone według Kodeksu? Masz już osadzoną wszystkie pozycje w załodze? - zapytał Varossę, licząc, że nie wyląduje jako zwykły marynarz na Wodnym Kruku.

Destynacja ich rejsu niespecjalnie go jeszcze obchodziła, a i domyślał się, że kapitan nie poda jej im, dopóki nie wypłyną. Zbyt wielu było chętnych do sprawdzenia prawdziwości legend o skarbach Jemmy Redclaw, by szastać jakimikolwiek informacjami o nich.
 
Sindarin jest offline