Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2019, 14:14   #324
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Morozow cicho westchnęła gdy się z niej wysunął. Poruszyła się na łóżku i chyba zmieniła pozycję, bo szelest pościeli trwał parę chwil. Gdy Prasert wrócił na łóżko, znalazł ją siedzącą i opartą plecami o wezglowie łóżka. Dzięki poduszkom było jej na pewno dalej ciepło, ale przez to że przerwali, jej ciało już zaczęło wytracać temperaturę. Wzięła od niego butelkę i mruknęła.
- Mmm… Pycha… - powiedziała, nawet jeszcze nie pijąc. Za chwilę jednak zaczęła i najwyraźniej jej pragnienie było nie mniejsze od tego, jakie męczyło Privata. Odrzuciła na bok pustą butelkę. Przysunęła się do mężczyzny i odnalazła jego usta. Pocałowała go lekko, po czym polizała po szczęce, pieszczotliwie. Jakby i on jej smakował.
Prasert przybliżył się i złapał jej kolana. Rozchylił je możliwie najszerzej. Podniecała go myśl, jak w tej chwili kobieta mogła wyglądać. Przybliżył się i ją przytulił, przyciskając do wezgłowia. Nina bez wątpienia czuła na swoim ciele jego niesłabnącą erekcję. Cicho jęknął z nieoczekiwanej przyjemności, jaką sprawiły mu pieszczoty Niny. Przysunął do niej głowę i pocałował ją krótko gdziekolwiek był w stanie. W tej ciemności jedynie trochę orientował się w pozycji kobiety. Alkohol nie pomagał mu w tym. Ale Prasertowi jak najbardziej podobał się spowijający ich mrok. Dzięki niemu było dużo bardziej intymniej, choć nie wiedział do końca dlaczego. Może chodziło o to, że gdyby widział Ninę, to mógłby rozproszyć się jej pięknem. Zacząć zastanawiać się, co widziały jej oczy i co skrywała w sobie. Też Morozow mogłaby próbować wyczytać cokolwiek z niego. Jednak teraz byli ludźmi bez twarzy i to było niemożliwe. Stanowili jedynie… a może właśnie aż... parę kochanków. Dwa ciała złączone w prostej, ale jakże prawdziwej miłości. Czysty archetyp, jakby stali się jedną z kart tarota.
- Tak łatwo jest zakochać się w tobie - szepnął do jej ucha.
Nina pogłaskała go czule po policzku.
- Nie każdy dostaje ten przywilej… Ale i nie chcę każdego, tylko ciebie - powiedziała mu. Zdecydowanie chciała, by poczuł się przez nią pragnięty. Kobieta przesunęła swoje dłonie na jego ramiona, a potem w dół jego boków, aż do jego bioder. Rozchyliła uda, by móc przytulić go do siebie mocniej i jednocześnie by ich ciała znów mogły się złączyć. Wyraźnie chciała go mieć znów w sobie, a i na pewno on też chciał się tam znaleźć. Zachęciła go więc ocierając się o jego podbrzusze i męskość swoim własnym ciałem.
Prasert wsunął się w nią. Ta pozycja była dla nich dogodniejsza i mógł poruszać się z większą łatwością, a co najmniej tą samą satysfakcją. Badał wnętrze Niny swoją męskością, czując, jak sprawia jej tym przyjemność. To go jeszcze bardziej nakręciło. Chyba chciał zapytać ją o coś wcześniej, ale wszystko znów przestało się liczyć. Zamiast tego wpił się w jej usta. Łapczywie, jakby to miał być ich ostatni pocałunek. Woda przepłukała posmak wina z ich ust. Privat odniósł dziwne wrażenie, że dotyk ich języków był jeszcze bardziej intymny, niż złączenie bioder. Czy nie powinno być na odwrót? Nina nie pozwoliła mu zastanawiać się. Prasert złapał jej prawą pierś w garść i ścisnął, poruszając się w niej coraz szybciej. A potem znowu zwolnił. Zmieniał prędkość. Raz ruchy były prędkie, gwałtowne, urywane, a następnie niespieszne, leniwe, jakby wyzywające. W pewnym momencie Prasert wszedł w nią całkiem i został w środku, tylko dociskając do niej lędźwia. Szczęście zalewało jego umysł.
Nina oparła sobie dłonie na jego ramionach i dzięki temu mogła utrzymać się cały czas w jednej pozycji, jednocześnie wygodnie przyjmując go w sobie. Wyraźnie sprawiało jej przyjemność to jak się poruszał i jak zmieniał tempo.
Rosjanka odpowiadała biodrami na jego ruchy, a po chwili dołączyły się do tego powoli wzmagające się jęki. Wyglądało na to, że oboje znów wkroczyli na te intensywniejsze obroty, po krótkiej przerwie w postaci picia.
- Jeszcze… Oh, proszę, nie przestawaj - wysapała w jego usta. Przytuliła go, ocierając klatką o jego pierś i pogłaskała go po karku.
- Nie zamierzam - odpowiedział Prasert. - Uwierz… - pchnął ją głęboko - ...mi.
Privat miał nadzieję, że ta noc się nie skończy. Kiedy wzejdzie słońce, przyniesie z sobą miliony różnych normalnych, dziennych problemów. Nie chciał tego. Gdyby tylko mógł, zatrzymałby je. Aby pozostało ukryte na zawsze. A oni obydwoje w objęciach, w tym jednym miejscu, w posiadłości jego siostry. Nie chciał świtu, niósł z sobą tylko obowiązki.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=4mVcb9WcloU[/media]

Prasert przyspieszył. Czuł strużkę potu spływającą po plecach. Oddychał płytko przez usta. Zamknął oczy, choć to nic nie zmieniało. Skoncentrował się na dłoniach Morozow, które wciskały się mocno w jego ramiona. Były takie silne, nie pasowały za bardzo do drobnej sylwetki dziewczyny. Pachniała słodkimi cytrusami nawet teraz. Privat w tej chwili kochał ją tak mocno, że aż chciało mu się płakać. To było tak niebezpieczne, dopuścić do siebie kogoś tak blisko. Nagle zrozumiał motywy niektórych mężczyzn, którzy zastrzelili swoją kobietę po tym, jak ich zdradziła. Wcześniej wydawały mu się dziwne i chore. Przecież nie można uczynić krzywdy komuś, kogo kochasz. Teraz Privat zrozumiał, że jeżeli kocha się bardzo mocno i zrani się kogoś równie dotkliwie, być może nie da się uniknąć szaleństwa. Prasert przyspieszył i wnet docisnął swoje ciało do Niny. Wzbierało w nim napięcie silne i obezwładniające niczym tsunami. Wiedział, że zaraz dojdzie i bał się tego momentu. Nie wiedział, czy będzie w stanie to wytrzymać. Przeżyć rzecz tak mocną.
Zdawało się, że Nina też to przeczuwała, bo ponownie odpowiadała biodrami na jego pchnięcia i nawet starała się zaciskać na nim mocniej, by poczuł rozkosz. Chciała mu dać najwyższy wymiar przyjemności, którego sponsorem było jej ciało. Kobieta sama zdawała się być znów na krawędzi orgazmu. Jej oddechy stały się płytkie i szybkie, pojękiwała, ale nie było już czasu na długie i głośne jęknięcia. Teraz wyraźnie oboje zbliżali się do szczytu i Morozow nie chciała się z niego wycofać, ani pozwolić na to Prasertowi.
Wpiła się w jego usta mocno, kąsając i ssąc, kiedy poczuła jak jego ciało przeszedł ten szczególny, znajomy dreszcz, tuż przed samym końcem. Chciała by ją pożarł całą, by ją wchłonął i byli jednym. Była bardzo blisko i nie chciała by on się odsunął. Ściskała go czule i w pożądaniu.
Prasert czuł się coraz bardziej obezwładniony tym, co nadchodziło. Poruszał się powoli, bo nie był w stanie szybko. Co prawda był już nieco zmęczony fizycznie, jednak nie było to głównym powodem. Każde przesunięcie żołędzi po błonie śluzowej oszałamiało go czystą, nieskrępowaną przyjemnością. Kiedy już jej doświadczył, musiał chwilę ochłonąć przed dostarczeniem sobie kolejnej. Ninie jednak najwyraźniej podobał się ten rytm, bo zdawała się odczuwać ich zbliżenie tak mocno, jak on sam. Wtem Privat wstrzymał oddech i pchnął szybko, kilka razy, bardzo głęboko i mocno. Jak gdyby nie znajdował się w żyjącej istocie, którą mogłoby to zaboleć. W jego umyśle wybuchła jasność oraz rozkosz, która… trwała. Nie sekundę, nie dwie… przedłużała się bardzo długo. Prasert opadł bezwładnie na Ninę, nie był w stanie się kontrolować. Zupełnie jakby utracił władzę nad mięśniami. Nie przeżył w swoim życiu tak długiego orgazmu i w piątej sekundzie poczuł ukłucie zaniepokojenia. Jego ciało nigdy tak nie reagowało, nie wiedział, czy może się nie zepsuło. Po kilku kolejnych sekundach Prasert z trudem złapał się wezgłowia i odsunął się od Niny, żeby znów mogła oddychać. Wysunął się z niej i ponownie wsunął. Zapewniło mu to chorą przyjemność, poruszył się jeszcze kilka razy, czując, że zrobiło się w środku dużo wilgotniej, z jego powodu. To zapewniło mu tak czystą satysfakcję, że gdyby w tej chwili umarł, pewnie odszedłby w pokoju.
Jednak nie umarł i ona również nie. Nina doszła kilka chwil przed nim i gdy na nią upadł, sama nie miała siły by nawet pomyśleć o tym, że ciężej w tej chwili jej się oddychało. Kiedy poruszał się w niej, rozległ się specyficzny, wilgotny odgłos. Czuł, że Morozow była wilgotna między udami od swej własnej wilgoci, a teraz jego nasienia. Kobieta oddychała ciężko, ale zdecydowanie była zadowolona. W pełni rozluźniona i chyba szczęśliwa, bo zaraz uniosła głowę i pocałowała go w klatkę piersiową, po czym przytuliła się do niego. Tak po prostu. Czule. Tym razem bez seksualnych podtekstów. Po prostu chciała by był blisko niej i dokładnie to przekazywał ten prosty, miły gest. Spędziła tak kilka sekund, po czym puściła i opadła na poduszki.
- Nie wychodź ze mnie. Chcę mieć cię w sobie jak najdłużej - poprosiła.
Prasert poczuł zaskoczenie, że Nina naprawdę mogła pragnąć go aż tak mocno. Nie wiedział, czy wynikało to z niskiego poczucia własnej wartości, czy może raczej wcześniejszych paranoidalnych zastanowień o naturze jej zainteresowania nim. Privat pozostał w środku kobiety, jednak czuł, że jego objętość maleje i pewnie niedługo nie będzie to dla Niny szczególnie atrakcyjne. Pocałował ją mocno.
- Wcześniej myślałem, że może jesteś ze mną dlatego, bo mam swoje szczególne właściwości… I że to twoja misja… Ale nawet jeżeli tak było na początku, to nie obchodzi mnie to już. Bo wiem, że teraz mnie naprawdę kochasz - wyszeptał do jej ucha i pocałował ją w policzek. On też ją kochał. Nie wyobrażał sobie życia bez niej i przejmował się tym mocno. Całe życie był niezależny, może trochę samotny, czasami, jednak posiadał kontrolę nad sobą. Świadomość, że już tak nie było… i władza nad nim spoczywała w rękach drugiej osoby… to było przerażające. A zaraz piękne. Privat czuł się oszołomiony tymi wszystkimi niuansami i zawiłościami, których - jak sądził - miał nigdy nie doświadczyć.
Kobieta wysłuchała jego wyznania. Wsunęła palce w jego włosy i przeczesywała je, gładząc go. Pocałowała go w policzek.
- Nie dziwię się, że mogłeś mnie o coś takiego posądzać… Ale nie martw się… Naprawdę cię kocham i chcę cię tylko dla siebie - odpowiedziała mu cicho, jakby ktoś miał podsłuchać ich prywatną, intymną rozmowę. Pocałowała go w usta leciutko i poruszyła nieco biodrami, ale już tylko dla samej pieszczoty, a nie żeby znowu pobudzać go do działania. Wyraźnie czuła dumę, że doszedł w niej. Było jej dobrze.
- Ja ciebie też - powiedział lekko ochrypłym głosem, wychodząc z niej. Czuł się tak dziwnie. To, co się teraz wydarzyło, w dodatku dziwny stan na granicy pijaństwa i trzeźwości oraz powoli przybliżający się ból głowy. Wiedział, że znów musi się napić wody. Ciężko było uwierzyć, że wciąż musiał dbać o takie podstawowe rzeczy, kiedy przed chwilą przeżył coś tak pięknego i nieziemskiego. Wysunął się z niej, po czym wsunął w nią palec. Zagłębił go. Nie miał na celu kontynuowania stosunku, zrobił to odruchowo, nie myśląc. Dotknął miejsca, które dało mu tyle rozkoszy. Kiedy wysunął mokrą dłoń, soki zaczęły wypływać z ciała Niny, ale tego już nie widział.
- Otwieram drugą butelkę. A potem musimy pójść spać i wyspać się. Wystarczy ci, jeżeli wytrzesz się o pościel? - zapytał. Zaczął wyobrażać sobie pochód do łazienki w stanie, w jakim się znajdowali.
Nina zachichotała.
- Mogę się równie dobrze w ogóle nie wycierać. Chcę cię mieć na sobie… Wykąpie się rano… Ale chce mi się też pić… dobrze, że wziąłeś więcej niż jedną wodę… A ja mam w torbie leki na kaca, weźmiemy sobie rano - powiedziała i ziewnęła na samą myśl o spaniu. Usiadła, by móc przyjąć od niego wodę, kiedy znów poszedł po drugą. Kobieta wyraźnie chciała by czuł się komfortowo i w niczym go nie pospieszała, ani nie wyrażała żadnych niepotrzebnych opinii. Napiła się i podziękowała, po czym ułożyła wreszcie poduszki, wyklepując je, a następnie naga wsunęła się pod kołdrę i czekała pod nia na niego.
Drugi raz było Prasertowi łatwiej znaleźć drogę do butelek wody. Wziął jedną z nich. Powinna im wystarczyć. Jeżeli nie, to wstanie po kolejną, choć wątpił w taką konieczność. Już odkręcił i miał się napić, kiedy przypomniał sobie o czymś takim, jak dobre maniery.
- Proszę - podał wodę Ninie. Złapał jej rękę i nakierował na butelkę. - O tutaj - szepnął.
Kiedy Morozow piła, Prasert przysiadł na skraju łóżka i złapał się za głowę. Docisnął ręce do skroni, aby opanować wzbierający się ból. Nic nie powiedział, nie wydał z siebie nawet jęknięcia. Nie chciał, aby Nina martwiła się o niego. Zresztą wcale nie było mu tak źle. Wręcz przeciwnie, czuł się szczęśliwy. A że fizycznie czuł się kiepsko… to chyba tylko dowodziło, że naprawdę było mu bardzo dobrze.
- Już? - zapytał w momencie, gdy - jak mu się zdawało - Nina przestała pić.
- Tak… Już - powiedziała cicho, podała mu butelkę i zaraz wygrzebała się z pościeli. Zaczęła powoli, po omacku iść dokądś. Po chwili usłyszał tempe postukanie dłonią w stolik, a potem rozsuwanie ekspresu kieszeni torby Morozow. Po pokoju rozległ się dźwięk wyciągania jakiegoś pudełka, a potem charakterystyczny odgłos wyduszania dwóch tabletek
- Jeśli boli cię głowa, to możemy już wziąć te tabletki. Powinno się uspokoić i dać nam w miarę spokój rano - zdradziła. Czekała na jego odpowiedź. Najwyraźniej gdy i ona przetrzeźwiała, zaczęły jej doskwierać różne bole.
- Tak, to dobry pomysł. Myślę, że niewiele jest nam już w stanie zaszkodzić. A jedynie tylko pomóc - mruknął Prasert i przyjął tabletkę. Popił ją wodą. Następnie zaczął pić jeszcze więcej. Chciał szybko zasnąć, zanim poczuje potrzebę skorzystania z toalety. Był bardzo zmęczony i ostatnie, czego pragnął, to szukanie ubikacji w środku nocy. - O kurwa - mruknął cicho do siebie, kiedy wreszcie dotarła do niego scena z kuchni. I to jak zachował się względem głosu, który usłyszał.
Miał nadzieję, że to mu się tylko przyśniło. Poczuł dreszcz na kręgosłupie. To cud, że jeszcze żył. Po części go to bawiło i przerażało. Naprawdę słyszał ten głos… był tego coraz bardziej pewny. Ale nie chciał zajmować się tą sprawą dzisiaj. Sen i spoczynek miał priorytet. Oraz przytulanie się z Niną. Podał jej wodę. W tym czasie wczołgał się na łóżko i pod kołdrę.
- Napij się i chodź tu do mnie, chcę cię przytulić - szepnął. Dość cicho i przez chwilę nie był pewny, czy Nina to usłyszała.
Kobieta przyjęła butelkę i zaczęła znów pić, zaspokajając pragnienie. Nic nie odpowiedziała na jego słowa, ale zaraz odrzuciła, zapewne znów pustą butelkę gdzieś na podłogę, a potem weszła na łóżko i przyszła do niego na czworaka. Weszła pod kołdrę i ułożyła się swoim ciałem przy jego, by mogli być jak najbliżej się dało. Objęła go i teraz mógł przypuszczać, że w cichym pomieszczeniu jednak usłyszała jego szept. Albo może sama z siebie pragnęła jego bliskości. Pocałowała go i zaczęła głaskać po ramieniu i karku, tym razem powoli, czule. Tak jak wcześniej w vanie na kanapie. Tylko, że tym razem oboje mogli spokojnie usnąć.

***

Tym razem Prasert nie miał żadnych snów, co było namiastką łaskawości i błogosławieństwa losu, albo po prostu zwykłego zmęczenia.
Zbudziło go… Jakieś stukanie, dopiero po chwili dotarło do niego, że to po prostu ktoś pukał do drzwi. Przy jego ciele rozległo się mruczenie i poruszenie. Uświadomił sobie, że ten ciężar, który dotąd odczuwał, to Nina. Poruszyła się, najwyraźniej również zbudzona tym dźwiękiem. Nie był natarczywy, po prostu ktoś musiał mieć do nich jakąś sprawę. Privat czuł się nieźle wyspany, a do tego, gdy poruszył się, zorientował, że głowa wcale nie boli go tak, jak przypuszczał że będzie. Tabletki Niny były rzeczywiście dobre. Kobieta podniosła głowę i pocałowała go w policzek. Privat zamruczał z rozkoszą. To wszystko wydarzyło się naprawdę. To nie był jedynie miły sen.
- Dzień dobry… - odezwała się Nina, po czym podniosła.
- Chwilkę! - rzuciła w stronę drzwi i podniosła się z łóżka. Podeszła do okna i odłoniła jedną połowę zasłony, wpuszczając do pomieszczenia nieco światła. Zrobiła to jednak rozsądnie, w stronę, po której nie będzie raziło Praserta na łóżku. Rozejrzała się i zaczęła pospiesznie ubierać, żeby móc przyjąć tego kogoś, ktokolwiek chciał się dostać do ich pokoju.
- Kto tam? - zawołał Prasert.
Jego głos był lekko ochrypły, jakby wczoraj wydzierał się godzinami. Nie przypominał sobie tego… najwyraźniej w salonie musiał naprawdę głośno rozmawiać. Czuł się zadziwiająco dobrze. Być może tabletki od Niny były paranormalne i zrobiły cudowną detoksykację jego ciała. Albo to jego własna moc pomogła mu znieść kaca. Jeżeli tak, to byłaby to najpiękniejsza i najcudowniejsza umiejętność specjalna, jaka istniała na całej planecie. Przeciągnął się. Trochę bolały go lędźwie i kręgosłup w tym odcinku. Musiał nim wczoraj bardzo intensywnie pracować. Ostatecznie w trakcie treningów Muay Thai nie ćwiczył tego typu ruchów i te jego mięśnie nie były aż tak wzmocnione, jak wszystkie pozostałe. Mimo to nie miał zakwasów. Choć jak przypominał sobie wydarzenia wczorajszej nocy… to odniósł wrażenie, że jak najbardziej mógłby cierpieć z ich powodu. Naciągnął na siebie pościel. Nie chciał, żeby inni domownicy widzieli go nagiego, a nie miał ochoty na pospieszne wstawanie i naciąganie na siebie wczorajszych ubrań. Swoją drogą… nie miał żadnych na zmianę. Powinien poprosić Waruna, żeby pożyczył mu coś własnego. Prasert pamiętał, że zapakował do torby część zawartości jego szafy, zanim wrócili z Niną do szpitala i uleczył go.
Nikt nie odpowiedział. Nina zerknęła na Praserta, po czym podeszła do drzwi. Otworzyła je i wyjrzała na zewnątrz. Następnie wręcz wychyliła się z pokoju. Zaraz jednak wróciła z zamyśloną miną.
- Nikogo nie ma - stwierdziła i zamknęła drzwi. Westchnęła i podeszła do stolika. Wzięła ostatnią butelkę wody i odkręciła. Wzięła z niej łyk, po czym ruszyła by podać ją Prasertowi. W międzyczasie wzięła też telefon i zerknęła na wyświetlacz.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline