Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2019, 14:15   #325
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Privat przyjął ją i napił się. Następnie przepłukał zęby. Na szczęście przynajmniej szczoteczkę i pastę do zębów kupił w supermarkecie. Tyle że była jeszcze nierozpakowana i w sumie Prasert nie do końca wiedział, gdzie zostawili kosmetyki. O ile wciąż nie tkwiły w którejś z toreb.
- To było ze strony drzwi, prawda? Nie ścian? - Prasert chciał się upewnić, czy dobre wrażenie odniósł.
- Zdecydowanie drzwi - stwierdziła Nina.
- Nie sądzę, żeby Sunan miała na trzeźwo również tak świetne poczucie humoru, jak po winie, więc to chyba nie ona - wzruszył ramionami. - Zresztą ja uważam, że albo ten dom jest naprawdę nawiedzony… - rzekł to ostatnie słowo szeptem. - Albo ktoś chce, żebyśmy tak myśleli. Jako że druga opcja nie ma sensu, to… możemy przygotować się na eksplozje ektoplazmy w każdym możliwym momencie - zażartował lekko, ale tak naprawdę był poważny.
Wiedział najlepiej, jak bardzo niebezpieczne mogą być duchy. Widział Nang Usadevi w akcji. Jeżeli ona była w stanie dokonać seryjnego morderstwa bez najmniejszego wysiłku, to pewnie istniała nie jedna istota zdolna do dokonania podobnego czynu.
- Też sprawdzę telefon - mruknął i poszukał wzrokiem swojego własnego.
Nie widział telefonu, ale odnalazł wzrokiem części swojej garderoby, w tym spodnie, zapewne mógł się kryć właśnie tam.
- Dziś zaczniemy nad tym pracować, a tymczasem chcesz wziąć ze mną prysznic? - zaproponowała mu i uniosła kąciki ust.
- Tylko może bez rundy drugiej, bo jestem trochę obolała - zauważyła i zarumieniła się.
- Miałem to zaproponować - Prasert powiedział z lekką ulgą. Uśmiechnął się do niej lekko. Wstał i ruszył w stronę ubrań. Włożył je na siebie, mimo że planował zaraz znowu je ściągnąć. Nie zamierzał jednak paradować nago po korytarzach rezydencji, zwłaszcza jeżeli była nawiedzona. - A wiesz, gdzie mamy żele pod prysznic i te inne rzeczy? - zapytał. Wsunął ręce do kieszeni, żeby znaleźć telefon. Jednocześnie ruszył w stronę drzwi, aby obejrzeć je z obu stron. Być może piekielne kłykcie pozostawiły na nich jakiś znak, na przykład spalenizny. Nie spodziewał się czegoś takiego, ale jeszcze bardziej wolał nie przeoczyć niczego.
- Zabrałam żele i ręcznik, podzielimy się - zaproponowała i wyciągnęła wszystko ze swojej torby. Tymczasem Prasert nie znalazł niczego specjalnego na drzwiach, żadnych śladów, ani nawet zadrapań. Morozow podeszła do niego i chciała wyjść na korytarz, by mogli razem ruszyć do łazienki. Szła przodem i nie widać po niej było w ogóle, że coś ją boli.
Gdy dotarli do salonu, zastali na kanapie Alexieia. Siedział i wyraźnie odrobinę zamulał, bo patrzył gdzieś w przestrzeń w stronę wrót i korytarza znajdującego się koło nich. Zerknął czujnie w ich stronę i kiwnął głową
- Cześć - mruknął. Zdawał się w średnim nastroju…
- Cześć - przywitał się Prasert.
Przystanął na moment. Wcześniej planował iść prosto pod prysznic. I chyba nadal powinien tak postąpić i nie wtykać nosa w nie swoje sprawy… Ale z drugiej strony jeżeli nie zapyta, to nie będzie wiedział, czy miało to dla niego jakieś znaczenie.
- Wszystko w porządku? Kac? - zapytał z nadzieją. Znaczy nie życzył Rosjaninowi tego paskudnego stanu, ale lepsze było to, niż jakieś poważniejsze problemy.
Rosjanin przyglądał mu się chwilę, chyba decydując co ma powiedzieć.
- Średnio. Nie podoba mi się to miejsce. Coś jest z nim mocno nie tak… - powiedział. Nina zmarszczyła brwi.
- Wyjaśnij, co masz na myśli? - zapytała poważnym tonem. Alexiei wzruszył ramionami.
- Przysiągłbym, że widziałem jakąś kobietę, nad ranem w kuchni. Jednak nie wyglądała jak żadne z was, a gdy poszedłem za nią do kuchni, nie było jej tam - rozwinął swoją myśl.
- Han robi śniadanie, on się jakoś nie cyka takich rzeczy, później powiedział, że poszperamy w archiwum i katalogu, żeby dowiedzieć się czegoś o tym całym magiku co tu mieszkał. Warun jest na zewnątrz, trenuje, a potem chce się przejść po okolicy i popytać mieszkańców o to miejsce. Uznaliśmy, że to lepszy pomysł, w końcu swojemu powiedzą na pewno więcej, niż turystom z zagranicy. Sunan poszła na górę, pracuje nad… Jak to ujęła… Ciemnią fotograficzną? Ponoć to jej hobby i przeznaczyła sobie na to pomieszczenie… Elektryk siedzi przy generatorze i sprawdza, czy wszystko zadziała, jak dobrze pójdzie, wieczorem będziemy mieć prąd - zdał raport.
- Czyli wstaliśmy ostatni… Dam znać Hanowi, żeby zaliczył i nas do śniadania, tymczasem idziemy do łazienki. Możesz od razu pójść do vana i zająć się przeszukiwaniem archiwum, zawołamy cię na śniadanie. Zjemy je tu, wydaje mi się, że to najprzytulniejsze pomieszczenie… - wydała polecenia Nina, po czym zerknęła na Praserta i podała mu dłoń, by ruszyli dalej razem.
- Pójdziemy do łazienki umyć się, zjemy śniadanie, a co dalej… zobaczymy - rzekł Privat. - Chciałem zrobić plan tej posiadłości, aby oszacować wielkość pomieszczenia za podwójnymi wrotami. Ciekawi mnie też piwnica. Może znajdziemy w niej jakieś stare zwłoki - mruknął. - Warun… dobry pomysł z nim. Nie wiem, jak wielka jest jego charyzma, ale powinien dać sobie z tym radę. I twoja robota też jest ważna, Alexiei. Czy Sunan pytała, jak długo zamierzamy z nią zostać? - zapytał Rosjanina.
Privat doszedł do wniosku, że będzie musiał jeszcze zobaczyć się z Suttiratem i zapytać, jak potoczyły się wydarzenia w ich sypialni. Nawet nie zamierzał udawać, że nie będzie wpychał nosa w nie swoje sprawy w tym przypadku. Musiał to wiedzieć, choć nie był do końca pewny, do czego ta wiedza była mu potrzebna… i czy naprawdę chce ją poznać.
Alexiei wzruszył ramionami.
- Powiedziała, że możemy zostać tu ile chcemy, jej będzie przynajmniej raźniej. Powiedziała, że możemy robić co chcemy, ewentualnie spróbować przejrzeć dom, ewentualnie wycenę tego wszystkiego z drugiego piętra. A, Suttirat mówił, żebyś później do niego wyszedł, chciał z tobą pogadać - dodał jeszcze.
- Wycenę? Że chcemy sprzedawać jej rzeczy? - Privat upewnił się. - W każdym razie podoba mi się jej postawa.
Chwilę myślał na temat Waruna, po czym obrócił się w stronę Niny.
- No dobrze, to chodźmy się umyć - zarządziła Morozow i uśmiechnęła się do Praserta. Ewidentnie chciała go już nagiego i mokrego przy sobie, a przynajmniej to powiedziało mu jej spojrzenie. Pociągnęła go lekko w stronę korytarza z łazienką.
- Póki mamy wodę w kranie - Privat uśmiechnął się do niej. Ruszył za nią w stronę toalety. Zanim jednak zniknęli, Prasert obrócił się w stronę Alexieia. - A co do tej kobiety, którą widziałeś… Możesz przejść się w stronę kuchni i poszukać obrazu. Jest tam namalowana pewna dama, która… No cóż, czasami zmienia pozycje… a wczoraj zupełnie zniknęła. Byłem maksymalnie nawalony, ale nie mogło mi się to przywidzieć. Jeżeli dzisiaj wróciła na miejsce… to możesz sprawdzić, czy to nie ona - Privat zawiesił głos, po czym mocniej ścisnął Ninę i pociągnął ją dalej w stronę łazienki.
Kobieta również zerknęła na Alexieia.
- To w takim razie od razu daj znać Hanowi o dodatkowych porcjach jedzenia - teraz mężczyzna nie miał wymówki, żeby nie iść korytarzem, na którym widział zjawę. Nina poprowadziła Praserta korytarzem, a Rosjanin ruszył za nimi najwyraźniej chcąc przebyć chociaż kawałek trasy w towarzystwie. Najwidoczniej potrafił się bić i obsługiwać komputery, ale duchy nie były jego mocną stroną. To zaskoczyło Privata, spodziewał się, że wszyscy wokoło są nieustraszeni, dzielni, przygotowani, a tylko on niepewny i pięć kroków za wszystkimi. Być może jednak stawiał sobie zbyt wysokie standardy. Albo to od innych spodziewał się zbyt wiele.
Morozow otworzyła drzwi łazienki i weszła do środka, za chwilę obróciła się i spojrzała na Praserta. Alexiei minął ich i poszedł dalej korytarzem. W łazience było okno, więc było tu w miarę jasno. Kobieta poczekała, aż Privat zamknie drzwi, po czym zaczęła się rozbierać.
- Mam nadzieję, że mają tu ciepłą wodę… - rzuciła, ale gdy odkręciła wodę pod prysznicem, poleciała para. Najwyraźniej prądu nie było, ale ciepłą wodę tu doprowadzono, co było wręcz cudem.
- Pewnie Sunan ma piec na węgiel. Pewnie w piwnicy jest kotłownia. Nie wyobrażam sobie, jak macha łopatą, ale cóż… przed tym, jak Sunan stała się piękna, Sunan był silny - Prasert wzruszył ramionami i uśmiechnął się do Niny. Spojrzał na jej ciało. Już nie onieśmielało go zbyt bardzo, choć wciąż był pod jego dużym wrażeniem. Kobieta była piękna i Privat myślał to za każdym razem, kiedy na nią spoglądał. Co, rzecz jasna, potrafiło być niekiedy dość rozpraszające. Ściągnął z siebie koszulkę i spodnie. Następnie bieliznę. Ubrania nie były brudne, jednak wczoraj Privat pił w nich i choćby dlatego wydawały mu się nieświeże. Podszedł do Niny i pocałował ją krótko.
- Namydlę cię całą - szepnął. - Jak małe dziecko. Choć… nie do końca - uśmiechnął się nieco niezręcznie. Przecież nie był pedofilem. Przeciągnął się i aż chrupnęło mu w kręgosłupie. Nie mógł doczekać się tej kąpieli. Para gorącej wody wyglądała nader kusząco. - Lepiej nie zwlekać, zaraz może zrobić się zimna.
Nina zerknęła na niego i uśmiechnęła się rozbawiona.
- Dobrze, że niekoniecznie, wiem że mam młodą urodę, ale no nie mam już nastu lat - odpowiedziała, wchodząc do kabiny. Zrobiła mu miejsce. Było w niej tyle przestrzeni, że spokojnie zmieścili się w niej razem. Morozow ustawiła optymalną temperaturę wody, by oboje byli usatysfakcjonowani. Postawiła żel na półeczce, po czym przytuliła się do Praserta. Nie patrzyła na to, że woda lała jej się na głowę, czy do oczu. Zamknęła je i po prostu chciała go całować. Stanęła w tym celu nawet na palcach.
Prasert parsknął śmiechem. Nachylił się i wnet ich usta złączyły się. Strumień ciepłej wody uderzał prosto w czubki ich głów. To nie było tak wygodne i romantyczne, jak na filmach. Co nie znaczyło, że mu się nie podobało. Wręcz przeciwnie.
- Nie miałem na myśli, że wyglądasz jak dziecko. Chodziło mi o to… - Prasert obrócił się i wziął do ręki trochę żelu. Naniósł go na pierś Niny i lekko rozmasował, aż powstała piana. - O to, że zasady są takie, że mamy wyjść stąd kompletnie czyści, ale w żadnym momencie nie możemy dotknąć samych siebie. Kręci mnie to - mruknął i nachylił się, żeby pocałować ją w czoło. Z mokrymi włosami obydwoje prezentowali się trochę gorzej, niż zazwyczaj, ale przecież nie znajdowali się na wybiegu mody. Wręcz przeciwnie, to była komfortowa, przyjemna sytuacja z bliską osobą.
Nina uśmiechnęła się ponownie.
- Ah, trochę jak podłoga to lawa… - zasugerowała, rozbawionym tonem. Pocałowała go gdy zaczął ją namydlać, po czym po prostu dała mu nad tym pracować. Sama również nabrała żelu na dłonie i zaczęła przesuwać nimi po jego skórze, tworząc pod palcami pianę i zaczynając myć. Nina uśmiechała się do niego cały czas z zadowoleniem, wyraźnie zachwycona tym momentem z Privatem. Nie musiała wydawać poleceń, nie musiała być szefową, nie musiała myśleć o zadaniu, mogła być jego Niną, a on jej Prasertem. Poświęciła się więc tej chwili, myjąc go bardzo dokładnie i czule.
Ich ręce trochę przeszkadzały sobie nawzajem, ale to wydawało się jakby elementem zabawy.
- Obróć się do mnie tyłem - poprosił Prasert.
Zaczął od szyi. Rozmasował ją lekko z żelem, potem zajął się barkami. Musiało to być całkiem przyjemne. Jego ruchy były okrągłe, powolne i zdecydowane. Naniósł trochę piany na ramiona. Strumień nad ich głowami sam szybko wszystko spłukiwał. Następnie Privat zajął się plecami. Wnet przykucnął i położył dłonie na obu pośladkach. Nie tylko pielęgnował skórę, ale również ugniatał znajdujące się głębiej mięśnie. To też powinno sprawić jej przyjemność.
- Chyba musisz stanąć teraz trochę szerzej i wygiąć się - Prasert powiedział z nieśmiałym uśmiechem, którego Nina nie mogła zobaczyć.
Kobieta nie opierała się, tylko obróciła i wykonała polecenia, dając mu się masować i myć. Kiedy polecił jej się wygiąć, zerknęła na niego przez ramię i zaśmiała się cicho. Zaraz jednak rozchyliła uda, stając w rozkroku, po czym pochyliła się, wyginając plecy. Dzięki temu Prasert miał lepszy dostęp do jej ciała i mógł umyć ją tak dokładnie jak chciał. Nina oparła dłonie o ścianę, dla ułatwienia.
Privat zrezygnował z żelu, bo nie wiedział, czy nie podrażni kobiety. Przesunął więc palcami, aby samą wodą opłukać jej ciało z jego spermy, śliny, potu, wszystkich zaschniętych wydzielin. Nawet nie wiedział, że jego policzki zarumieniły się lekko. Pocałował czule pośladek kobiety, wsuwając w nią głęboko palec. Wyjął go, przesunął delikatnie po sromie i znowu włożył. Pieczołowicie obmywał jej ciało, aż zapomniał, że nie znajdują się tutaj tylko dla jego przyjemności. A ta czynność dawała mu jej sporo. Poczuł delikatne napięcie w kroczu, ale to była jedynie połowa erekcji. Czuł się mimo wszystko wymęczony po nocy i wolał trochę poczekać, aż znowu będą uprawiać seks.
- Swoją drogą… - Prasert zawiesił głos. - Bo widzisz… czy jest szansa, że będziemy mieli dziecko? - jakoś wcześniej o tym nie pomyślał.
Nina milczała sapiąc tylko na to co jej robił. Wyraźnie to jak bardzo dokładnie chciał ją umyć, sprawiało jej taką samą przyjemność, jak i jemu.
Kiedy zadał jej pytanie o dziecko, milczała chwilę.
- Jest… Jest taka możliwość Prasercie - powiedziała po chwili, poważnym tonem. Było w tym zdaniu nieme pytanie, zapewne chciała poznać jego opinię w tej sprawie. Nie obejrzała się tym razem, chyba chcąc zachować ewentualny niepokój dla siebie.
Privat znieruchomiał. Powoli wyjął z niej palec i teraz w milczeniu mydlił jej uda.
- Ale masz na myśli, że w dalekiej przyszłości, czy po tej nocy? - chciał się upewnić. Może Nina myślała, że zapytał ją, czy chciałaby kiedyś zostać matką jego dziecka. A jemu chodziło o skutki seksu bez zabezpieczeń tej nocy. No właśnie… a dokładniej tego, czy Nina je stosowała. Poczuł dziwne, wyczekujące napięcie.
Morozow wzięła wdech.
- Nawet i kanapa w vanie mogła zapoczątkować poczęcie naszego dziecka. Nie stosowałam do tej pory antykoncepcji - wyjaśniła co miała na myśli.
- Czy to ci przeszkadza? - w końcu zapytała na głos.
Prasert zagryzł wargę.
- Nie… nie wiem… - powiedział, schylając się aż do łydek. - Jestem… chyba w lekkim szoku. Z trudem jestem w stanie opiekować się samym sobą. A co dopiero kobietą i dzieckiem… - szepnął. - Co nie znaczy, że nie chciałbym spróbować. Na pewno nie chciałbym was porzucić, wręcz przeciwnie. Tylko bardziej pragnąłbym z tobą zostać. Ale… spójrz na mnie. Obecnie nawet nie mam pracy… bo nie sądzę, żebym był w stanie wrócić do pracy w pałacu królewskim. Taki ojciec, jak ja… - Privat przekręcił lekko głowę, rozmyślając. Nie widział się w tej roli. Nie w tym złym sensie, nie zgodziłby się na usunięcie dziecka i nie zostawiłby Niny z nim. Pewnie urodzenie ich potomka byłoby najszczęśliwszym dniem w jego życiu. Ale nie sądził, że miał choć połowę odpowiednich cech. Pewnie niechcący skrzywiłby psychikę tej małej istocie na kilka różnych sposobów. Nie był odpowiedzialny, z pewnym miejscem w życiu i statusem. Tak właściwie czuł się prawie jak nastolatek. Niedawno skończył dwadzieścia pięć lat. Tak właściwie jego rodzice wcale nie byli starsi, kiedy urodził się Sunan, ale Prasertowi wydawało się, że w jego pokoleniu wiek na zostanie rodzicem przesunął się znacznie dalej. Choć w sumie duża część jego znajomych już cieszyła się dziećmi i małżeństwem. Ale jak Privat mógł zająć się niemowlęciem, uciekając przed duchami i innym paranormalnym gównem? Jeżeli wierzyć Kirillowi Kaverinowi, istniała szansa, że kiedyś będzie musiał pomóc reszcie gwiazd… a co jeśli zniknie na kilka lat? Albo zginie w akcji? Nina też nie miała najbezpieczniejszej pracy… Jak bardzo ich dziecko miałoby cierpieć z ich powodu?
- Dla mnie liczy się tylko to, byś po prostu został ze mną. Nie będę cię oczywiście do tego zmuszać, ale zależy mi na tobie. Jeśli mielibyśmy mieć dziecko, to dobrze. Jeśli nie, to też dobrze - wyraziła swoją opinię. Nina zerknęła na niego. Obróciła się i przyklęknęła, by go przytulić. Zaczęła go głaskać i okazywać swoje uczucie delikatnymi pocałunkami na ramionach, z których żel zdążył już zostać spłukany.
Prasert pocałował ją mocno.
- Chyba twoja kolej - wstał i spojrzał na nią, chcąc nie chcąc, z góry. - Tak, mi też na tobie zależy. Nie powiem, że posiadanie teraz dziecka jest moim marzeniem, ale czasami najlepsze rzeczy przydarzają ci się, choć może wcześniej ich nie pragnąłeś. Czyż nie tak? - Privat uśmiechnął się lekko. Chciał zakończyć ten temat pozytywną nutą. Bycie ojcem wciąż przerażało go bezgranicznie, więc chciał szybko porzucić ten temat, zanim go kompletnie rozproszy. Najszybciej coś zmieni w jego życiu za dziewięć miesięcy, natomiast teraz były przed nimi sprawy znacznie bardziej niecierpiące zwłoki.
 
Ombrose jest offline