Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2019, 14:16   #327
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Prasert oderwał wzrok od potu spływającego po mięśniach Suttirata. Poczuł ukłucie wyrzutów sumienia, bo przecież też powinien ćwiczyć.
- Piłeś wczoraj tak samo, jak ja. Nie dasz sobie ani chwili wytchnienia, co nie? - Privat uśmiechnął się do niego i uderzył go lekko w ramię pięścią. - Jak przystało na czempiona, no nie?
- Nie można się pozbyć starych nawyków… Już wczoraj opuściłem trening - zauważył Suttirat i uśmiechnął się lekko.
Podszedł nieco bliżej i oparł się o korę drzewa.
- Wyspany, mimo że miałem męczącą noc - pochwalił się przyjacielowi. - A ty? - to właśnie chciał wiedzieć.
- Całkiem nieźle. Choć trochę miałem kaca, ale to chyba normalne po takiej imprezie… - odpowiedział Warun i odetchnął.
- Chciałem zamienić z tobą słowo, zanim pójdę na łowy informacyjne… - zagadnął.
- Wolałbym, żebyś uważał mocno w tej posiadłości. Odnoszę mimo wszystko wrażenie, że w jakiś sposób zdążyła już wpłynąć, na twoją siostrę - powiedział poważnym tonem.
Prasert zamilkł. Przyglądał się mężczyźnie w milczeniu. Wiatr wydawał dziwny odgłos pomiędzy martwymi gałęziami. To było jedyne drzewo w okolicy, które nie dawało żadnego cienia. Dochodziło południe, kiedy słońce zacznie palić najmocniej.
- Ćwicz w domu lub stodole, zaraz się spieczesz. Jeżeli liczysz na to, że pomogę ci z oparzeniami, to przykro mi, będziesz cierpiał - mruknął. - Co masz na myśli, że dom ją zmienił? W sensie… zrobiła coś dziwnego? Niepokojącego? Co się działo wczoraj po tym, jak położyłeś ją na łóżku?
Warun przechylił głowę, po czym spojrzał w górę.
- I tak miałem już kończyć - stwierdził. Zgarnął swoją koszulkę, która wisiała na jednej z gałęzi.
- Nie jestem pewien jak to ująć. Znaczy, może nie do końca potraktowałem super poważnie twoje słowa tuż przed snem, bo wstępnie po prostu położyłem się obok spać i upewniłem, że Sunan jest ciepło. Tylko, że potem w nocy, obudziłem się, a ona siedziała na mnie. I tu nas nieco poniosło. Kochaliśmy się. Szczerze, nie miałbym nic przeciwko, bardzo mi się podobało takie zaskoczenie z jej strony, ale widzisz… Na sam koniec pochyliła się i nazwała mnie jakoś dziwnie. Cóż… Generalnie to olałem, uznałem, że po prostu mnie z kimś myli, ale odniosłem wrażenie, że już to słowo słyszałem i potem mi się przypomniało, jak mówiła je wieczorem przy drinkach. Sunan nazwała mnie Seux. Jak ten właściciel… I dopiero tym to się przejąłem. Będę mieć na nią oko, ale chciałbym, żebyś uważał tam na siebie i na swoją dziewczynę - polecił Suttirat.
- I co zrobiłeś…? - Prasert zawiesił głos. - Uprawiałeś z nią seks?
Może kobiecy duch chciał opętać Sunan. I wcześniejsza teoria Privata, że była to osoba bliska dla właściciela domu, wydawała się coraz bardziej wiarygodna.
Warun spojrzał gdzieś w bok, jakby było mu niezręcznie odpowiadać na to pytanie. Odpowiedź była wymalowana na jego twarzy, jeszcze zanim powiedział słowa na głos.
- Tak, ale zanim mnie tak nazwała, dlatego jakby to ująć, byłem w lekkim oszołomieniu. Bo trochę nie jestem pewny z kim tak naprawdę uprawiałem dziś seks - warknął i zacisnął dłoń w pięść.
Prasert poczuł uderzenie szoku, że to naprawdę wydarzyło się. A potem następne, że nie zabolało go to aż tak mocno. Chyba odkąd Nina zaczęła z nawiązką zaspakajać jego własne potrzeby, czuł większy dystans do spraw innych ludzi. Nawet tych najbliższych.
- Bez znaczenia, ważne, że był seks - Prasert zażartował.
Ale wewnątrz siebie wcale nie było mu wesoło. Od teraz nie będą mogli zostawić Sunan samej. Pod żadnym pozorem. Nie wiedział, jak skończyła się historia miłości Seuxa. Jeżeli skoczyła z okna…. to jego siostra mogła zrobić to samo, jeżeli w porę tego nie zatrzymają.
- Ta scena z winem w salonie myśliwskim… może to nie był żart? Może ta kobieta zginęła brutalnie zamordowana w tamtym właśnie miejscu? Od teraz załóżmy, że wszystkie akcje Sunan mają podwójne, głębsze znaczenie - mruknął. - Nie wiem, czy nie powinniśmy jej związać lub zamknąć z kimś. Może poproszę Ninę, aby opiekował się nią Han lub Alexiei? A kiedy ty wrócisz z plotkowania z miejscowymi, zaopiekujesz się nią? - Prasert zaproponował.
Suttirat zastanawiał się, po czym kiwnął głową.
- Tak, właściwie to jest dobra myśl… Wydaje mi się, że póki pracuje nad tą ciemnią, to wszystko jest w porządku, ale nie jestem pewien co jak z niej wyjdzie… - powiedział co myśli na ten temat.
- Zajmę się nią jak wrócę, ale byłbym rad wiedząc, że do tego czasu ktoś ma na nią oko - rzucił.
- A ty dziś co robisz? - zapytał.
- Robię plan parteru, a potem może piwnicy lub pierwszego piętra. Chcę też zbadać stodołę. Wcale ciemnia nie brzmi dla mnie strasznie bezpiecznie, ale kto wie, może masz rację. No i wracając do najważniejszej kwestii… - Prasert uśmiechnął się. - Dobrze ci z nią było? W ogóle posiada tego penisa, czy nie? Odpowiadaj na pytania, żołnierzu, inaczej wyzwę cię na pojedynek za pieprzenie mojego rodzeństwa, kiedy nie miało kontroli i zdolności podejmowania decyzji - niby zaśmiał się, ale jego oczy były śmiertelnie poważne.
Suttirat kiwnął głową na jego informacje o planie na dzisiejszy dzień, tymczasem kiedy Prasert przeszedł do pytań na temat konkretów z sypialni, jego przyjaciel przewróciło oczami.
- Ma penisa, ale nie specjalnie mi to przeszkadza. Nie byłem agresywny, więc o to się nie martw. Na pewno było jej ze mną dobrze - oznajmił dumnym tonem i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, jakby rzucał Privatowi wyzwanie, żeby teraz spróbował rzucić mu wyzwanie.
- Jej? Sunan? Bo chyba ustaliliśmy, że być może to nie ona czerpała przyjemność, tylko to, co ją opętało. Hmm… - Prasert zamyślił się. Nie wiedział, czy się cieszył z tego, że Sunan zachowała swoje naturalne genitalia. Na pewno nie było mu z tego powodu smutno. To było w ogóle takie dziwne, zastanawiać się na ten temat. - A tobie? Było dobrze? Aż do końca? Przestałeś, kiedy powiedziała Seux, czy dalej ją pieprzyłeś? - zapytał Prasert.
To pewnie była niezdrowa ciekawość, ale z jakiegoś nieokreślonego powodu chciał wiedzieć, czy Suttirat doszedł. Choć z boku pewnie wyglądało to tak, jak gdyby bardziej interesowała go moralność przyjaciela. W końcu powinien przestać, czy nie? Prasert by nie przestał. Pewnie bardzo niewielu mężczyzn postanowiłoby w tej chwili przerwać coś tak nieprzyjemnego. Chyba że kobieta wymówiłaby imię swojego poprzedniego kochanka. Tyle że to była zupełnie inna sytuacja. Pewnie opętanie nie było wcale niczym lżejszym, lecz mimo wszystko…
Warun zmarszczył lekko brwi.
- Widzisz… Nazwała mnie w ten sposób dopiero po całym akcie, więc trochę mnie zaskoczyła, ale byłem już zaspokojony, a nie szykowałem się na rundę drugą, której po tym i tak już nie było… Po prostu ułożyłem ją do snu, a ona przytuliła się czule i zasnęła niezwykle grzecznie i bez oporów. Tylko, że potem to ja nieszczególnie mogłem zasnąć i leżałem patrząc w sufit chyba z półtorej godziny, póki zmęczenie mnie nie zmiotło… - wyjaśnił. Zerknął po okolicy.
- Ta stodoła ciekawi i mnie, może zostaw ją na koniec, bo chętnie ci potowarzyszę - skinął głową na budynek.
Prasert spojrzał na nią.
- Lepiej we dwoje, niż samemu. Tam może być dosłownie wszystko. A wracając do Sunan… ty byłeś zaspokojony, a ona? - Privat wypytywał bez żadnego wstydu. Chciał dowiedzieć się wszystkiego teraz, bo wiedział, że potem będzie pewnie znacznie trudniej wrócić do tego tematu. - Co zrobiłeś z jej penisem? Bo jeśli nic, to też jakby nieprzyzwoicie - Prasert niechcący uśmiechnął się drwiąco, choć wcale nie chciał szydzić z Waruna. Miał nadzieję, że Suttirat nie zauważył tej miny, nie miał żadnego powodu, żeby go denerwować.
Suttirat zmarszczył brwi.
- W pierwszej kolejności myślę o drugiej osobie Prasercie… - pewnie poczułby się urażony, ale znał dobrze Privata i jego ciekawość i po prostu odpowiedział mu na pytanie.
- Pozwól, że nie będę wchodził w szczegóły, dobrze? Pamiętaj nadal, że to twoja siostra… - zasugerował, że ciekawość Praserta wydawała mu się zbyt natarczywa.
- Nie oszukujmy się, w łóżku staje się moim bratem, nie siostrą. Cokolwiek Sunan by nie uczyniła, ma tego penisa. A miałeś kiedyś w przeszłości doświadczenia z mężczyznami? Czy tej nocy był pierwszy raz? To już nie jest pytanie dotyczące Sunan, tylko ciebie. Poza tym nie martw się, ją też wypytam dokładnie o ciebie - Prasert zażartował. Ale kiedy tylko wypowiedział te słowa, doszedł do wniosku, że może to nie jest taki głupi pomysł. Nie wiedział, czemu go to wszystko tak bardzo ciekawiło. Choć z drugiej strony… kiedy twój starszy brat zaczyna uprawiać seks z twoim najlepszym przyjacielem, to chyba masz prawo wiedzieć więcej. Jak dużo… to już ta dwójka stawiała granice.
Suttirat potarł kark.
- To nie był mój pierwszy raz z mężczyzną. Zapewne gdyby tak było, nie byłbym taki ożywiony i żwawy w tej kwestii wczorajszego stosunku - wzruszył ramionami.
- Możesz ją zapytać, ale proponuję po rozwiązaniu całej tej sprawy tutaj - zaproponował Warun. Zerknął w stronę domu.
- Chyba ktoś na ciebie czeka… - zauważył.

Kiedy Prasert się obejrzał, dostrzegł Ninę, chyba wyczekała się na niego już chwilę i jej się znudziło.
- Tak właściwie ta sprawa nie może czekać - Prasert odpowiedział. - Muszę porozmawiać z nią dość dłużej i chytrze. Żeby spróbować wychwycić w niej jakieś obce naleciałości. Zapytam, co robiła tutaj przez ostatnie dni, czy dotykała czegoś podejrzanego, no i fajnie też byłoby wiedzieć, ile pamięta z wczorajszej nocy. Jeżeli mi nie będzie chciała się zwierzać, a jest to całkiem możliwe, to radzę ci… czy może raczej proszę o to, żebyś porozmawiał z nią sam i spróbował dowiedzieć się tego. Musimy ustalić, czy duch przejmuje nad nią kontrolę dosłownie… w sensie manipuluje jej ciałem i akcjami, czy też może to jest cały czas Sunan, tylko czasami jakby zapomniała się i użyła obcego gestu lub słowa. To diametralna różnica. I jeszcze… nie wiem, czy zamierzasz tutaj zostać z nią, kiedy wszystko się zakończy. Jeżeli nie i chcesz wciąż wyjechać za granicę, to radzę ci kochać się z nią póki tylko możesz. Możliwie najczęściej. Taka tam przyjacielska rada… - Prasert mruknął. - Oboje będziecie w lepszym nastroju i będę miał pewność, że masz ją na oku… i może nie tylko na oku, ale w to już dalej nie wnikam. Idę do Niny, bo czeka na mnie już jakiś czas. A ty się trzymaj. I zanim wyjdziesz poza teren posiadłości, uzbrój się może w jakiś nóż. Nie wiemy, jacy ludzie tutaj mieszkają. Zawsze istnieje szansa, że trafisz na psychopatę.
- O ile nie będzie mieć broni palnej, w co szczerze wątpię, to nie mam się zbyt szczególnie czego obawiać. Nie zapominaj na czym zarabiam - zażartował Warun. Podszedł i poklepał Praserta w ramię, nim ten ruszył do Morozow. Za chwilę jednak i on pozbierał się i wyraźnie zamierzał wybrać w drogę do miasteczka.

Nina stała w drzwiach i obserwowała Praserta.
- Chyba zapomniałeś jeszcze o czymś… - rzuciła i uśmiechnęła się lekko. Najwyraźniej nie przeszkadzało jej szczególnie, że mężczyzna zagadał się z przyjacielem. W końcu mieli o czym rozmawiać.
Prasert nachylił się i musnął wargami jej policzek.
- Nie pocałowałem cię na do widzenia. Przepraszam - mruknął głosem przepełnionym winą. - Chyba, że masz na myśli coś innego? - zapytał, przegryzając dolną wargę.
Zerknął za siebie i spoglądał na Waruna. Mężczyzna pewnie musiał jeszcze wziąć prysznic, jeżeli chciał sprawiać dobre wrażenie na okolicznych mieszkańcach. Zapewne dziewczyny nie miałyby nic przeciwko, żeby rozmawiać z Suttiratem epatującym muskulaturą, ale ich ojcowie mogliby pogonić go z widłami.
Dobrze się spodziewał, bo Suttirat zdawał się zmierzać do wejścia do domu w ich stronę.
Tymczasem Nina zacmokała na Praserta.
- To bardzo miłe, że o tym pomyślałeś, ale nie dokładnie to miałam na myśli, widzisz… Miałeś wziąć z vana materiały do robienia mapy? - zauważyła. Warun w międzyczasie jakby o czymś sobie przypomniał i też ruszył do vana. Chyba chciał zagadnąć o coś Alexieia i Hana, bo po chwili Privat dosłyszał, że rozmawiają.
- Rzeczywiście - mężczyzna skinął głową. - Tak właściwie miałem to w planach, ale zobaczyłem ciebie i uznałem, że najpierw do ciebie przyjdę i zapytam, czy coś się stało. Przepraszam, że tyle to zajęło. Rozmawiałem z Warunem o jego seksie z Sunan. Pewnie zgodzisz się, że to dość ciekawe. Choć historia jest dodatkowo interesująca, bo moja siostra nazwała go imieniem poprzedniego właściciela domu. Jest hipoteza, że coś rzuciło się na jej umysł. Może to ten duch próbuje przejąć nad nią kontrolę. A może jest szczególnie wyczulona na paranormalną energię, może jak ty. I mimowolnie przyjmuje charakter tej zjawy. Ale to tylko takie teorie - wzruszył ramionami.
Nina przechyliła głowę na jedną stronę i oparła ją na moment o framugę.
- Hm, to brzmi poważnie. Dobrze byłoby mieć oko na Sunan… - zauważyła.
- Opętania potrafią być bardzo paskudne, ale odnoszę wrażenie, że to tylko z tym domem coś jest nie tak, nie odczuwam nic niepokojącego choćby tutaj w tym dokładnym miejscu przy drodze wyjazdowej i stodole - wytłumaczyła swoje spostrzeżenia.
- Oczywiście, zweryfikujemy to jeszcze dziś, podczas spisywania i rysowania planu budynku - dodała.
Prasert skinął głową i ruszył w stronę vana. Próbował wysilić słuch, aby dosłyszeć, o czym rozmawiała trójka mężczyzn. Privat myślał, że pewnie chodziło o ubrania na zmianę. Suttirat nie wiedział, gdzie była jego torba. Ale może konwersacja dotyczyła zupełnie czegoś innego. W międzyczasie myślał o tym, czego będą potrzebowali. Klucze do domu już mieli, dostali je przy śniadaniu. Potrzebowali jeszcze czegoś do pisania. Zwykły długopis nadawałby się, ale może jeszcze lepszy byłby ołówek automatyczny z gumką. Oprócz tego blok w kratkę. Ta kratka była ważna, jeżeli chcieli zachować w miarę autentyczne wymiary rezydencji. I oczywiście miara.
Gdy dotarł do tylnych drzwi vana, stał w nich akurat Suttirat.
- No i właśnie z tego powodu dobrze by było, mieć na nią oko, póki nie wrócę - zakończył najwyraźniej tłumaczenie sytuacji z zeszłej nocy, zapewne jednak z mniejszymi szczegółami niż Prasertowi. Obaj mężczyźni zerknęli po sobie. Han wzruszył ramionami.
- Dobra, to ja pójdę - oznajmił i odsunął się od stolika na swoim jeżdżącym krześle, odrobinę przerysowanym ruchem. Podniósł się zaraz i zerknął na Praserta.
- O właśnie, bo mamy dla ciebie te materiały - rzucił i skinął na stolik. Leżał tam blok, ołówek, gumka i marker, a także metrówka, o której była rozmowa przy śniadaniu. Suttirat zerknął na stolik, potem na Praserta.
- No dobrze, to ja lecę i widzimy się o szesnastej, tak jak słyszałem, że ustaliliśmy - rzucił i minął przyjaciela, ruszając w stronę domu, by zapewne umyć się, przebrać, wziąć coś do picia i ruszyć w drogę.
- Tak, właśnie tak - Privat odpowiedział tak właściwie wszystkim zebranym mężczyznom. - Dzięki!
Obrócił się i ruszył w stronę rezydencji. Czuł dreszcze biegnące po kręgosłupie. To było dziwne, bo choć miał powody do niepokoju… to był środek dnia i otaczali go sprzymierzeńcy. Dlaczego jego ciało wzdrygało się na samą myśl o przekroczeniu tych drzwi? Może to przez traumę, jaką mężczyzna wczoraj przeżył tuż po przyjeździe. Albo jego instynkt wyczuwał złe, paranormalne siły, które wymykały się prawom natury i rozumowi.
- Już wszystko jest - Prasert uśmiechnął się do Niny, pokazując uzyskane pomoce. - Czuję się, jakbyśmy mieli robić projekt szkolny. I tylko szczęśliwemu uśmiechowi losu klasowa piękność dobrała się ze mną w parę - wyszczerzył się…
...i błyskawicznie skrzywił. Przypomniał sobie, że przecież… tak, dokładnie coś takiego przeżył kilka lat temu. Mali Wattana, geografia… to było preludium ogromnych kłopotów. A skończyło się śmiercią biednej kobiety.
Nina od razu uśmiechnęła się na jego słowa, ale zaraz zmarszczyła brwi i zmartwiła się widząc jego minę.
- Prasert? Wszystko ok? - zapytała poważnym tonem i przybliżyła się do niego, by przytulić i pogłaskać.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze - powiedziała, mając nadzieję, że to to zaatakowało myśli Privata.
- Przypomniałem sobie o czymś niemiłym. Ale to rzeczy z przeszłości… kiedyś o tym porozmawiamy, w tej chwili nie ma znaczenia. Zresztą już czuję się dobrze. Patrz - Prasert uśmiechnął się na zamówienie. Tak właściwie rozśmieszyło go to trochę. Choć pewnie śmianie się z własnych żartów nie było na zbyt wysokim poziomie. - Nieważne. Zaczynajmy już, bo zaraz rozproszymy się w toalecie, potem zjemy drugie śniadanie, nagle napadnie na nas Sunan z jakimś głupim pomysłem… I zrobi się szesnasta - mruknął. - Nie ma co zwlekać. Inni pracują, my też musimy przedstawić jakieś owoce popołudniem.
 
Ombrose jest offline