Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2019, 14:21   #334
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
- To mamy coś wspólnego, też nie słodze, mocnej, czarnej kawy - powiedziała i uśmiechnęła się do niego ciepło, tym uśmiechem osładzając mu to wspólne picie.

Wyjął komórkę i sprawdził godzinę. A także, czy otrzymał jakieś dodatkowe wiadomości. Ciekawiło go, kiedy jego rodzice w końcu zainteresują się, co się z nim dzieje. Nie pamiętał, czy wspominał im o tym, że planował odwiedzić Sunan. Jeżeli tego nie zrobił, to mogło ich zastanawiać, czemu nie ma go u siebie na górze. Chociaż mogli dojść do wniosku, że dłużej pozostał u Suttirata.
- Myślisz, że powinienem napisać coś do moich rodziców? - zapytał Ninę. - Choć nie wiem co. “Jeżeli niedługo umrę ja lub Sunan, to nie martwcie się o nas?” - zaśmiał się. - To jest… ciekawa kwestia. Bo nie mogę ich o niczym poinformować, ale gdyby coś naprawdę nam się stało… to pewnie nigdy nie dowiedzieliby się, co takiego. Ale to może dobrze…
- Proponuję, żebyś napisał o tym, że jesteś u Sunan. Oraz, że wszystko jest w porządku. Lepiej zakładać dobre, a nie złe na wstępie - zasugerowała.
- Zresztą nie chcesz, żeby się zdenerwowali i tu przyjechali, prawda? - zauważyła rozsądnie.
- Prawda.


Cytat:
Jestem u Sunan. Dobrze się bawimy. Nie martwcie się, wszystko w porządku!
Prasert spojrzał na SMSa po tym, jak go wysłał. Doszedł do wniosku, że może to ostatnie zdanie bardziej ich zdenerwuje, niż uspokoi. Ale mleko się wylało. Wzruszył ramionami i schował komórkę do kieszeni spodni. Chwycił kubek z kawą i pił dalej.

Kiedy wypili, Nina zebrała oba kubki i umyła je. Obu detektywów już nie było, najwyraźniej poszli do innych zajęć.
- Chodźmy Prasercie… I nie patrz na obraz tej blondynki przy szklarni, gdy wyjdziemy z kuchni - poprosiła go i znów wzięła go za rękę, zaczynając prowadzić w stronę korytarza. Czekała ich dalsza część mierzenia. Była godzina osiemnasta czterdzieści.
- Nie bądź zazdrosna. Nikt nie ma u mnie szans, tylko ty - Privat zaśmiał się pod nosem, idąc dalej u boku Niny.

Dotarli do stolika i zgarnęli z niego notatnik, metrówkę i latarkę led na wszelki wypadek.

Na pierwsze piętro, postanowili dostać się schodami z salonu myśliwskiego. Na swego rodzaju balkoniku, nad salonem znajdowały się tylko jedne drzwi, ale po prawej stronie znajdował się korytarz prowadzący w dalsze rejony pierwszego piętra. Gdy otworzyli drzwi, ich oczom ukazała się elegancka, ale zdecydowanie zakurzona biblioteka. Była całkiem spora. Były tu trzy okna. Na ścianie, która odpowiadała frontowi domu, znajdował się obraz… Blondwłosa kobieta, w okularach, z włosami upiętymi w kok, siedziała przy stoliku i zdawała się zaczytana w książce, nie zwracając uwagi na malarza, który utrwalił ją w tej scenie.
- Wydaje ci się, że to ciągle ta sama kobieta? Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że co obraz, widzimy inną osobę… Choć każda to blondynka… - Nina wzdrygnęła się nieco.
- W żadnym artykule nie bylo nic o tym, że któraś z kobiet przebywała sporo w bibliotece, jak myślisz, która to? - zapytała zerkając na Praserta.
- Odette? Może? Tu są trzy okna, a umarła, wypadając przez okno. Jakby zrobiła to na parterze, to raczej nie wyrządziłaby sobie zbyt wielkiej szkody. Więc… istnieje szansa, że to ona. Tyle że Zelia została znaleziona na schodach prowadzących właśnie tutaj. Nie wiem, może tak kochała tę bibliotekę, że chciała ją zobaczyć w ostatniej chwili przed śmiercią… - Prasert wzruszył ramionami. - Na zapleczu teatru też jest obraz. Może tam namalowana jest Flora, skoro została przywalona tym workiem z piaskiem właśnie w teatrze.

Prasert mówił, rozciągając miarę. Wnet wypowiedział ilość metrów, jakie miał jeden bok biblioteki. Czekał, aż Nina naniesie szkic na papier.
- Paitoon i Seux zostali znalezieni na drugim piętrze, ale tutaj są jakieś schody na to drugie piętro? - Prasert rozejrzał się.
- Będziemy to musieli sprawdzić, w końcu obok było jakieś przejście, tylko najpierw te dwa pomieszczenia… - zauważyła Nina, gdy kończyła notować i szkicować wymiary biblioteki.

Kolejne pomieszczenie, było również sypialnią, bardzo niewielką, ale elegancką. Zdawało się, że był to kolejny pokój gościnny, przeznaczony dla wyjątkowych gości, gdyż znajdował się na piętrze. Dalej korytarz rozdwajał się na dwa osobne. Jeden prowadził w lewo, a drugi w prawo.

Wybrali najpierw prawe skrzydło. Znajdowały się tam dwa pokoje. Pierwszy był zdecydowanie, całkowicie ozdobiony w złotych kolorach. Ewidentnie należał do kobiety, na co wskazywała toaletka z ozdobnym, wiekowym lustrem. Było tu łóżko z baldachimem, oraz szafa, kredens i ogromne okno, a także mała łazienka, z wanną, umywalką i lustrem. Wszystko zdawało się zastygłe w czasie. Nierozkradzione i nietknięte, jedynie nadgryzione zębem czasu. Nina nie chciała tu długo przebywać. Poczuła się źle. Poprosiła, by Prasert sam zmierzył pokój, a ona stojąc na korytarzu zanotowała dane.
Gdy mężczyzna wszedł do środka, dostrzegł kształt przypominający ramę obrazu. Dostrzegł też jej ozdobną, złotą krawędź tuż nad podłogą, którego od samych drzwi widać nie było, bo znajdował się na tej samej ścianie, między wejściem, a toaletą. Był zasłonięty kotarą, więc nie mógł dostrzec co dokładnie się na nim znajdowało.

Prasert czuł się dość niezręcznie, wchodząc do czyjejś sypialni. Odniósł wrażenie, że wcześniejsza lokatorka nie do końca wyprowadziła się z niej. To, że Nina nie chciała wejść do środka… to wcale nie dodało mu otuchy. Po części spodziewał się, że zaraz wyskoczy na niego jakaś mara. Powoli podchodził do kotary. Niby znajdował się za nią obraz, ale Prasert spodziewał się bardziej seryjnego mordercy. Może przeżyje właśnie odwróconą scenę z Krzyku. Kobieta kąpała się pod prysznicem, kiedy nagle zasłona została odciągnięta, a ona zadźgana. W tej opcji Privat również był ofiarą, tyle że to on sam miał odsłonić swoją zgubę.
- To wszystko przez ciebie - mruknął pod nosem w stronę Niny, choć oczywiście nie mogła go usłyszeć. - Teraz muszę być odważny za nas oboje - westchnął.
Nie zwykł mówić do siebie w samotności, ale to dodało mu nieco otuchy. Cisza była niezręczna i jakby wyczekująca. Chwycił materiał w dłoń i szybko odciągnął go. Spodziewał się zobaczyć obraz kolejnej blondynki. Tyle że tylko ten jeden został zasłonięty… może to dlatego jego serce biło tak mocno.
I wreszcie jego oczom ukazało się piękne dzieło. Blondynka na nim została uwieczniona przy toaletce, która stała w dokładnie tym samym pokoju. Jej włosy były w porannym nieładzie, podobnie jak jej koszula nocna. Jej uroda była dużo delikatniejsza od tych pań z pozostałych obrazów. Wydawała się nieco młodsza. Jej policzki były zaróżowione. Obraz zdawał mu się cieplejszy. Żywszy niż te pozostałe, w tamte nie wlano tyle uczuć co w ten. A największy szok przeżył, kiedy zerknął w lewo i dostrzegł swoja prywatną blondynkę, stojącą w wejściu do pokoju, z zaniepokojoną miną.
- Co tam jest? - zapytała cicho. Na dole obrazu, tuż nad ramką, była plakietka, ze złota, z pięknie wygrawerowanym podpisem ‘Mercedes’. Jedyny obraz, który został zasłonięty i jednocześnie jak dotąd jedyny podpisany.
- Mercedes - mruknął Prasert.
Zastygł w bezruchu, podziwiając dzieło. Tak właściwie nie myślał. Kompletnie wyłączył się, patrząc na kuszące ciało namalowanej kobiety. Długi dekolt lekko odsłaniał prawą pierś. Spostrzegł również, że część pośladka również była widoczna. Tak właściwie wydało mu się to bardzo interesujące. To wyglądało tak, jak gdyby koszula nocna, w którą została ubrana Mercedes, miała wycięcie na pośladkach. Wydawało się to szczególnie… odważne, z braku lepszych słów. Seux nie musiał nawet podwijać materiału. A może to była tylko łata w cielistym kolorze? Prasert postanowił, że właśnie w tę opcję uwierzy. Choć w głębi serca wiedział, jaka jest prawda.
- To była jej sypialnia. Dobrze się czujesz? Powinniśmy stąd wyjść? Postanowiłem, że nie będę ignorował już twoich przeczuć… - zawiesił głos.
Nina rozejrzała się po pokoju.
- To nie tak, że wyczuwam w nim jakieś zagrożenie dla ciebie, to bardziej tak jakby ten pokój nie chciał mnie w środku… Zmierz go po prostu i chodźmy dalej kochanie - poprosiła go i objęła się ramionami, nerwowo stukając ołówkiem o ramię.
- A dlaczego miałby nie chcieć akurat ciebie? - zapytał Prasert. - Swoją drogą, jeżeli dla każdej z żon mamy po jednym obrazie, to kobieta ze szklarni nie jest Mercedes. Może to Harriet? Skoro umarła z powodu choroby pasożytniczej, to może zjadła coś niezbyt ciekawego z własnej grządki. Nie wiem, może nie powinienem przywoływać imion innych kobiet Seuxa w sypialni Mercedes. Swoją drogą, wyobraź sobie… wyjść za mężczyznę, który ma na piętrze sypialnię swojej zmarłej żony kompletnie nietkniętą. To pomieszczenie to jedna wielka relikwia - mruknął i znów spojrzał w oczy Mercedes. Tak, jakby mogła go usłyszeć i rozumiała go. - Pozwolisz, że rozejrzymy się trochę… To dla dobra mojej siostry. Bo wydaje mi się, że może dziać się z nią coś złego - powiedział i puścił kotarę. Rozejrzał się w poszukiwaniu szuflad, które mógłby przejrzeć.
Jasny, złotawy materiał znów zasłonił obraz. Mógł teraz ponownie rozejrzeć się po pomieszczeniu. W szafie były ubrania, w malutkich szufladkach toaletki jakieś stare, rozsypane kosmetyki. Wszystko przeżarte zębem czasu. Nie było tu jednak żadnego notatnika, czy czegokolwiek innego.
- Może sprawdź pod poduszką? - zasugerowała Nina z wejścia.
- A co do mojego bycia niechcianą, mam wrażenie, że jak przekroczę próg, to wejdę do jakiejś energetycznej mikrofali i zemdleję, tobie jednak nic nie jest… - i rzeczywiście, Prasert czuł się zupełnie normalnie.
- Ale sądzisz, że to ty jesteś nadwrażliwa, czy może ja jestem za mało wyczulony? Myślisz, że stało się tutaj coś złego? W sumie… może właśnie tutaj przedawkowała. Na tym łóżku… - Privat szepnął. Zrobiło mu się niespodziewanie szkoda Seuxa. Stracenie kogoś, kogo się kocha jest zawsze tragiczne. Ale kiedy ta osoba sama odbierze sobie życie… impakt tego jest jakby dodatkowo druzgoczący. Podszedł do łóżka i podniósł poduszkę. Była pokryta drobną warstewką kurzu. Privat kichnął z tego pyłu i zamrugał oczami, bo lekko go zapiekły. Spojrzał, co znajdowało się na pościeli.
- Wydaje mi się, że to ja odczuwam to miejsce jakoś specjalnie. Tak jakby kobiety były tu niechciane, czy coś takiego - powiedziała poważnym tonem i zmarszczyła brwi.
Pod poduszką znalazł malutki kluczyk na łańcuszku. Był zdecydowanie złoty, ale nieco przybrudzony. Przywiązano do niego czerwoną tasiemkę.
- Ciekawe… - mruknął Prasert. Schylił się i go podniósł. Następnie odłożył poduszkę na miejsce i pokazał zdobycz Ninie. - Masz świetną intuicję - mruknął. - To do pudełeczka? Do pamiętnika? - zastanowił się. - Za małe na klucz do drzwi, rzecz jasna. Widziałaś coś, do czego to mogłoby pasować?
Jeżeli kluczyk był pod poduszką, to może to, co otwierał, znajdowało się pod łóżkiem. Prasert przykucnął, aby spojrzeć w to miejsce.
I w tym dokładnie momencie na twarz wyskoczył mu puchaty Duch. Odbił się od jego głowy i przeskoczył, wypadając między nogami Niny na korytarz. Kiedy tu przyszedł? Tego nie wiedział nikt.
- O ty chuju… - Privat warknął. - Sunan miała instynkt, dobrze chciała cię nazwać.
Jego serce biło jak oszalałe. Zamknął oczy i głębiej odetchnął kilka razy.
Pod łóżkiem było ciemno. Potrzebował latarki. Kiedy nią zaświecił, dostrzegł jakieś ozdobne pudełeczko.
Sięgnął po nie. Miał nadzieję, że nie było tam więcej kotów.
- Mam coś. Swoją drogą… nie wydaje ci się, że te drzwi były zamknięte, zanim tu przyszliśmy? - zapytał. - Jak ten pieprzony kot dostał się do środka? Jest tu jakiś tunel? Ukryte przejście? - zawiesił głos.
- Równie dobrze mogły być otwarte i ktoś go tu zamknął. W tym domu dosłownie wszystko jest możliwe - powiedziała Nina i zerknęła na to, co Prasert wyciągnął spod łóżka. Była to swego rodzaju kasetka. Dość ciężka, ozdobna. Były na niej wyrysowane baletnice. Kluczyk na czerwonej wstążce zdawał się otwierać ją.
Prasert nie wahał się. Był zaintrygowany. Ciekawiło go, co mogło znajdować się w środku. Spojrzał na obrazek przedstawiający tańczące kobiety. Był raczej wyłącznie ozdobny. Nie spodziewał się znaleźć w środku jakichś złożonych dyplomów zaświadczających o ukończeniu kursu baletu, czy czegoś w tym stylu. Więc co mogło znajdować się w środku? Doszedł do wniosku, że nie ma co zastanawiać się, skoro odpowiedź była na wyciągnięcie ręki.
Kiedy przekręcił kluczyk, coś w pudełeczku szczęknęło. Otworzyło się. Pierwszym co zobaczył, było lusterko. To samo, które widział na obrazie Mercedes. Było odwrócone taflą do dołu. Dalej, dostrzegł jakieś dokumenty zapisane po francusku, na jednym z nich była narysowana baletnica. Jednak to, co mogło go najbardziej zainteresować, był niewielki dzienniczek. Kiedy go otworzył, doznał szoku, bo języka, którym były zapisane tu słowa w ogóle nie znał… Choć niektóre zwroty były jakby znajome, tylko nie był pewny skąd.
- Ha! Mamy coś! - Prasert ucieszył się. Ruszył z tym wszystkim w stronę Niny. Wyjął złożone dokumenty po francusku i podał je Morozow. - Jesteś w stanie to przetłumaczyć? - poprosił ją.
Tymczasem wyjął lusterko. Chciał zobaczyć tafle. Może było zbite. Tak właściwie niewiele by mu to powiedziało, gdyby właśnie tak było. Dzienniczek zostawił sobie na koniec. Zaintrygował go najbardziej, dlatego chciał w pierwszej kolejności zbadać pozostałe rzeczy. Bo doszedł do wniosku, że zajmą im najmniej czasu.
Nina zerknęła na dokumenty i zaczęła je wertować, mamrocząc coś pod nosem.
- Kiedyś uczyłam się trochę francuskiego… Ale myślę, że będziemy to musieli dać Hanowi i on to przetłumaczy w pełni płynnie… - powiedziała marszcząc lekko brwi.
Kiedy tymczasem Prasert spojrzał w taflę lustra, nie zobaczył siebie. Zobaczył Połowę twarzy Mercedes. Była sino blada, jej oczy były podkrążone i niemal całkiem ciemne. Jej usta były blade i popękane. Jej włosy były mokre i przylepione do twarzy. Miała otwarte oko. Było piękne, niebieskie, ale teraz przekrwione i zapłakane. Powiedziała coś. Dwa słowa. Privat nie usłyszał ich jednak, jedynie mógł odczytać z ruchu warg i jeśli wrażenie go nie myliło, brzmiały ‘Help us’... Wypowiedziane po angielsku… Wtem odbicie zniknęło. Widział tylko swoje zwężone źrenice wpatrujące się w lusterko.
Odniósł jedno wrażenie… Mercedes nie wyglądała jakby była otruta… Tylko jakoś inaczej. Trudno mu było określić, nie widział nigdy otrutych zwłok.

Prasert cofnął się o krok do tyłu i wylądował na łóżku. To go dodatkowo przestraszyło i prędko zerwał się na nogi. Zostawił na pościeli nawiedzone lusterko. Powinien się tego spodziewać! A jednak… kiedy już to wydarzyło się, był kompletnie nieprzygotowany. Podszedł bez słowa do Niny i chwycił ją mocno za rękę. Nic nie mówił, spoglądał gdzieś w bok, na nóżki etażerki niedaleko drzwi wejściowych. Zastygł w bezruchu, chcąc przeczekać szok. Chyba najgorsze było to, że Mercedes spojrzała prosto na niego. Widział połowę jej twarzy, a obok połowę swojej. Puścił Ninę i szybko dotknął swojej głowy. Tak jakby miał przylepione do siebie oblicze kobiety. Był to instynktowny, nieprzemyślany ruch. Drugą ręką mocniej chwycił pudełko pełne dziwów.
- Mmm… - tyle z siebie wydusił.
Nina wystraszyła się jego reakcją i prawie wypuściła z rąk dziennik i notatnik z ołówkiem. Patrzyła na niego uważnie.
- Wszystko w porządku? Chcesz stąd wyjść? Może wyjdźmy - zaproponowała. Zerknęła na lusterko.
- Zostaw je tutaj i chodźmy. Zmierzyłeś to pomieszczenie, nie musisz już w nim być - odciągnęła go całkiem od drzwi i wyciągnęła na korytarz. Zamknęła je i podprowadziła do jednego z dużych okien. Pogłaskała go.
- Spokojnie… - uspokajała go czule. Pocałowała go w szczękę i przytuliła.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline