Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2019, 14:25   #339
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
- Mam taką nadzieję… - Prasert założył ręce, spoglądając na walizkę. - To jest ta księga, po którą przyszliśmy tutaj. Do tej posiadłości. Jak dokładnie brzmiała ta przepowiednia Michaela? Bo ciekawi mnie, czy jej spełnienie dopiero przed nami, czy udało nam się uniknąć złego losu - zawiesił głos. Przyszło mu do głowy, że trochę nienawidził Kirilla za to, że to on był prawdziwym bohaterem opowieści, chociaż znajdował się po drugiej stronie globu. To Prasert chciał uratować uratować Ninę przed zagrożeniem, a Waruna przed opętaniem. Jednak jego moc pozwalała jedynie na zbieranie resztek z ludzi. Z drugiej strony, poczuł również ukłucie dziwnej miłości, bo nawet jeśli bogowie nie odpowiadali na jego prośby… to Kirill równie dobrze mógłby być jednym z nich.
Nina skinęła na obu mężczyzn, a ci ruszyli z komnaty do korytarza w stronę domu. Złapała Privata za rękę.
- Według przepowiedni Michaela, miała to być księga obcego pochodzenia w rękach jednego z twoich krewnych, oraz coś miało go, a konkretnie ją opętać. Najwyraźniej aspekt pojawienia się tutaj nas wszystkich nieco wpłynął na widzenie, ale zakładając okoliczności, to zapewne właśnie ta księga. Całe to miejsce prawdopodobnie jest naładowane jej energią, dlatego dłuższe przebywanie tu nasze, czy twojej siostry i Waruna nie jest wskazane… Proponuję zostać tu do jutra, sprawdzić, czy nie ma tu czegoś jeszcze. Tymczasem, my zajmiemy się już księgą. Za chwilę ją stąd zabierzemy - wyjaśniła Morozow zagadkowo.
- Zastanawia mnie, czy jak usuniemy księgę, to te wszystkie udręczone dusze opuszczą tą posiadłość. Bo chciałbym im jakoś pomóc… Bez wątpienia są ofiarami Shesmu. Myślę, że skoro mógł opętać Waruna, to albo opętywał po kolei każdą z kolejnych żon i kazał im popełniać samobójstwo, albo wchodził w ciało Seuxa i to on je zabijał - Prasert wzruszył ramionami. - Niestety nie wiem, czy byłaś w niebezpieczeństwie akurat z powodu Waruna. Może to było niezależne od niego. Ale chyba bardziej prawdopodobne jest to, że jednak to on ci groził. Choć znowu, patrząc na to w inny sposób… przecież ty jesteś tu, a on jest daleko z Sunan, więc chyba ten dystans ma jakieś znaczenie? Nie jest jednak zbyt duży… - Privat zmęczył się własnymi rozmyślaniami, więc tylko machnął ręką. - Myślę, że jednak powinniśmy sprawdzić ten drugi korytarz, aby mieć pewność, że łączy się z grobowcem.
- Dobrze… Alexiei, chodź. Zrobimy sobie spacer - zaproponowała i mężczyzna jednak się zatrzymał i cofnął do nich. Nie wyglądał na zadowolonego, ale nie marudził. Ruszył wraz z nimi w stronę drugiego przejścia. Nina odpaliła mocniejsze światło w latarce. Teraz korytarz zdawał się jakby dziwnie…. Normalny. Nie miał już tej złowrogiej atmosfery, tak jak wcześniej… A gdy nim szli, po chwili Prasert rzeczywiście rozpoznał to miejsce jako przejście z grobowca. Tak naprawdę w tym domu mogło zdarzyć się wiele złego z powodu tej księgi. Pytaniem było tylko, czy zapoczątkowało to jej pojawienie się w tych murach, czy to może już wcześniej coś było nie tak… Tego jednak mogą się już nie dowiedzieć… Przeszli szesnaście metrów i skręcili w lewo, wąskim przejściem. Znaleźli się przy sarkofagach.
- No to może wróćmy ogrodem - zaproponowała Nina i zgasiła latarkę. Ruszyła po schodkach w górę.
- Tak, nie ma sensu cofać się - Prasert zgodził się. - Zabierajmy się już z tych podziemi - mruknął.
Ruszyli po schodach na górę. Privat nie patrzył już na miejsce, w którym zostali złożeni Mercedes, Seux i Sophie. To wszystko było okropnie przygnębiające. Zastanawiało go, w jaki sposób ta księga pojawiła się w tym domu. Wydawało się, że eskapista przywiózł ją ze sobą z Egiptu. Ale w jaki sposób tam na nią natrafił? To było zastanawiające, w jaki dokładnie sposób lawina nieszczęść zwaliła się na tę rodzinę. Może Seux zalazł komuś za skórę podczas swojej podróży i to on potem wysłał mu tę księgę? Tak samo, jak list… Jak on brzmiał? Prasert nie mógł sobie przypomnieć. “Mam nadzieję, że księga się spisała”? Coś w tym stylu… Ciężko było stwierdzić, czy ta wypowiedzieć miała życzliwy, czy ironiczny ton.
- Myślisz, że Seux był na stałe opętany przez Shesmu? I te sztuczki magiczne to była prawdziwa magia Shesmu? - zapytał Prasert. Ciężko stwierdzić, czy Ninę, czy Alexieia. Chyba ich obydwoje.
Nina zastanawiała się.
- Nie mam pojęcia. Odnoszę wrażenie, że może jak był w Egipcie, to usłyszał tam o możliwości posiąścia jakichś mocy magicznych, tylko że on miał nadzieję na magię iluzji, no i może jakąś telekinezę, jeśli już myślał o paranormalnych rzeczach, a tu dostał coś, czego przełknąć nie mógł. Ktokolwiek przysłał mu ten liścik o księdze, wiedział czym była… Możemy tylko zgadywać jakie były intencje tej osoby - odpowiedziała Morozow i zamyśliła się.
- Ale myślę, że magia ta paranormalna była sprawką Shesmu, ale iluzje były całkiem ludzkie. Sądzę, że Shesmu po prostu czerpał z życia ludzkiego, będąc w ciele Seuxa. Początkowo może człowiek się stawiał, ale potem to już ten bóg, demon… Przejął pałeczkę na stałe. Zdarzyło mi się jakiś czas temu słyszeć o przypadku jak bóstwo próbowało przejąć czyjeś ciało, może to w tym stuleciu jakaś ogólnoświatowa moda - zażartowała, chyba chcąc rozładować atmosferę. Szli przez ogród w stronę domu.
- Tak, właśnie na to wygląda. A co się dalej stanie z tą księgą? Czy nie powinniśmy jej zniszczyć, zamiast zamykać w walizce? W ogóle te znaki wyszyte złotą nicią… co one oznaczaja? - zapytał. - Nigdy nie widziałem wcześniej czegoś podobnego.
Nina pokręciła głową.
- Zbieramy takie rzeczy do dalszych badań. Wszelkie informacje na ich temat umiejscawiamy w Zbiorze Legend, a potem to przechodzi dalej. Ale to już nie jest coś, czym musisz się martwić… złote nici na wnętrzu walizki to runy. Blokują PWF i flux przedmiotów, które są nim naładowane. Cokolwiek zamknięte w tej walizce, zostaje, że tak to ujmę, dezaktywowane magicznie - wytłumaczyła mu tak, żeby zrozumiał.

Noc wydawała się taka spokojna, ciepła i przyjemna. Delikatny wietrzyk lekko wiał, dzięki czemu nie było duszno. Trawa rosła tutaj dość wysoka, ale wnet weszli na ścieżkę, a ta już była pozbawiona chwastów. Prasert nie mógł uwierzyć, że coś złego mogłoby się dziać w takich okolicznościach. Doszedł do wniosku, że mógłby żyć za ogrodzeniem i nie mieć bladego pojęcia na temat horroru, jakiego doświadczali mieszkańcy tej willi. Ziemia nie była jałowa, skażona, spopielona, drzewa rosły wysokie i zdrowe… Oprócz tego jednego przed domem.
- Na samym początku myślałem, że może to drzewo przed domem… To, w które uderzył piorun… że może będzie jakoś powiązane z problemem, ale chyba nie. Jednak trzeba przyznać, że dobrze buduje klimat na samym wstępie, kiedy tylko zajeżdża się przed dom - zażartował.
Nina kiwnęła głową, gdy akurat przechodzili obok posępnego, martwego drzewa.
- O tak, zdecydowanie cała ta posiadłość ma ciekawą atmosferę. A jeszcze to co kryła w sobie dodatkowo to już całkiem niezłe podsumowanie - westchnęła.
- No ale chociaż mamy tę księgę z głowy - dorzucił Alexiei i wsadził ręce do kieszeni. Wyglądało na to, że nie tylko sam Privat odczuwał zmianę w atmosferze otoczenia, ale oni również. Może ten wiatr, był tak naprawdę spowodowany tym, że cała okolica odetchnęła… Księżyc wisiał już na niebie. Co prawda nisko, bo dopiero niedawno słońce zaszło, ale już był wyraźny.
Obeszli dom i dostrzegli Hana przy vanie. Rozmawiał z kimś przez telefon.
- Telefon - powiedział i wyciągnął rękę z komórką w stronę Morozow.
- Koordynator Morozow słucham? - odezwała się po angielsku. Słuchała chwilę i kiwnęła głową, czego oczywiście jej rozmówca widzieć nie mógł.
- Tak, mamy. Skoro już pan dzwoni, będę posyłała Alexieia Woronowa. Tak… Tak. Mamy. dobrze. Proszę przekazać panu Bernatowi Perezowi, że wszystko idzie zgodnie z zaleceniami pani Alicii. Będzie wiedział o co chodzi. W porządku. Dziękuję. Do widzenia - rozłączyła się i oddala telefon Hanowi.
- Czyli, że co? moje wakacje w Bangkoku dobiegły końca? - rzucił Alexiei pół-żartem, pół-serio.
- Tak, potrzebuję byś dostarczył walizkę do Ravenny jeszcze dziś - oznajmiła.
- Dobrze, że pamiętałem o zapakowaniu do vana Implikera - rzucił Han, a Morozow kiwnęła mu głową. Westchnęła. Padło bardzo dużo dziwnych słów…
Prasert czuł się z tego powodu nieco ogłupiały.
- Tak szybko… to dobry pomysł? Nie znamy konsekwencji usunięcia księgi z tego domu. A co jeśli ta posiadłość to organizm, a Shesmu przyczepioną do tętnicy szyjnej pijawką… I my ją gwałtownie wyszarpnęliśmy… Więc jak zatamujemy krwotok, jeżeli krew tętnicza strzeli z szyi? - zapytał. - Wybaczcie mi to barwne porównanie - mruknął pod nosem. - Czy nie lepiej chwilę odczekać i zobaczyć, jak będzie zachowywać się Sunan? To taka moja sugestia, nie będę zapierać się przy niej. Szczerze mówiąc jestem kompletnie skołowany - mruknął pod nosem.
Nina zerknęła na niego uważnie.
- Mogę ci obiecać, że po pewnym czasie wszystko jej minie. Sądzę, że to jednak ten dom ma na nią taki wpływ… Jeśli chcesz, możemy poczekać, ale jednak wolę, by księga znalazła się w IBPI przed godziną pierwszą w nocy - oznajmiła. Wskazała Hanowi, by zabrał ją do vana. Mężczyzna zniknął w nim. Blondynka odetchnęła.
- No dobrze, to poczekamy. W takim razie… Może chodźmy sprawdzić te schody, o których wspominałeś? I po drodze zajrzymy do Sunan i Waruna - zaproponowała jeszcze Morozow.

Kiedy ruszyli w stronę domu i weszli przez drzwi frontowe, dostrzegli że w kominku pali się ogień. Na kanapie siedział Suttirat, a Sunan na jego kolanach. Zerknęła w stronę wejścia, a widząc Praserta zsunęła się i usiadła obok. Warun też zerknął w ich stronę. Privat skrzywił się, ale cień zakrył jego minę. Kiedy wyszedł z niego, uśmiechał się lekko.
- Wychodzicie jedną droga, wchodzicie drugą. Ile tajemnych przejść ma ten dom? - rzucił i dopiero wtedy skapnął się, że nie powinien o tym chyba mówić przy Sunan. Czarnowłosa uniosła brwi
- Tajnych przejść? Ooo nie pomyślałam o tym. No w sumie gość był eskapistą, to mogą tu jakieś być! Znaleźliście już coś? - z jakiegoś powodu Privat odniósł wrażenie, że rzeczywiście Sunan jakby… znów była bardziej sobą…
Uśmiechnął się szerzej i szczerzej.
- On był chyba kultystą, bo jak ruszysz do grobowca w ogrodzie i zejdziesz na dół, to tam jest korytarz prowadzący do takiej sali z ołtarzem. Ale nie idź tam, tam jest strasznie. No i jest drugie połączenie z tym pokojem - Prasert wskazał palcami pomieszczenie skryte za ścianą.
Wnet Privat zmarszczył brwi.
- Ale tu jeszcze nie byliśmy - mruknął, patrząc na pomieszczenie za podwójnymi wrotami. - Musimy się tam dostać. Jeszcze zanim Alexiei zniknie - mruknął do Niny.
- To nie jest głupia myśl, niestety… Nie mamy tego klucza. Najpewniej… Najpewniej będziemy musieli go poszukać - stwierdziła.
- Albo Han zrobi, o ile zdoła - dodała jeszcze cicho.
- Przykro mi, że nie mam tu telewizji. Bo zapewne może być trochę nudno wieczorem, ale dom jest tak duży, że pewnie wszyscy sobie wymyśla jakieś zajęcia, co nie? No chyba że chcecie posiedzieć tu z nami i poopowiadać sobie straszne historie? - zaproponowała Sunan. Zapadła cisza w salonie. Najwyraźniej ten żart nie rozbawił Morozow i Alexieia, którzy naprawdę z takimi mierzyli się na co dzień.
- Może innym razem? Jeszcze chwile temu czułaś się słabo. Zrobię ci coś ciepłego do picia… - zaproponował, ratując sytuację Suttirat. Tymczasem skinął na Praserta, aby ten ruszył wraz z nim. Chyba chciał z nim pogadać. Natychmiast wyłapała to Nina i zagadała Sunan, siadając obok niej na kanapie. Alexiei tymczasem zajął fotel i westchnął, spoglądając w stronę kominka.
- Co takiego ciepłego chcesz zrobić Sunan do picia? - zapytał Prasert, idąc z nim korytarzem. - I dlaczego potrzebujesz do tego mnie, ty zboczeńcu… - mruknął pod nosem. Mimowolnie uśmiechnął się lekko. To był bardzo charakterystyczny typ humoru, który rezerwował jedynie dla najbliższych przyjaciół i to płci męskiej. Przystanął na moment i wyprostował się. Aż szczęknęło mu w kręgosłupie. Chyba jego ciało domagało się rozpaczliwie fotela i kieliszka wina. Po tak ciężkim dniu zasługiwał jeszcze na dobrej jakości papierosa. Spojrzał na Waruna z sympatią, czekając na jego słowa.
Suttirat posłał mu równie rozbawione spojrzenie. Prasert dostrzegł zmęczenie, które malowało się na jego twarzy, ale był też jakby bardziej rozluźniony niż rano. Najwyraźniej coś musiało się stać i mężczyzna poczuł się lepiej. Kiedy już minęli na korytarzu skrzynię z Zoltarem i skręcili w prawo, odetchnął.
- Nie wiem co robiliście przez ostatnie piętnaście minut, ale w pewnym momencie twoja siostra jakby się rozluźniła i kompletnie zmieniła. Znów zaczęła się zachowywać tak jak u ciebie w barze wczoraj jak ją spotkaliśmy - powiedział co miał do powiedzenia.
- Czyli była maksymalnie irytująca? Przykro mi - Privat westchnął z komicznym współczuciem.
- Dopiero wtedy zauważyłem, że wcześniej zachowywała się nieco inaczej. Jednak zdawała się pamiętać wszystko co miało miejsce w tym czasie, więc… Chociaż tyle dobrego - dodał jeszcze. Zbliżali się do kuchni i wtedy coś przykuło uwagę Praserta…
Obraz, który przedstawiał szklarnię i stojącą obok niej Harriet zmienił się. Nie było już na nim kur, szklarnia wyglądała bardziej tak jak teraz, a blondynka zniknęła, jednakże w miejscu gdzie wcześniej stała był jakiś czerwony ślad i prowadził do drzwi szklarni, tak jakby ktoś ciągnął coś po ziemi. Drzwi szklarni były też uchylone… Suttirat chyba też to zauważył, bo aż się zatrzymał.
- Co…? - mruknął zaskoczony i gapił się na malunek. Za chwilę spojrzał na Praserta.
- Co jest z tym obrazem? - zapytał przyjaciela, jakby co najmniej sądził, że skoro ten spędzał tyle czasu z Niną i jej detektywami, to sam powoli stawał się znawcą tych tematów.
- Malował je Seux. Albo ten egipski demon, który go opętał. Nie wiem czy przypadkiem stały się przez to magiczne, czy może to było celowe działanie. A może to w ogóle nie była sprawka Shesmu, tylko samodzielna aktywność tutejszych duchów - Privat wzruszył ramionami. Spoglądał na czerwony ślad. Czy kobieta z obrazu została zamordowana i zawleczona do swojej szklarni? Ale… przez kogo? Dlaczego? To przecież nie miało sensu. Czy może inaczej… Prasert w tej chwili w ogóle go nie dostrzegał. - Już nieśmiało myślałem, że może horror tego miejsca zakończył się. Zwłaszcza, że ty również uważasz, że Sunan wróciła do swojego dawnego ja. Ale to mnie cholernie zdenerwowało - warknął pod nosem. Jak gdyby obraz celowo zmienił się w tak niepokojący sposób, żeby dodać mu zmartwień. - Nie wiem co o tym myśleć - mruknął i wyjął telefon. Zrobił zdjęcie i już miał schować, kiedy zastanowił się nieco dłużej. Napisał SMSa do Kirilla Kaverina.

Cytat:
Jeszcze raz dzięki
Dopiero wtedy schował komórkę do kieszeni.
- Chodźmy powiedzieć o tym pozostałym. Obawiam się, że trzeba będzie pójść do tej szklarni. Ale powinni wiedzieć, gdzie znikamy.
 
Ombrose jest offline