Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2019, 22:29   #622
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Oleg wyjechał w poszukiwaniu brodu. Pozostali Ostatni wdali się w dyskusję. Loftus uważał, że główny cel przestał być osiągalny, Galeb - wręcz przeciwnie.

W końcu von Grunnenberg wydał rozkazy. Leonora... cóż, posłuchała dopiero po długiej tyradzie, Detlef - z nieskrywanym niezadowoleniem. Ostatecznie zostały wykonane. Choć w oddanym rapierze nie było kamieni szlachetnych, a pistolet był zepsuty. Przynajmniej pakunki zostały przeniesione z wozu na zwierzęta, a wóz przewrócony.
To jakim posłuchem cieszył się (a właściwie - jakim się nie cieszył) we własnym oddziale utwierdziło von Rudgera, że Gustaw jest zwykłym żołdakiem, który być może kiedyś był strażnikiem na dworze Elektorki, a teraz został ukarany za jakąś przewinę wysłaniem na front.
- Ja bym powiesił jednego dla przykładu - mruknął tylko i zajął się Kadetką.

Leonora okazała się lepszym medykiem od Detlefa. A przynajmniej bardziej skutecznym. Pomogła dwóm z trzech rannych jeńców. Byli bardzo zdziwieni. I bardzo wdzięczni. Kolczuga martwego dowódcy okazała się nieco za duża (nie licząc kolczego czepca, który pasował), ale po drobnych poprawkach nadawałaby się do noszenia - problemem był za to jej ciężar. Już teraz nosiła niewiele mniej niż mogła, a po dołożeniu ciężaru zbroi zaczęła się wręcz garbić.

Podobnie Bert, który wziął kuszę i tyle bełtów ile zmieścił w kołczanach - jednym na udzie, drugim przy pasku oraz dwóch zapasowych w plecaku.

Detlef za to wypieprzył resztę uzbrojenia do rzeki. Zawsze to problem dla granicznych.

Wszystko to zajęło piętnaście minut. Ale Ostatni nie ruszali. Czekali na powrót zwiadowcy. W tym czasie von Rudger zarekwirował konia i dosiadłszy go, wziął na kulbakę nadal półprzytomną Kadetkę.

Kolejny kwadrans później Oleg wrócił. Szukanie zajęło mu więcej niż myślał, zwłaszcza że musiał szukać miejsca gdzie nawet ciężko ranni będą w stanie przejść. Leo i Gustaw potonęliby gdyby musieli przełazić tak jak poprzednio. Znalazł bród niemal idealny - niby szerokie bystrze na kamienistym dnie, ale za to głębokie może do kolan.
Ostatni ruszyli. Ale nie wszyscy. Gustaw wcześniej poprosił do siebie Diuka. A Diuk potem podszedł do Waltera. Choć żaden człowiek poza nimi nie słyszał o co chodzi, zdziwienie na twarzy barda i fakt, że rozkaz musiał zostać powtórzony mogły dać do myślenia. Dwójka została z tyłu. Detlef, który wyraźnie sugerował pewne rozwiązanie, choć wydanie rozkazu zostawił sierżantowi udawał, że tego nie widział, Galeb niby chciał dopilnować by jeńcom nic się nie stało, ale działał tak by tego nie zrobić. Kruk był wyraźnie podniecony i rozbawiony.

Kiedy kolejny kwadrans później dotarli do brodu zdali sobie sprawę, że zwierzęta przejść brodem przejdą, ale w górach po drugiej stronie będą raczej obciążeniem i spowalniaczem. Być może kuce dadzą jakoś radę, ale wierzchowiec - nie.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline