Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2019, 22:50   #7
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
- Przybłęda!
- Szpetna!
- Kopciuch!


Tak Bognę w Drzewcach dzieci przywitały, ledwie kilka godzin po jej przybyciu, gdy nikt z ojców i matek nie patrzył, nawet obrzucając kamieniami. Krzywdy jej jednak nie zrobili, a dziewczyna uciekła do jednej z pustych, rozpadających się chat, gdzie początkowo sypiała.

Włóczyła się po wsi niemal od chaty do chaty, czy gospodarstwa do gospodarstwa… czasem ją przepędzano, czasem mogła w czymś pomóc, za pajdę chleba, cebulę, drobinę ciepłej kaszy. W wolnych chwilach, chodziła do opuszczonej świątyni, gdzie ją sama z siebie sprzątała. Czasem spotkała tam i inną dziewkę, czy i gospodynię, które z dobra serca i jej co drobnego z jadła w dłoń wcisnęły.

W końcu, gdy przyszły już pierwsze chłody, a po nich i pierwsze śniegi, zlitował się nad nią Racimir Młynarz, i przygarnął do pomocy wszelakich, za prosty wikt i opierunek. A Bogna pracowała uczciwie, zajmując się domostwem, kurami, krową, i wszystkim co jej gospodarz i jego cera-gospodyni nakazali… a z biegiem czasu nieco się i w młynie zadomowiła.

"Znajda" nie miała nic, poza tym co na sobie i w małym tobołku z dziurawego koca, uciekając w świat, i nawet pod pierzyną z Nawoją to na golasa spać musiała… ale w nocy to się rzucała często, wierciła, i skomlała nawet cichutko, pewnikiem jakieś złe śniąc, o Sargonach i krzywdach jakie wyrządzili. Czasem przytulała się mocno do młynarzowej, łapała ją za brzuch, za cyca, za zadek, a ta znosiła to wszystko dzielnie, bo…"potrzebującym się pomaga", jak Stwórca nakazał. Im zaś jednak więcej niedzieli mijało, a gospodyni coraz bardziej się do niej przekonała (i po podglądaniu przez braci nagiej Bogny, za co obaj od Nawoji dostali szmatą po pyskach), dostała starą koszulę nocną.

Z przybłędy powoli stawała się "ich" Bogną, i nawet jej znoszony po Nawoji kubraczek dali (a gospodyni matczyny wzięła), szmatki na nogi, gdy śniegu nasypało, a nawet i Alechystę wełnianą, z którą to Bogna niezłą przygodę miała. A za wszystko dziękowała im wylewnie, do nóg gospodarza i gospodyni padając.

Pewnego dnia, podarek jej z głowy zwiało, i poleciał hen na zamczysko, i zaczepił się wysoko i było po nim. Ale Luther Grolsch, co to widział, a piwo po kątach z braćmi Nawoji popijał, postanowił zgubę odzyskać. Zwalił się jednak z wysoka, mało nie umierając, a wystraszona wszystkim Bogna uciekła w siną dal… a zgubę wieczorem jej oddał nie Luther, a Żyrosław, młodszy o pół ćwiartki z braci, mających po 19 wiosen. Dostał za to całusa w polik, i oboje z Bogną byli tego wieczora w skowronkach.


Czas mijał leniwie w młynie w trakcie zimy, nudą często wiało, a Żyrosław i Światosław, jak to młode chłopy, oglądały się coraz częściej za Bogną. Ten pierwszy, to nawet ją za dupę łapał od czasu do czasu, i całowali się skrycie po kątach…

W zimie ciężko było przeleźć 3 kilometry z młynu do wsi, i Bogna mniej do świątyni zaglądała, ale jak tylko gospodarz Racimir konno do wdowy Maryny się wybierał w konkury, to go dziewka bogobojnością tłamsiła, i jechała z nim, by się z młyna wyrwać, i doglądać świętego przybytku.

***

Aż któregoś zimowego dnia, mocno po Nieszporach… światem Nawoji wielce zatrzęsło.

Ojciec drzemał blisko pieca, Żyrosław też, za oknem hulała zima, a gdzieś Bognę i Światożara wcięło. Nawoja z kolei, leząc po chałupie połączonej z młynem, usłyszała nagle jakieś jęczenie. Ale nie były to żadne tam duchy, czy inne maszkary, te zawodzenie to tak jakby ktoś gdzieś po kącie cisnął, zadka na mróz nie chcąc wyściubić. Wściekła się momentalnie młynarzowa, gotowa łachudrę za uszy wytargać, i zrobić niezłą burdę, ruszyła więc na palcach za odgłosami.

I coś ją w środku tknęło, jakie licho albo inne dziwne, i zamiast z drzwiami wejść, to zajrzała w nich przez szparę. Momentalnie zbladła, nogi się pod nią ugięły, a nawet oczy na chwilę to mgłą zaszły. Przez szparę widziała nagusieńką Bognę od boku, jak to się o słup opierała rękami, a zadek mocno wypinała. Przy jej zadku zaś, trzymając się go mocno, ze spodniami na podłodze, uwijał się Światożar, własnym dupskiem machając to w przód, to w tył, i tak bez wytchnienia. A oboje jęczeli przy tym i sapali, i spoceni byli, a Nawoji też się szybko dziwacznie gorąco zrobiło… i w końcu musiała i własną gębę zatkać sobie dłonią, widząc co tam się wyprawia.

Bogna nagle odskoczyła bowiem niczym oparzona od Światożara na jego "zara...zara…" przycupnęła przy nim, po czym chwyciła jego interesa i zaczęła niczym szalona prawie jak masło ubijać. A młynarczyk jęknął w końcu przeciągle, i upaćkał ją całą, a po chwili oboje zaczęli chichrać. Nawoja zaś, niczym pijana, uciekła od drzwi z sercem nie tyle co walącym w piersi, co chcącym jej już chyba i gardłem wyfrunąć.

~

Raz po raz, to jeden, to drugi młynarczyk, miał nagle jakieś dziwne słabości i brak chęci do roboty, szklący się wzrok, i durny uśmiech na gębie, a ślipiami to ciągle za Bogną wodzili, ta zaś, tak miękko boso po izbach stąpała, i nawet co nuciła pod nosem, fałdami spódnicy falując, i niemal tańcując do własnej przyśpiewki.

I tak to mijały zimowe dni w młynie, aż w końcu przyszły roztopy, i powoli słońca było coraz więcej...




Czy jest z prawego łoża?
Nie, nie jest, ale ona o tym nie wie...matka się puściła z sąsiadem.

Jaki ma majątek? Ile ma ziemi?
Nie posiada nic, poza tym co na sobie i w niewielkim tobołku.

Skąd pochodzi?
Z innej wsi, oddalonej o 2 tygodnie drogi piechotą. Ową wieś złupili Sargoni. Dwaj starsi bracia Bogny zostali zaciągnięci na wojaczkę i słuch po nich zaginął. Ojca, matkę i młodszą o rok siostrę wyrżnięto w trakcie najazdu. Nie obyło się i przed śmiercią bez gwałtów... ona sama miała być ofiarą jednego z nich, ale po tym jak oprawcy rozorała twarz pazurami dostała cięcie szablą przez twarz. Bogna przekonana, że umiera z głową rozciętą na pół, zemdlała z bólu i przerażenia, jednocześnie robiąc na siebie i pod siebie... a Sargoni zostawili ją w spokoju, przekonani że jest martwa.

Czy ma jakieś praktyczne umiejętności?
Umie sobie poradzić w lasach, znaleźć pożywienie, rozróżnić trujące grzyby od jadalnych, zajmuje się zbieractwem. Matule nauczyli ją i wikliniarstwa, umie więc i koszyk zrobić... dom posprzątać, rodzeństwem się zająć, trzódką też. Z gotowaniem już trochę gorzej.

Jaki jest jej stan cywilny? Czy ma dzieci?
Panna i bezdzietna.

Czy ma jakieś aspiracje?
Żyć i napełnić brzuch, to wszystko.

Ile ma lat?
16 albo 17 wiosen, sama pewna nie jest.

Czy przebyła jakieś ciężkie choroby? Ma jakieś kalectwa?
Wielka blizna przez pół twarzy i uszkodzone oko, pokryte bielmem, na które ledwo co widzi. Pamiątka po wrogu, która mocno ją oszpeciła...

Sprawa wiary
Oczywiście. Jest wierząca. Nawet sama z siebie, sprząta kiedy może opuszczoną świątynię w Drzewcach :P


***

Bogna przybyła do Drzewców wraz z nowymi osadnikami jesienią zeszłego roku, choć owo "przybyła" to zbyt mocno powiedziane. Nowi ją na wozie przywieźli i... tyle. Radzić sobie musi sama.

 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 24-07-2019 o 23:13.
Buka jest offline