- Kiedyś też tak myślałem, do czasu aż w znacznie mniej podejrzanej karczmie Randulf nie skończył w lochu jakiegoś mutanta kanibala czy innego demona. - Oswald rozpiął zdobioną kamizelkę i potrzasnął nią niedaleko Dara, dając mu złapać jeden ze zdobionych guzów. Po tym położył ubranie obok, pozwalając kotu na dalszą zabawę. - Prześpij się. Jutro czeka nas dużo roboty. Ja poczekam na Randulfa i popilnujemy. - Bosch usadowił się na krześle pod ścianą. Wyciągnął miecz z pochwy i zaczął go przecierać szmatką nasaczoną chwile wcześniej oliwą. Skupił się na niewielkim, zlotym symbolu pod jelcem przedstawiającym trzy złote ptaki.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |