Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2019, 21:17   #205
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Goście w karczmie z ciekawością, aczkolwiek nienachalnie przyglądali się poczynaniom bohaterów. Byli zainteresowani, zachowywali się dosyć cicho, aby to prawdopodobnie jak najwięcej usłyszeć. Bohaterowie na zmianę zdążyli się wykąpać, a nawet przeprać ubrania. Strój Oswalda wzbudził niemałe zainteresowanie nawet samego karczmarza, który to przez chwilę zapomniał o swoich zajęciach przecierając to znacznie dłużej jeden z kufli.

Randulf siedząc dłużej na dole zdążył się jeszcze nasłuchać różnych wyobrażeń jakie to zaczęli szeptać między sobą mężczyźni będący jeszcze w karczmie co do dwojga kochasiów, którzy poszli na górę do swoich pokoi. Ludzie zaczęli wychodzić a i bohater mógł spokojnie pójść na górę do swojego pokoju, gdzie było otwarte okno, przez co było dosyć zimno. Pomocnik karczmarza prawdopodobnie wietrzył to pomieszczenie i zapomniał go zamknąć. Bohater zamknąwszy okno mógł udać się zgodnie z planem do towarzyszy. Z tym też nie miał problemu, karczmarz wydawał się być czymś zajęty na dole, w innych pokojach było cicho, bohater był niemal pewny że w tych najbliżej nikogo nie było. Zamknął swoje drzwi na klucz i przeszedł pokój dalej, tam uchylił drzwi do pokoju Oswalda i Marweny i wszedł. Pokój był wyposażony tak samo jak ten, który on sam dostał. Tutaj po jednej stronie zobaczył śpiącą kobietę, a tuż przy niej jej kota i Bosha dbającego o swój miecz. Było spokojnie. Pierwszy postanowił zostać na czatach Randulf, który ciągle miał jakieś złe przeczucia.

Oswald ułożył się wygodnie na sienniku obłożył kocem i powoli usnął. Randulf siedział spokojnie na krześle starając się zająć swoimi rzeczami czasem wyglądając za okno i będąc czujnym.

Nagle, jak gdyby z niczego drgnął kot. Spojrzał się na bohatera jego oczy zajaśniały, jak gdyby odbiło się od nich jakieś światło. Przeciągnął się wyciągając swoje łapy do przodu i zeskoczył z łóżka, aby przejść bliżej bohatera, z początku wskoczył na półkę stojąca koło okna, a później na parapet, na którym to zaczął przyglądać się na dwór. Zwierzę jednak po chwili odwróciło wzrok od okna i wskoczyło na kolana bohatera. Wyglądało, jak gdyby go polubiło. Spojrzało na niego i miauknęło, jak gdyby oczekiwało głaskania, bohater dotykając go opadł na oparcie i poczuł wirowanie w głowie.

Znajdował się w lesie, musiałoby to w przeszłości bądź też przyszłości. Była noc, ale było cieplej niż teraz. Bohater dostrzegł małą chatkę, nie znał tego miejsca, ale widział jak przed nim idzie nikt inny a właśnie Dar. Kot machał swoim puszystym ogonem. Przeszli przez próg domu, w wewnątrz było dosyć ciemno, jednak świeciło się kilka słoików z dziwną zawartością. Pomimo, że czegoś takiego bohater nigdy wcześniej nie widział, to jednak nie to przyciągnęło jego uwagę, a starsza osoba nad ciałem kobiety. Staruszka uniosła swoją dłoń, którą spowiły, jak gdyby czarne smugi, a po chwili z na miejscu jej paznokci wyrosły pazury, którymi to raniła swoją drugą rękę. Na leżącą kobietę trysnęła krew, jednak to jej nie obudziło. Staruszka przejechała swoja dłonią przy twarzy kobiety, którą teraz Randulf doskonale poznawał, była to właśnie Marwena. Zauważył, że ta czynność coś zrobiła, jednak nie widział co. Kot zaczął syczeć staruszka się odwróciła widząc zwierzę i wymachując ręką rzuciła jakieś zaklęcie, jednak Dar zdążył uskoczyć wybiegając z chałupki. Bohater miał przeczucie, jak gdyby był przez nią widziany, był to prawdopodobnie strach przed tym, gdyby co może się stać, jeśliby tak było. Kobieta wyszła z chatki. Randulf był w stanie śledzić ją dalej, powoli przeszedł patrząc się na jej poczynania. To co widział przybierało go o mdłości. Kobieta uniosła obie ręce ku górze a z jej paznokci wyrosły szpony, którymi to złapała się za klatkę piersiową i niemal się rozdarła. Zaczęła płynąc krew, wylewać się na ziemię, jednak nie było to jedyne co wyszło. Bo z ciała z tego otwarcia wyłoniła się postać wyglądała jak jakiś upiór pokryta krwią. Ciało opadło na ziemię, a stworzenie spojrzało jeszcze raz w kierunku chatki i jak gdyby się uśmiechnęło złowieszczo.


Bohater nie zdążył się dobrze przyjrzeć a monstrum a znikło.



Randulf ocknął się dysząc, było do od niego nie zależne. Łykał powietrze, jak gdyby właśnie skądś przybiegł. Na około panował spokój, wszyscy spali, z wyjątkiem Dara, który przytulał się do niego.

Nagle drgnął Oslwad, obudził się, jak gdyby coś się miał dziać. On jeden wiedział co go rozbudziło, był to zarazem zapach jak i dźwięk, bohater wiedział, że duża grupa ludzi zmierza schodami na górę.

Randulf z kolei zauważył, że na dworze uliczkami coś przemknęło, z początku nie był pewny, jednak już po chwili doskonale widział co widział. Były to cienie sunące w stronę karczmy. Mogło być ich kilka, a może nawet kilkanaście. Bohater nie był w stanie oszacować, bo było ciemno i nie widział ile już przeszło.
 
Inferian jest offline