Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2019, 16:06   #209
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Podobno wspólna walka jest najszybszym sposobem na zbudowanie więzów. Jeśli nawet była to prawda, oni chyba tego nie czuli. Być może dlatego, że ta potyczka wydawała się niepotrzebna. Każdy miał swój powód, by na nią ruszyć, ale nie przybliżyła ich ona ani trochę do celu misji, jakim było odnalezienie Katriny Schetter. Zmarnowali dwa dni... dla walki ze złem?

Bladin i Wolken, dwaj najbardziej doświadczeni wojownicy w grupie ruszyli na poszukiwanie zbiegłego kultysty. Nie uszli daleko, gdy jego głowa potoczyła im się pod nogi, a spomiędzy drzew wyjechał na swym rumaku Anders Caromann z twarzą pokrytą zasychającymi już kroplami krwi. Towarzyszyła mu trójka najemników.

- Ten wam uciekł. – Dowódca rozejrzał się po polance. – Dopadliście za to resztę, która uciekła nam. Dobra robota.

Gdy wrócili, Peter i Konrad ocucili już Liwię. Ich towarzyszka, choć ciągle ogłuszona i wymagająca pomocy, uszła cało z walki. Guz na czole, na linii jej włosów, urósł jednak do pokaźnych rozmiarów. Nikt nie wypowiedział ani słowa w tym momencie, ale wszyscy pamiętali ostrze miecza zmierzające wprost na jej głowę. Gdyby nie jej przypadkowe poślizgnięcie się... Wiedzieli, że każdy mógł być na jej miejscu i skończyć tak jak ona, lub jeszcze gorzej.

Przeszukiwania kultystów i ich jaskiń niewiele dały. Troszkę drobnych pieniędzy, trochę broni i jedzenia. Gdyby nie ozdoby i tatuaże w kształcie zakazanych symboli i pojedyncze mutacje u niektórych zabitych zaatakowani przypominaliby bandę banitów ukrywających się w lesie.

Noc spędzili na miejscu, w obozowisku rozbitym sprawnie przez ludzi Caromanna.

* * *


Pustkowie. Szare pustkowie ciągnące się aż po horyzont.



Bez najmniejszego śladu życia
.

* * *


- Razem zmieniliśmy świat. – Znowu stali przed astrologiem, Nikolasem Celestiumem. Po jego twarzy błąkał się lekki uśmieszek, ale jego spojrzenie znów było jakby nieobecne. - Liczę na dalszą współpracę z wami i wierzę, że uda mi się odwdzięczyć za waszą pomoc.

* * *

Wrócili do Altdorfu, do tawerny Białe Żagle. Wokół nich krążyli ludzie, tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi. Niczym mrówki w mrowisku przemieszczali się swoimi ścieżkami, każdy w swoim celu. Wśród nich, gdzieś tam, znajdowała się Katrina, której mieli szukać. No właśnie, czy na pewno tam była?
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline