Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2019, 18:47   #11
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Zima... jak zwykle przyniosła odpoczynek. No, powiedzmy, bo był to doskonały czas procarskiej wprawy i pędzenia gorzały. Młode już podrosły, więc niech pracują! Życie to ciężka praca, a Horst Grolsch od młodego ich uczył, że kto prawilny ten pracuje i żyły wypruwa, bo to ciało i umysł wzmacnia. Sam też co prawda nie próżnował. Po letnich targach przywiózł do domu nową wiedzę i nowe sztuczki które z wielką ochotą miał zamiar wypróbować w tym nowym odradzającym się roku!

Nie mniej, zima była okresem zarówno roboczym jak i relaksującym. Roboczym, bo jako sam siebie mianował, przy milczącej zgodzie większości, na sołtysa, takowo po ludziach chodził i słuchał. Co komu potrzeba, jak komu rok minął i co u ludzików w życiu. Była niepisana zasada, że słowo człowieka więcej warte, niż garść pięknisi. Toteż jakoby kto pomocy w czym potrzebował to zwyczajem było, by targu dobić w karczmie przy piwku i dwu świadkach na łebka co to słowa będą pilnować. Nie ma większej hańby niż słowo złamać, bo słowołomca się wyrzutkiem staje i nikt przy zdrowych zmysłach z nim się nie zadaje. Ot, jak raz słowo złamał to i drugi takowyż poczyni zapewne. Taki był urok Drzewiec, miejscu gdzie słowo więcej znaczyło niż całe Pięknisie świata. Jeno młodzi mieli łatwiej, bo wszak dzieciarnia i pstro im w głowach. Póki kto do ożonku nie poszedł, czy nie sprawdził się w zacnym gronie kark i plecy łamiąc pomoc i wyżywienie swoim niosąc... dzieckiem był i takie prawo było niepisane.

Choć od zarazy świniaki w większości pomarły to Horst był nawet zadowolony. Prawda, nawozu z łajna miej i takowyż mięsiwa, ale na wszystko był powód. Szczęśliwie świnina się budziła do życia i już niedługo zapewne młode się pojawią. Nawozu roślinnego za to było dość. Jak i popiołu z paleniska. Jedno i drugie do nawożenia ważne. W końcu rośliny też musiały jeść, a stary Grolsch znał się co nieco na nich i poznawał się bardziej z każdym mijającym dniem. Jedne lubiły więcej popiółu, inne nawozu, niektóre jedno i drugie po trochu. Nie szczędził też porad świeżej krwi w zamian za pomoc jeśli taka miałaby być potrzebna, czy części plonów. Oczywiście, nie zdradzał tajemnych rolniczych sztuczek. To zostawało w rodzinie. Tak, chciał pomagać innym, ale nie aż tak, by jego pozycja uległa osłabieniu.

Zima... przynajmniej z Arniką mieli więcej czasu i sił by zająć się sobą. Już dawno podjęli, że więcej dzieciarni im nie trzeba. Na dobre czy złe, ciężko powiedzieć, ale taki był układ. Układ z którego był nawet zadowolony. Nieprzespane noce dzięki potomstwu jak by nie patrzeć mogły wymęczyć najtwardszego chłopa, a dodaj do tego jeszcze pracę w polu i przy zwierzyńcu!

Targi się udały, jałówki i byczki przyniosły zdrową wartość w Pięknisiach które przeznaczył na to wary pierwszej potrzeby... głównie parę dobrego bali materiału na ubrania, czy inne towary czysto domowe. Też bywało, że sprowadzał na zamówienie Drzewcian towary im potrzebne. Wszak nie ruszali całą wiochą na targi. Zysk był podwójny, dało się coś i na tym zarobić, jak i ludzie byli szczęśliwi. Choć w Drzewcach większość wytwarzała samodział, to jednak był to kiepskawy materiał. Co innego ten kupny. Zawsze trochę grosza powracało z nim i z towarami do wsi, ale pewna część była spożytkowana... na rozwiązanie języków podobnych jemu chłopów, piwowarów i gorzelników. Wiedza była bardzo cenna, a Horst wiedział to, aż nadto dobrze!


Teraz jednak patrzał na pole i wzniesione na wyżynach ogródki warzywne. Coś co podłapał na jednym z dawnych targów. Ot, budowało się solidny płot i wypełniało ziemią. Wewnątrz uprawiało się roślinki na podwyższeniu. Korzyść taka, że plecy mniej bolały od obróbki i pielenia, bo na poziomie pasa to było, toteż jeno ręce przed siebie wyciągnąć należało. Nowina w Drzewcach nijaka i nóż niedługo i inni podłapią, ale co tam. Nie wszystko da się ukryć przed wzrokiem sąsiada!

Strzecha na chacie, oborze i świniarni naprawiona, ubytki w zabudowaniach poreperowane... może nie był stolarzem jakim, czy budowlańcem, ale swoje wiedział. Początek zimy, a koniec jesieni był do takich sprawunków idealny. Wszak wolnego więcej, a co zadbane i dbane na bieżąco swoje dobrocie przynosiło. Przeto jednak miał baczenie i na uwadze, by dzieciarnię przyuczać w czym się dało. Potrzebowali wprawunku. Kiedyś w końcu własne rodziny porobią, a ważne było, by wiedzieli jak się gwoździa wbija, czy strzechę dziurawą ceruje!

Kwestią czasu było, aż zaczną się problemy miłosne latorośli. Hah, sam święty nie był i swoje za uszami miał. Co rzecz jasna na jego mu przyszło, bo żonę za młodego wziął wbrew woli rodziny, ale on wiedział swoje! Co z tego, że miał byś świętą wstęgą połączony z dziedziczką już wymarłego rodu coby dwa silne w jeden prężniejszy połączyło, gdy on upatrzył sobie Arnikę? Wtedy młódkę jeszcze, ale na naukach u starej Szeptuny... Tak, wiedział co robi i nie żałował tego. Tym bardziej, że swoją lubą kochał i nikt temu zaprzeczyć nie mógł.

Wiosna budziła się do życia i takowyż i on. Kolejny rok pełen słodkiej obietnicy plonów i kolejnych wspaniałych, acz często ryzykownych wybiegów. Wilki nie spały, zaraza co jakiś czas powracała, waśnie Drzewcian zawsze się znajdą.... i „panisko” w końcu powróci. Kiedyś. Tak, kiedyś, lecz póki go nie było trza było brać byka za rogi i swoje robić i zarobić!


Samozwańczy Schultheiß i Bailiff Drzewiec, choć nieoficjalnie, a że jakoś pretendenta do tytułu nie ma... Chłop o niepozornej aparycji, ale twardej ręce i plecach. Praca w polu hartuje ciało i ducha, a alkohol konserwuje trzewia... czy jak to tam było. Kiedy nie urabia się w polu to przechadza się po Drzewcach z fajką ziela w gębie i ciężkiej pałce u pasa. Strażnik tradycji i dobrego obyczaju.

Jako jeden z nielicznych wybiera się w na Wielkie Targi poza Drzewce. Choć z pisaniem jest na bakier to czytać jakoś umie. Z rachunkami też sobie radzi, ale nie z wykształcenia, a na chłopski rozum. Wszyscy... no dobrze, większość... ma o nim dobre zdanie widząc w nim Opiekuna Drzewiec, bo nigdy na szkodę im nie działał, a zawsze stronę swoich brał w większości dysput. Gdy nie mógł to tak kontrolował szkody, że mało kto mógł wyjść wielce niezadowolony.

Wierzy w to, że Drzewcianie muszą się trzymać razem, bo nikt im nie pomoże jeśli sami sobie nie pomogą. Bez dwóch zdań jest mistrzem uprawy żyta, pszenicy, fasoli, grochu i cebuli. Najgorzej idzie mu z czosnkiem i burakiem. Toteż zdaje się w tej sprawie na swoje dziatki i żonę. Jakoś te dwie roślinki za nim nie przepadają... zresztą, i on za nimi, więc co się dziwić?

a. Czy Wasza postać jest z prawego łoża?
Jak najbardziej, a nawet jeśli to i tak wygląda jak jego pradziad... jota w jotę. Więc nikt nie ma wątpliwości.

b. Jaki ma majątek? Ile ma ziemi?
Łatwiej by było wymieniać czego nie ma niż co jest... Potężne gospodarstwo na południowym krańcu wioski. Polę jęczmienia, pszenicy i ziemniaka. Dwa ogródki warzywne i mały sad, głównie jabłka i grusze. Dwa pełne kurniki, dwie krowy, jałówi i jeden byk, wół, oraz nieco ponad pół tuzina świń. Ostatnio w trakcie zarazy większość wieprzy i macior padła. Grolsch'owie to zdaje się jeden z najstarszych, jeśli nie najstarszy ród w Drzewcach i czerpią z tego dumę. Nawet jeśli wojna i zaraza osłabiły ich szeregi...

c. Skąd pochodzi? Urodziła się w Drzewcach czy jest jednym z przybyszy?
Horst jest miejscowym z dziada pradziada.

d. Czy ma jakieś praktyczne umiejętności?
Ma ciężką pięść i zawsze nosi pałkę u boku. Jego życie to ziemia, zwierzęta i alkohol. Piwo, którego arkana nauczał o ojciec i ojciec jego ojca i... wiecie o co chodzi, oraz gorzała z którą eksperymentuje od kilku lat. Póki co nikt wzroku nie stracił, ni w śpiączkę zapadł, więc jest naprawdę nieźle! Za winem nie przepada.

e. Jaki jest jej stan cywilny? Czy ma dzieci?
Żonaty z Arnicą Grolsch (postać Mag), z którą ma 5 dzieci (3 synów: Luther (postać hen_cerbina) lat 18, Mads lat 14, Ulff lat 12 oraz 2 córki: Ruta lat 16 i Malwina lat 10).

f. Czy ma jakieś aspiracje? Jeśli zależy jej tylko na pełnym brzuchu –
Honor rodu jest najważniejszy... i to, by srebrniki przepływały gładko do kiesy klanu. Nie boi się, jak by to nazwały mieszczuły, "brudzić sobie rąk pracą". Nie jest sekretem, że obrał na cel posadę Sołtysa, oficjalnie, choć takiego od lat nie było w Drzewcach. Średnio parę razy w roku jeździ do "miasta" na handel i robi za twarz wioski urywając ile się da. Prywatnie jednak zdobywa też wiedzę z zakresu alkoholi i pochodnych dziedzin. Tak, ceni sobie dobry alkohol i chce być jeszcze lepszy, a swoją wiedzę przekazuje Lutherowi, najstarszemu synowi.

g. Ile ma lat?
Jakieś 39 zim.

h. Czy przebyła jakieś ciężkie choroby? Ma jakieś kalectwa?
Za młodego był najsłabszym z rodzeństwa. Kiedy dopadł go silny krztusiec i przykuł go do łóżka na miesiące nie dawano mu szans. Jednak przeżył i nabrał sił. Twardy z niego skurczybyk i ma zdrowie i posturę po byk. Rażący kontrast z jego chuderlawą posturą za szczeniaka.

i. Kwestie wiary?
Wierzy w dawną religię sprzed czasów kościoła. W Duchy i Dusze, w Fay i Sidhe, w Los i Przeznaczenie. Stara Wiara jest w nim żywa i ma silną z nią więź. Tak, jest trochę przesądny, ale kto wiedząc Pradawne Prawdy by nie był? Oczywiście były też "Spaleńce"... nie lubił wyznawców tego bóstwa, ale zachowuje się wobec nich cywilnie. Mają prawo się mylić, a Horst uznaje swoje prawo nie wyprowadzania ich z tego błędu. Napływ nowej krwi jednak wymusił na nim pewne kompromisy. Jest wierny Starej Wierze, ale nie przeszkadza mu to w pozorowaniu "Spaleńca".

 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 27-07-2019 o 19:16.
Dhratlach jest offline