Oswaldowi ucieczka się nie podobała. Przynajmniej jeszcze nie. Ale też racja była z tym zastawieniem drzwi. Jak wpadnie tu chmara przeciwników to ich po prostu pozabijają.
Bosch warknął porzucając zajętą pozycje i doskoczył do łóżka, unosząc swoją stronę do góry i pomagając podstawić je pod wejście. Po tym złapał swoją kamizelkę ciągle leżącą na posłaniu i zarzucił ją na plecy. Na wszelki wypadek stanął też przy jukach rzuconych pod ścianą. - To co teraz? Zobaczymy czy nie zaczną się dobijać i co będą gadali, a potem wyłazimy na dach i może znajdziemy jakieś lepsze miejsce do obrony? - Tak po prawdzie nie wyobrażał sobie ucieczki i przygotowywania rozkulbaczonych koni jednocześnie, ale walka z przeważającym wrogiem też nie była idealnym rozwiązaniem.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |