Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2019, 18:50   #8
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
wspólna walka z gdoca

Uwe w pierwszej chwili zamarł z przerażenia, widząc potwory biegnące w jego stronę, ale szybko zebrał się w sobie. Sięgnął błyskawicznie do kołczanu, wyciągnął jedną ze strzał i płynnym ruchem nałożył ją na cięciwę. Wybrał najbardziej przerażającego stwora, przymierzył, wypuścił powoli powietrze z płuc i strzelił. Strzała wystrzelona z długiego łuku wbiła się w udo przerażającego mutanta, ale nie zrobiło to na nim większego wrażenia, biegnie on dalej z szaleńczym okrzykiem. Przelewające się zwały mięśni i tłuszczu zmiażdżyły strzałę, która pękła z trzaskiem.

Tharnoth zamarł patrząc w niemym przerażeniu na mutanta, którego wygląd przeczył wszelkiemu rozsądkowi. Dopiero gdy inni śmiałkowie którzy pozostali na placu ruszyli do walki i jeden z nich zakrzyknął coś do elfa, ten wziął głęboki oddech pozwalając by lata ćwiczeń w kontrolowaniu uczuć i odruchów pokonały strach który go opanował. Zdjął łuk z pleców i szybko naciągnął cięciwę i wypuścił strzałę w kierunku mutanta który go przeraził.
Strzała wystrzelona przez Tharnotha przeleciała pod ramieniem mutanta i zatrzymała się kilkadziesiąt metrów dalej, po drodze skrzesała kilka iskier na bruku.

- A cóż to za pokraki? - Edgard wymamrotał sam do siebie upuszczając kufel z piwem na ziemię. Chlusnął by nim w Siegfrieda bo po twarzy widać, że myśli iż jest w wychodku, ale ten stał za daleko, by móc to zrobić…

Kummel sięgnął więc do lewego boku, gdzie miał przypięta sieć i rozpostarł ją w dłoniach przed sobą szykując się do nadejścia przeciwnika. Chciał z jednej strony użyć jej jak tarczy do obrony przed ciosami, gdyby szarżując dobiegły do niego lub wyglądającego zza węgła łucznika, a z drugiej Edgard miał nadzieję, że machając przed sobą siecią ten strzelec nie będzie mógł w niego dobrze wycelować.

~ A cóż to jest…~ Siegfried poczuł jak świat zamiera na moment, żeby zaraz wystrzelić w szaleńczym tempie do przodu. Wszystko i wszyscy poruszali się w prędkością przekraczającą jego pojmowanie. Jedynie jego ciało było jak z ołowiu. Stał na niemal na środku placu i powoli docierało do niego, że zwyczajnie ogarnęło go przerażenie, jak zwykłego tchórza. Widział swoją rękę spoczywającą na rękojeści wpół wyciągniętego sztyletu.
~ No rusz się!~ Paraliż najwyraźniej nie miał zamiaru ustąpić, a nagle zimna ciecz na twarzy tylko powiększyła przerażenie Siegfrieda.

Na widok mutantów Bardin nie był zaskoczony. Walczyli wszak z siłami Chaosu, a nieodłącznym elementem tej armii byli dotknięci mutacjami nieszczęśnicy. Podobno istnieją mutanty, które nie oddały w pełni żywota siłą chaosu. Jednak ta grupa ewidentnie miała złe zamiary. Poza tym każdy khazad wie, jak postępować z mutantami - złymi czy dobrymi. Bardin podbiegł do kupy gruzów leżącej przy moście, by zyskać ewentualną ochronę przed strzelcem. Uniósł swoją kuszę do ramienia, przycelował przez uderzenie serca i posłał bełt prosto w udo mutanta biegnącego w powietrzu. Mutant z krzykiem upadł, lecz nadal żyje i unosi się stopę nad brukiem. Po wystrzeleniu bełtu, krasnolud odwiesił kuszę i wziął do ręki swój wysłużony toporek, drugą mocno złapał tarczę i przygotował się do walki w zwarciu.

Pomimo ostrzału, mutanty biegły z dzikim okrzykiem, ohydna maszkara zamachnęła się pałką przed twarzą Bardina, lecz cios chybił celu i krasnolud był w stanie odsunąć się by dobyć tarczy i topora.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline